Klonowanie człowieka czy też klonowanie komórek macierzystych? Jedno i drugie pociąga za sobą olbrzymie konsekwencje bioetyczne, jest jednak czymś innym z punktu widzenia nauk ścisłych
Połowa maja 2013 r. przyniosła kolejne informacje, które powodują konieczność odpowiedzenia na pytania, które po pierwsze nie są łatwe, ale co istotne, w związku z rozwojem nauki stawiane są coraz częściej. Wpierw świat zszokowała decyzja znanej aktorki o poddaniu się prewencyjnej mastektomii w związku z niepokojąca genetyczną diagnozą, jaką uzyskała. Gdy głosy wypowiedzi ekspertów debatujących nad wspomnianą sprawą były nadal doniosłe opinia publiczna została powiadomiona o sklonowaniu ludzkiego zarodka. Czy to dobra informacja?
Znany każdemu genetykowi prof. Jérôme Lejeune w trakcie wykładów często zwracał uwagę, że geniusz natury polega m. in. na tym, iż nowy człowiek może powstać tylko z połączenia komórek rozrodczych męskich i żeńskich. Jak się okazuje opublikowane w magazynie „Cell” odkrycie amerykańskich naukowców stawia wielki znak zapytania przy stwierdzeniu, wspomnianego wybitnego badacza zaburzeń genetycznych człowieka. Uczeni z Oregon Health and Science University donieśli bowiem, że udało im się wyhodować ludzki zarodek do stadium blastocysty. Owo odkrycie posiada wg licznych badaczy znaczenie fundamentalne, z racji na potencjalną możliwość zastosowania „mało wątpliwej etycznie” metody pozwalającej na uzyskanie embrionalnych komórek macierzystych. Ich potencjał zdaniem komentującego wspomniane zdarzenie prof. Piotra Stępnia w sposób istotny wpłynąć może na dynamikę rozwoju medycyny regeneracyjnej. Jak coraz powszechniej wiadomo totipotencjalne komórki macierzyste posiadają możliwość „przeistoczenia” się w dowolny organ ludzkiego organizmu. Innymi słowy w wypadku np. zaburzeń nefrologicznych będzie istniała możliwość dokonania swoistej autotransplantacji. Wyhodowany z komórek macierzystych narząd będzie całkowicie zgodny tkankowo z organizmem biorcy. Do lamusa odejdą zatem obawy o odrzucenie przeszczepu. Nie jest tajemnicą, iż podobne inicjatywy z wykorzystaniem somatycznej formy omawianych komórek są już podejmowane i, co istotne nie spotykają się z krytyką komisji bioetycznych.
W mediach pojawiają się jednak przy tej okazji rozbieżne informacje. Część doniesień wspomina o sklonowaniu człowieka. Inne depesze wskazują z kolei na sklonowanie komórek macierzystych. Owa rozbieżność ma w tym miejscu kluczowe znaczenie. Zdaniem bowiem wspomnianego już prof. Piotra Stępnia „Udało się dokonać czegoś, co wydawało się być niemożliwe czyli sklonowanie wczesnego zarodka przez transfer jądra”. Zdaniem badacza, jednak zarodki te nie powinny być wszczepiane do organizmów matek z racji na istotne obawy jakie w dalszej chwili posiadamy w związku z niewiedzą dotycząca dalszego rozwoju owego organizmu. Ponadto, warszawski genetyk dodaje, że istnieje medyczne uzasadnienie do klonowania zarodków na najwcześniejszych etapach rozwoju. W jego ocenie należy z kolei nagannie odnieść się do klonowania ludzi. Z kolei zdaniem prof. Piotra Węgleńskiego celem wspomnianego działania było w istocie stworzenie źródła pozyskiwania embrionalnych komórek macierzystych. Genetyk zaznacza, że występujące w tym miejscu kontrowersje zwiane są z „podobieństwem” wspomnianej procedury do działań jakim „ulęgła” owca Dolly. W jej wypadku zadaniem, jaki w transferze jąder komórkowych postawili sobie badacze było wyhodowanie całego organizmu zwierzęcego. W wypadku omawianego tutaj doniesienia badacze chcieli, przede wszystkim doprowadzić do powstania sztucznie wyhodowanego organizmu w stadium blastocysty, który posłuży za materiał przydatny do pozyskiwania niezwykle cennych komórek.
