Homilia na 2 lutego
Święto upamiętniające ofiarowanie Jezusa Chrystusa w świątyni jerozolimskiej, dawniej nazywane Oczyszczeniem Najświętszej Maryi Panny. Nasz polski malarz Piotr Stachiewiecz na obrazie zatytułowanym „Matka Boża Gromniczna” przedstawił czułą opiekę Maryi nad zagubionymi i zasypanymi niemal po dachy dawnymi wioskami polskimi. Między opłotkami uśpionej wsi w zimowej szacie idzie w zwiewnej szacie Matka Boża. Ubrana jest swojsko, prosto. Na głowę i plecy ma narzuconą chustę, gromnicę w ręku; odgania biegnące po śniegu w stronę ludzkich zagród wilki.
Liturgia dzisiejszej niedzieli, przypadającej w święto Ofiarowania Pańskiego, zwanego świętem Matki Bożej Gromnicznej, prowadzi nas do świątyni jerozolimskiej. Czterdziestego dnia od urodzenia Dzieciątka Jezus Maryja z Józefem zdążają do domu Bożego, aby — zgodnie z przepisem Prawa — pierworodnego ofiarować Panu. Kiedy głębiej poznamy tajemnicę tej drogi, zauważymy wiele bardzo ważnych treści, niezbędnych nam w codziennym życiu. Otóż w owym dniu mają miejsce jakby dwa ofiarowania. Pierwsze z nich uświadamia nam, że Chrystus od swojego niemowlęctwa zmierza ku temu, by ofiarować się za nasze siostry i naszych braci, za każdego z nas. To swoiste pielgrzymowanie nadaje sens całemu posłannictwu Boskiego Syna, którego celem jest Golgota, na której dokona się zbawienie człowieka i świata.
Po drugie, w ofiarowaniu Dziecięcia Jezus w świątyni współdziała Matka Najświętsza. Ona — w towarzystwie św. Józefa — bierze swoje pierworodne Dziecię płci męskiej i ofiaruje je Bogu, mając świadomość, że to oczekiwany przez tysiące lat Mesjasz. Z pewnością Ojciec niebieski łaskawie spojrzał na to nowe życie i pragnął uczynić je szczęśliwym. Jednakże ofiarowanie w świątyni jest równocześnie zapowiedzią tego, co stanie się ponad trzydzieści lat później. W tę tajemnicę wprowadzają słowa starca Symeona: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu..., a serce Twoje przeniknie miecz boleści”. Ten dramatyczny finał stanie się jednak początkiem nowego życia, zgodnie ze słowami: „Moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów — Światło na oświecenie pogan”. A więc Dziecię, które jest ofiarowane, to blask Bożej Światłości, która niesie dobroć, miłość i zbawienie.
Biorąc dzisiaj do ręki zapaloną gromnicę, wyrażamy więc naszą nadzieję na życie wieczne i bardziej niż kiedykolwiek upodabniamy się do Syna Bożego, który jest „Światłością ze światłości”, ukazującą ostateczny cel naszego życia. Światłość ta najwyraźniej przebłyskuje w oczach chorych i konających oraz wyraża się w pragnieniu szczęścia zbłąkanych i trwających w beznadziei, a także w oczekiwaniu tych, którzy — trwając w bólu duszy i w ciemnej nocy wiary — wciąż tęsknią za bliskością Boga.
Śp. ksiądz profesor Włodzimierz Sedlak, wielki uczony i duszpasterz, w książce pt. „Boży kram” zapisał słowa: „Wiele świateł przeminęło z echem, zapadło w niepamięć, skończył się romantyzm, nie ma już wilków ani zapadłych chłopskich chat zawalonych śniegiem po strzechę, rzadko dostrzega się gromnice w oknach i przy łożu chorego. Wszystko znormalizowane jak maszyna, papier i kalka, wszystko zaprogramowane w komputerze. Zaczynamy myśleć już nie własnym mózgiem. Oto mamy — jak mamy! Trochę dusza się staje podobna do pudełka na tranzystorek, na dyktafon. Człowiek mimo woli — standardowy, a jego modlitwa — jeżeli w ogóle się modli — znormalizowana” (s. 30).
Dzisiejsze święto nakazuje nam zatroszczyć się o wizerunek Boga, zniekształcony w obliczu i w sercu tak wielu braci i sióstr, którzy nie widzą już światła Chrystusa, bo zniweczono ich nadzieję, bo brak im najbardziej podstawowych warunków godnego życia, bo są rozczarowani i zaślepieni panoszącą się przemocą, bo czują się upokorzeni przez tych, dla których kultura narodowa i katolicka jest niczym. Niech więc Dziecię Jezus, ofiarowane dzisiaj w świątyni, sprawi, abyśmy odkryli potrzeby własne i bliźnich, i ujrzeli w świetle wiary blask Bożego piękna.