Homilia na 27 niedzielę zwykłą roku B
Na łamach naszego „Gościa Niedzielnego” pojawiła się bardzo ciekawa korespondencja, która jest reakcją wrażliwych i odważnych kobiet (brak zupełnie mężczyzn) na list Ewy - młodej mężatki opuszczonej przez męża. Są to piękne świadectwa „dzielnych niewiast”, które naprawdę uwierzyły w nierozerwalność i świętość sakramentu małżeństwa. Rozwód - zerwanie trwałych (sakramentalnych) więzi łączących mężczyznę i kobietę - to bolesny problem, który dotyka ludzkość od dawna, ale obecnie staje się poważnym zagrożeniem dla samej koncepcji rodziny. Jaki wpływ może mieć Chrystusowa Ewangelia na życie ludzi dotkniętych „plagą rozwodów”, ogarniętych lękiem, poczuciem osamotnienia i cierpienia?
W Liturgii Słowa słyszymy dziś odpowiedź Jezusa na prowokacyjne pytanie faryzeuszy: „Czy wolno mężowi rozwieść się z żoną?”. Chrystus przypomina naukę Biblii: „Od początku stworzenia Bóg uczynił ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem...” (Mk 10,6). W innej relacji na podobne pytanie faryzeuszy: „Czy wolno mężczyźnie rozwieść się z żoną z jakiegokolwiek powodu?”, Jezus daje taką samą odpowiedź połączoną jednak z wyrzutem: „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku uczynił ich jako mężczyznę i kobietę?” (Mt 19,4). Ważne w tych tekstach jest odwołanie się do „początku”. Zwrócił na to uwagę Jan Paweł II w swoich rzymskich katechezach „Mężczyzną i kobietą stworzył ich”.
Co oznacza ów „początek”? Według Papieża Chrystus nie przyjmuje dyskusji nt. nierozerwalności małżeństwa na poziomie faryzejskiej prowokacji i prawnych rozwiązań wprowadzonych już przez Mojżesza (tzw. listu rozwodowego). On „nie akceptuje tego wymiaru, jaki oni usiłują sprawie nadać”. W autentycznej dyskusji na tak ważny temat nie można pominąć „słów najpierwotniejszego Objawienia”, czyli nauki Księgi Rodzaju, gdzie czytamy: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył, stworzył mężczyznę i niewiastę (...) Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 1,27; 2, 24).
„Początek” oznacza więc naturalną rzeczywistość i konsekwencję związku mężczyzny i niewiasty: „opuszcza... łączy się... stają się jednym ciałem”. Chrystus do tego pierwotnego prawa dodaje swoją interpretację: „A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19,6; Mk 10,9).
Papież zaznacza, że „owo »niech nie rozdziela« jest rozstrzygające (...) Słowa Jezusa Chrystusa stanowią potwierdzenie odwiecznego prawa, które zostało ustanowione i sformułowane przez Boga, »od początku«, wraz ze stworzeniem człowieka”. Ewangelia potwierdza zatem pierwotne prawo małżeńskie dane człowiekowi »od [samego] początku«”. Uczniowie jednak na osobności dalej pytają Jezusa. Podobnie jak wielu zbolałych, opuszczonych, znękanych, bitych i znieważanych: Co mamy czynić? Oczywiście zawsze znajdą się tacy, którzy będą dawać tzw. dobre rady. Chrystus nic nie zmienia, tylko cierpliwie wyjaśnia: „Kto oddaliłby swoją żonę i poślubił inną, cudzołoży wobec niej”.
Można tylko dodać słowa z Listu do Hebrajczyków o Bogu, który przewodnika ich zbawienia udoskonalił przez cierpienie (2,10). Można też przywołać świadectwo opuszczonej mężatki, która wyznała: „Pamiętałam, że już raz ślubowałam przed Bogiem. Było ciężko, ale wytrwałam. I nadszedł dzień, kiedy mąż wrócił, a ja go przyjęłam. Dziś jesteśmy nadal dobrym małżeństwem. Dzieci dorosły, założyły rodziny, cieszymy się wnukami, sobą i życiem (...) Proszę nie słuchać »dobrych rad« znajomych, tylko ufać i wierzyć”.
opr. mg/mg