Czytając podobne informacje można stworzyć pewną mapę drogową pokazującą istniejące założenia. Po pierwsze podjęta zostaje intensywna praca badawcza w celu sztucznego stworzenia organizmu, który stanowi nieocenione źródło dostępu do komórek mogących różnicować się do dowolnego rodzaju komórek. Etycznie analizując owe zjawisko zdaniem np. prof. Romana Kubickiego należy przyznać, iż problem w zasadzie odnosi się do kolejnej sytuacji, w której człowiek bawi się w Boga. W jego jednak ocenie potencjalne klonowanie ludzi nie jest tak strasznym zjawiskiem, jak próbują je przedstawić media. Filozof dodaje, że „Jeśli z mojej komórki urodziłoby się dziecko, które byłoby klonem, przecież nie byłoby mną. W wymiarze psychospołecznym powstałby zupełnie nowy człowiek, którego ukształtowałoby pójście do przedszkola, szkoły, na studia, spotkani ludzie.”
Tym samym mamy już, wytworzony w konkretnym celu bardzo młody organizm, z którego pobieramy „to co najlepsze”. Brak jest tu wątpliwości związanych z np. wykorzystaniem pozostawionych zarodków, które zostały poddane krikonserwacji w procedurze In vitro. Uznać zatem należy, że nikogo nie krzywdzimy.
W zasadzie w tym miejscu pojawia się jedno kluczowe pytania, czy blastocysta jest człowiekiem? Jan Stradowski, szef Działu Nauko magazynu Focus, komentując niespełna rok temu w radiu Tok. Fm informację mówiącą o przyznani Nagrody Nobla z medycyny i fizjologii, stwierdził, że jednym z fundamentalnych problemów etycznych jest status organizmu, który powstał w wyniku stricte biotechnologicznych oddziaływań. Czy zatem komórka jajowa, która w procedurze klonowania jest poddawana pobudzeniu do podziału, czy omawiany „twór” posiadający po owych podziałach 150 komórek jest człowiekiem?
Powyższe pytanie w chwili obecnej posiada w istocie charakter kluczowy dla oceny odkrycia jakiego dokonał zespół kierowany przez Masahito Tachibana. W dyskusjach bioetycznych przyzwyczailiśmy się do stwierdzenia, że człowiek jest to ktoś od chwili swego poczęcia. Nawet polskie prawo tak definiuje osobę dziecka. A co jeśli owego poczęcia nie ma, jeśli z komórki skóry jesteśmy w stanie doprowadzić do powstania zupełnie innego (takiego samego?) organizmu? Także w dyskusjach teologów zagadnienie to z całą pewnością powinno pojawić się nieuchronnie. Oto bowiem pojawia się organizm, nie wiemy jak będzie funkcjonował w przyszłości, gdyż nikt nie „wszczepił” go do tej pory do organizmu kobiety. Istnieje zatem określona struktura, która do tej pory powstawała tylko z połączenia komórki rozrodczej męskiej i żeńskiej. Struktura ta powstała w wyniku działań intymnych człowieka, bądź precyzyjnych działań laboratoryjnych w klinice In vitro. Nagle ten młody organizm pojawia się w sposób, który do tej pory był w przyrodzie niespotykany. Czy zatem podobnie, jak dzieci poczęte naturalnie oraz dzieci poczęte In vitro jest to boże dziecko powstałe na obraz i podobieństwo Stwórcy?
W dokumencie Dignitas Personae Kongregacja Nauki Wiary wskazuje, że pewne wątpliwości działań na zarodkach pochodzenia „...in vitro, skłoniły niektórych uczonych do zaproponowania nowych technik, zdolnych rzekomo produkować komórki macierzyste typu embrionalnego bez konieczności zabijania prawdziwych embrionów ludzkich. Propozycje te wzbudziły niemało wątpliwości naukowych i etycznych, dotyczących przede wszystkim statusu ontologicznego otrzymanego w ten sposób „produktu”. (pogr.- BK)
W opinii kościoła dopóki nie zostaną w pełni wyjaśnione wszelkie wątpliwości dotyczące owego stanu należy kierować się wykładnią Jana Pawła II, który w Encyklice Evangelium Vita sformułował następująca normę: „«Chodzi tu (...) o sprawę tak wielką z punktu widzenia powinności moralnej, że nawet samo prawdopodobieństwo istnienia osoby wystarczyłoby dla usprawiedliwienia najbardziej kategorycznego zakazu wszelkich interwencji zmierzających do zabicia embrionu ludzkiego»
Pełen tekst dostępny na stronie
opr. mg/mg