Bo tak naprawdę nie ma w nas wiary?

Czy wierzysz w Boga? Czy wierzysz w to, że Bóg Cię kocha i chce dla Ciebie dobrze?

Moi drodzy!

Odkąd zadzwoniła do mnie ciocia Dorota z prośbą, bym odprawił dzisiaj dla Was tę Mszę Świętą, zastanawiałem się, co takiego powiedzieć na kazaniu. Trochę już tych kazań w życiu wygłosiłem, i chyba nie jestem najgorszym mówcą, skoro moi przełożeni dbają o to, bym co niedzielę to Słowo Boże w różnych parafiach głosił. Nie mniej jednak, głoszenie do swoich, czy to rodziny, czy zakonnych współbraci – jest bardzo trudnym zadaniem. Nie przypadkiem przecież ewangelista odnotowuje frustrację Jezusa, który nauczając lud w swoim rodzinnym mieście nie mógł zdziałać żadnego cudu, gdyż krewni i znajomi jego powątpiewali o Nim. Mówi przecież Jezus – Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony (Mk 6,1-6). Dlatego teraz staję przed wami, nie jako wasz wnuk, syn, siostrzeniec, brat, kuzyn, czy ktokolwiek inny, ale mówię do was jako kapłan, apostoł Jezusa Chrystusa.

Nie jest ważne teraz, co o mnie myślicie, jakim mnie znacie. Staję teraz przed wami, jako kapłan Jezusa Chrystusa, prorok i nauczyciel, by spełnić swoje zadanie. Stoję z nadzieją, że może pobudzę do współzawodnictwa swoich rodaków i przynajmniej niektórych z was doprowadzę do zbawienia. Dlatego nie będzie kazania urodzinowego, ale normalne niedzielne kazanie do Ewangelii.

Moi drodzy! Skoro tu jesteśmy, zakładam, że jesteśmy ludźmi wierzącymi, że każdy z nas naprawdę wierzy. Odpowiedz sobie w sercu, szczerze – Czy wierzysz w Boga? Czy wierzysz Bogu? A Zmartwychwstanie – wierzysz w to? A wniebowzięcie Matki Bożej? A Jej dziewictwo? Czy wierzysz w to, że Bóg Cię kocha i chce dla Ciebie dobrze?

Kochani, popatrzmy na kobietę kananejską: jej odwaga i niezłomna wiara, a zarazem przeświadczenie o słuszności prośby są godne naśladowania. Ta kobieta z dzisiejszej Ewangelii chcąc pomóc swemu dziecku, z matczynej miłości godzi się na największe poniżenie. Pada do stóp Jezusa i prosi Go o pomoc. Pan Jezus początkowo tłumaczy jej, że Jego misja ogranicza się do Żydów, zagubionych owiec z domu Izraela. Pan Jezus wyraził się na tyle jasno, że kobieta kananejska z pewnością to rozumiała. Ale miłość matki do dziecka sprawia cud. Kananejka nie daje się spławić, ale zdobywa się na szalony gest i padając do stóp Pana Jezusa wchodzi z Nim w dyskusję. Znamy finał tej historii: O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie jak chcesz!” (Mt15, 28).

Moi kochani, dla Boga ważny jest każdy człowiek, w każdej sytuacji, a równocześnie jego wiara i miłość. Ta pogańska kobieta doświadczyła łaskawości Pana, bo dała dowód wiary i nadziei umotywowanej miłością do dziecka. Zauważmy, że zawsze, kiedy Jezus dokonuje cudu, przemiany czyjegoś życia, uzdrowienia, wskrzeszenia, czy cokolwiek innego, kieruje do proszącego zawsze te same słowa – Idź, według wiary Twojej niech Ci się stanie. Może dlatego w naszym życiu nie dzieją się cuda, jesteśmy niespokojni, borykamy się z różnego rodzaju chorobami, trudnościami, problemami, bo tak naprawdę nie ma w nas wiary! Nie ufamy Bogu! Nie modlimy się…

Homilia wygłoszona z ok. 50 rocznicy urodzin Doroty i Zenona. Niedziela, Rok A, I. 20 sierpnia 2017 r. Dwudziesty tydzień okresu zwykłego
Do czytań: Iz 56, 1. 6-7 | Ps 67 (66), 2-3. 5 i 8 | Rz 11, 13-15. 29-32 | Mt 15, 21-28

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama