Wiara i wdzięczność

Homilia na 28 niedzielę zwykłą roku C

Czy są w życiu sprawy beznadziejne? Pamiętam sytuacje, które przeżywałem z bliskimi. Lekarska diagnoza: "Proszę pana, sprawa beznadziejna...". Zgubiony portfel, i to nie wiadomo gdzie, w nim sporo pieniędzy... Rozlatujące się małżeństwo... Katastrofa w kopalni... Wszystkie cztery przypadki, choć wydawały się beznadziejne, znalazły rozwiązanie. Diagnoza była słuszna, ale organizm okazał się silniejszy... Portfel młodzi ludzie odnieśli do księdza... Pierwsza Komunia dziecka stała się okazją pojednania... W kopalni sześciu z siedmiu zasypanych uratowano. Niestety, dla jednego pomoc przyszła za późno. - Dlaczego? Nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. Może trzeba pytać inaczej: czy mimo wszystko jest nadzieja? Albo: czy w sytuacjach beznadziejnych można mieć nadzieję? Nie pytamy bynajmniej o nadzieję, zwaną "matką głupich" ani o tanią pociechę. Pytamy o nadzieję chrześcijańską.

Co znaczy "nadzieja chrześcijańska"? Ewangelista opowiada dziś o trędowatych. Ich sytuacja była beznadziejna. Wiedzieli o tym. Dlaczego więc proszą o coś, co jest niemożliwe? Zważ wszelako, kogo proszą. Jezusa proszą, a On - pisze Apostoł - wiary dochowuje, bo nie może zaprzeć się samego siebie. Nadzieja chrześcijańska ma początek w wierze, w przekonaniu, że na mocy i dobroci Boga zawsze można polegać. Dlatego na wiarę wskazał Jezus, mówiąc: Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła. Owych dziesięciu prosiło jeszcze przed Jezusowym zmartwychwstaniem. My wiemy więcej - to mianowicie, że nawet śmierć nie jest sytuacją beznadziejną, bo stała się narzędziem zwycięstwa i nowego życia. Potrzeba wiary, potrzeba i ufności. Wiara podpowiada, że Bóg może wszystko i co tylko jest dobre, może nam dać. Ufność - to przeświadczenie, że jeśli nie daje, lub jeśli nie daje natychmiast, to dlatego, że przygotował dla nas coś większego, choć trudniejszego.

Dlatego nadzieja chrześcijanina jest nadzieją cierpliwą, jest umiejętnością ufnego czekania. Apostoł komentuje: Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół z Nim królować będziemy... Trudne to, bo żyjemy w czasach niesłychanego pośpiechu. Rezultatów oczekujemy już, zaraz. I najchętniej sami dyktujemy Bogu rozwiązania, a On przygotował inny, lepszy scenariusz. Ot, jak choćby ten: Beatka była chora na padaczkę. Leczenie nie dawało rezultatu. Modlitwy i pielgrzymki pozostawały bez echa. Gdy dziecko miało osiem lat, choroba nagle ustąpiła, lekarze nie wiedzieli, dlaczego. Gdy rodzice opowiadali mi o tym, usłyszałem: "Proszę księdza, to była błogosławiona choroba. Jak bardzo cała nasza rodzina związała się. Ilu wspaniałych ludzi poznaliśmy. Nauczyliśmy się być dla siebie dobrzy i delikatni. Nauczyliśmy się gorliwej modlitwy i teraz nie ma dla nas rzeczy zbyt trudnych. Pan Bóg dał nam więcej, niż wyobrażaliśmy sobie". Znamienna jest scena z dzisiejszej Ewangelii. Idźcie i pokażcie się kapłanom... - mówi Jezus. Nie uzdrowił proszących natychmiast, jakby chciał powiedzieć: ufajcie! Oni zaufali. Ufaj Bogu i ty. Zawsze mu ufaj. I bądź wdzięczny.

To druga nuta brzmiąca w opowiadaniu św. Łukasza. Wdzięczność okazał tylko jeden z dziesięciu, smutne to - ale prawdziwe także dziś. Jakbyśmy nie zauważali dobra, którego doznajemy ze wszystkich stron. Poniekąd się nie dziwię - jest go tyle... Dobro, mimo wszystko dobro jest tłem, środowiskiem, przestrzenią naszego życia. Nie zastanawiając się nad doznanym dobrem, nie wiążemy go z Bogiem - źródłem wszelkiego dobra. Popatrz więc na życie: ileż dobra stało się twoim udziałem...? Ile już otrzymałeś od Boga...? Przypomnij sobie to wszystko, policz - i dziękuj każdego dnia. Dziękuj, jak uzdrowiony Syryjczyk Naaman, jak uzdrowiony przez Jezusa z trądu cudzoziemiec. Wdzięczność stanie się źródłem nowych łask, które dobry Bóg już przygotował. A jeśli wdzięczności nie braknie, pogłębi się twoja wiara. I nic już w życiu nie będzie beznadziejne.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama