Wiara zobowiązuje

Homilia na 28 niedzielę zwykłą, rok A

Przypowieść o robotnikach i denarze była wielką obietnicą zbawienia; przypowieść o dwóch braciach była wielką zachętą do nawrócenia; dzisiejsza przypowieść jest wielką przestrogą

Przestroga ta jest konieczna. Łatwo bowiem moglibyśmy ulec mylnemu złudzeniu, że Pan Bóg jest takim pobłażliwym, naiwnym dziadkiem, którego zawsze da się naciągnąć na wszystko, a zatem nie trzeba sobie wcześniej zawracać głowy jakimś Kościołem i przykazaniami. Nawrócę się później, Pan Bóg poczeka; teraz mam ważniejsze sprawy...

Właśnie tak postąpili zaproszeni na ucztę. Ich wina była ewidentna: najpierw przyjęli zaproszenie, potem zlekceważyli gospodarza - nie byle kogo wszak, lecz samego króla. Czyż można się dziwić jego gniewowi i surowości? Preteksty były błahe i w istocie wyrażały pogardę, nie mówiąc już o otwartej wrogości niektórych zaproszonych.

Podobnie postępujemy nieraz i my. Bóg zaprasza nas do wiary, do osobistej, bliskiej relacji z Nim, a my to lekceważymy. Można by całymi godzinami wymieniać różne przykłady fałszywych wymówek, pretekstów, błędnych postaw i przewrotnego postępowania człowieka wobec Boga. Tacy ludzie, którzy lekceważą Boga, sami na siebie ściągają nieszczęścia i szkodzą innym.

Dlatego nawrócenie jest takim ważnym i pilnym zadaniem. Nie można odkładać go na później. Jeśli tylko komuś przyjdzie do głowy myśl o potrzebie gruntownej przemiany życia, o nawróceniu, to znaczy, że właśnie w tej chwili powinno się ono dokonać. Leży to w naszym własnym interesie. Jest to też najważniejsza z życiowych decyzji, o najwyższym priorytecie: nigdy nie powinna ustępować miejsca innym celom czy zadaniom. Nawrócenie jest początkiem autentycznej wiary, czyli żywej więzi z Bogiem. Trzeba to podkreślać i precyzować, bo wiara może być też nieautentyczna: pozorna, deklaratywna, formalna, powierzchowna, wręcz pozbawiona Boga. Na zewnątrz niby wszystko jest w porządku: chrzest, chodzenie do kościoła, sakramenty, w miarę dobra opinia; ale wewnątrz, naprawdę, takiego człowieka może nic z Bogiem nie łączyć.

Jak w tej Ewangelii. Gdy na ucztę zwołano przypadkowych gości, okazało się, że niektórzy zlekceważyli podstawowe zasady grzeczności i w ogóle się nie przygotowali: nie zatroszczyli się ani o należny strój, ani o odpowiednie zachowanie. Przecież niespodziewane i niezasłużone zaproszenie tym bardziej zobowiązywało ich do szacunku i wdzięczności. Powierzchowne przyjęcie daru wiary, sprowadzenie jej do pustych gestów i obowiązków, jest równie lekkomyślne i niegrzeczne jak lekceważący strój na królewskiej uczcie. Warto zatem sprawdzić, czy przypadkiem i my nie marnujemy swojej szansy.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama