Homilia na 5 niedzielę Wielkanocną roku B
Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który [go] uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie — jeśli nie trwa w winnym krzewie — tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy — latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami.
Symbol winnego krzewu był w Starym Testamencie symbolem ludu, który został wybrany przez Boga i otoczony Jego troskliwą miłością. Jezus przejmuje symbol, aby odkryć przed nami nową rzeczywistość: „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym”.
W dalszym ciągu Bóg jest troskliwym właścicielem winnicy, a ludzie ludem-winoroślą. Ale pomiędzy nimi pojawia się człowiek-winorośl, człowiek „zbiorowy” — Jezus. Winnica o szczepach rozproszonych staje się Szczepem jedynym, który stale będzie wzrastał w swoich latoroślach: „Ja jestem krzewem winnym — wy latoroślami”.
Rysuje się tajemnica jedności; ścisłe zjednoczenie Jezusa ze swymi uczniami. Przychodzi tu oczywiście na myśl wspólnota wszystkich ludzi w Adamie, ale wspólnota w Jezusie jest o wiele silniejsza i przynosząca wyłącznie dobro. Swoją moc czerpie z innej jedności: Jezusa i Ojca, „szczepu” i „właściciela winnicy”.
Tę boską jedność, rozciągającą się w Jezusie na nas, charakteryzuje słowo typowe dla świętego Jana: trwać. „Wytrwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was”. W swojej wielkiej modlitwie arcykapłańskiej Jezus po raz ostatni powie o tej niezwykłej jedności: „Aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w nas” (17,21).
Święty Paweł będzie wolał użyć tu symbolu ciała: jesteśmy Ciałem Chrystusa, ciałem, którym jest Kościół. Chrystus i Kościół są „Chrystusem pełnym”.
Od czasu Soboru watykańskiego II uczymy się na nowo cenić inne biblijne pojęcie, a mianowicie pojęcie Ludu Bożego. Ale zawsze będziemy potrzebowali widzieć siebie także jako Kościół i Ciało Chrystusa. Określenie „Lud Boży” kojarzy nam się z wędrującymi ludźmi, z ogromną karawaną, która wyruszyła w drogę za Abrahamem, Mojżeszem, Dawidem i Jezusem, prawdziwym Pasterzem. Kościół to nieodzowna organizacja Chrystusowych miejsc budowy na całej ziemi, miejsc, gdzie ochrzczeni spotykają Boga i spotykają się ze sobą, aby nauczyć się służyć wszystkim ludziom, którzy są ich braćmi. Ciało Chrystusa przywołuje na myśl tajemnice jedności, przebywania w tej wspólnocie życia, łączącej nas z Jezusem, którą tak pięknie symbolizują winne soki.
Beze Mnie — mówi Jezus — bez mojego życia w waszych żyłach, nic nie możecie uczynić, nie możecie przeżyć niczego głębokiego i prawdziwego ani z Ojcem, ani między sobą. Jesteście tylko uschłą latoroślą.
Jezus opisał także inny aspekt zjednoczenia: „Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we mnie, a Ja w nim” (6,56).
Krzew winny, Lud, Kościół, Ciało, Eucharystia — wszystko to wydobywa nas z chrześcijaństwa indywidualistycznego. I nawet z tego uczuciowego „Ty i ja” z Bogiem. Nigdy nie jesteśmy sami ani we dwoje, chrześcijańska rzeczywistość jest trylogią: ja, Bóg i bracia. Życie chrześcijańskie polega na tym, ażeby jednocześnie trwać w komunii z Trójcą Świętą i z ludzkością. Obraz zbyt rozdzielonych więzi — wertykalnej i horyzontalnej — nie służy mi, wolę widzieć siebie w ogromnym świecie, w którym dotykam wszędzie jednocześnie, Pana i moich braci.
To życie wspólnotowe, będące równocześnie różnorodnością i jednością, jest oczywiście komunią miłości. W wersetach, które czytamy dalej i które będziemy rozważać (9 do 17 — Janowy hymn o miłości), Jezus mówi nam, że te same boskie soki, ta sama miłość, powinny stopniowo wszystkich ludzi uczynić w Chrystusie olbrzymim Ludem-Winoroślą.
ANDRÉ SÈVE, Homilie niedzielne Kraków 1999
opr. mg/mg