Ogień ewangelicznego radykalizmu

Homilia na 20 niedzielę zwykłą, rok C

Jeśli ktoś uważa chrześcijaństwo za bezbarwny, ugrzeczniony i niewymagający system konwenansów i uprzejmości, to Jezus właśnie wyprowadza nas z błędu

W celowo prowokacyjny i szokujący sposób burzy fałszywe wyobrażenia o Ewangelii. A takich fałszywych wyobrażeń i mitów nie brakuje, i trwają one, niestety, do dzisiaj, a może nawet jest ich coraz więcej. Jednym z nich jest mit pacyfizmu. Nie jest to wcale jakaś niewinna idea powszechnej zgody i miłości bliźniego, lecz dobrze zorganizowana ideologia, mająca na celu spacyfikowanie chrześcijan. Spacyfikowanie, czyli uczynienie ich, a raczej nas, niegroźnymi idealistami, znudzonymi sobą i swoimi poglądami. Ów pacyfizm z całą premedytacją buduje przekonanie, że chrześcijanie powinni się ze wszystkimi zgadzać, wszystkim ustępować, wszystkiemu przytakiwać i w ogóle przepraszać za to, że żyją. A wszystko w imię rzekomej miłości bliźniego i budowania pokoju. W rzeczywistości zaś - dla świętego spokoju świata. Chrześcijaństwo w takim wydaniu miałoby się stać faktycznym opium dla ludu, bez żadnego realnego wpływu na życie i zbawienie.

Niestety, proces takiej pacyfikacji chrześcijaństwa można już zaobserwować. Wszędzie tam, gdzie zdołano wmówić ludziom, że religia to tylko czysto prywatna sprawa; że każdy ma prawo do swojej osobistej prawdy, bo żadnej obiektywnej prawdy ani absolutnych wartości nie ma; że wolność sumienia oznacza, że wszystko wolno... Tak, takie chrześcijaństwo spokojnie mogłoby wejść na rynek współczesnych ideologii i konkursów audiotele - przegrałoby nawet z bajkami o krasnoludkach.

A Chrystus mówi o ogniu, o krwi, o rozłamach i zażartej walce o prawdę. Ogień parzy, podpala i budzi respekt: wystarczy nikły płomyk zapałki, by wzniecić pożar. Ewangelia jest czymś bardzo serio, a nie baśnią fantasy, piątego wymaga radykalizmu i odwagi, a nie wstydu. Więź z Bogiem powinna być dla nas ważniejsza i silniejsza niż więzy krwi. Pokój, zgoda i międzyludzka solidarność mają sens tylko wtedy, jeśli są budowane w oparciu o prawdę. I właśnie tej prawdzie mamy dawać świadectwo.

Zobaczmy, o ile błahych drobnostek potrafimy się nieraz wykłócać w rodzinach czy z sąsiadami. Złe emocje rozpalają nas do czerwoności, spory i urazy trwają całymi latami, jesteśmy gotowi nie ustąpić nawet na milimetr i walczyć o swoje racje, gdy chodzi o jakieś głupstwa. Natomiast tam, gdzie chodzi o prawdę, o fundamentalne zasady, o godność ludzkiego życia, o wiarę i zbawienie, jak trudno nam niekiedy otworzyć usta albo raczej: wolimy ustąpić, by nie psuć miłej atmosfery i nie narazić się na wstyd, a już nie daj Boże, na oskarżenia o katolicki fundamentalizm.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama