Skąd się bierze i na czym polega mitologia i propaganda seksualna?
Jedną z cech obecnej cywilizacji jest zupełnie bezkrytyczne i natrętne wręcz promowanie nieszczęsnych mitów w odniesieniu do ludzkiej seksualności. Mit pierwszy głosi, że wszystkie zachowania w sferze seksualnej są równie dobre i że ta sfera jest wyłącznie prywatną sprawą danego człowieka. Mit ten jest nadal podtrzymywany mimo, że jest on absurdalny i zupełnie sprzeczny z oczywistymi faktami. Faktem jest przecież, że znaczna część zachowań seksualnych jest aż tak bardzo okrutna i szkodliwa, że nie tylko naruszają one normy moralne, ale są również zakazane przez kodeks karny. Równie oczywistym faktem jest to, że niektóre zachowania seksualne prowadzą nie tylko do przestępstw, ale także do zranień fizycznych i psychicznych, do nałogów i uzależnień, do zaburzeń psychicznych i chorób fizycznych.
Inny modny obecnie mit głosi, że to badania naukowe powinny decydować o tym, które zachowania w sferze seksualnej są prawidłowe i roztropne. Tymczasem badania naukowe mogą jedynie rejestrować to, co czynią poszczególni ludzie czy grupy społeczne. Nauki empiryczne nie są natomiast w stanie określić, które zachowania są dojrzałe oraz jaki jest ostateczny sens ludzkiej seksualności. Ponadto coraz częściej okazuje się, że badania naukowe są manipulowane, czyli podporządkowane interesom sponsorów, a nawet samych badaczy. Naukowcy nie szukają wtedy prawdy, ale próbują „udowadniać” przyjęte z góry tezy. Jeśli badania skuteczności prezerwatyw dokonywane są za pieniądze producentów antykoncepcji, to z góry wiadomo, że muszą one „wykazać” niezwykłą skuteczność tych produktów. Inaczej honorarium dla „naukowców” będzie niewielkie.
Słynny stał się ostatnio skandal związany z „badaniami” Kinseya na temat typowych zachowań seksualnych w społeczeństwie amerykańskim. Okazało się, że „badał” on głównie osoby zaburzone, więźniów i przestępców seksualnych, a celem takich „badań” było „naukowe udowodnienie”, że wszystkie zachowania seksualne są jednakowo dobre, łącznie z seksualnym wykorzystywaniem dzieci i innymi patologiami (por. Reisman J., Eichel E., Kinsey — seks i oszustwo, Wydawnictwo A.M. Dybowski, Warszawa 2002).
Kolejnym modnym mitem jest twierdzenie, że prezerwatywa gwarantuje „bezpieczny” seks, czyli że można współżyć z kimkolwiek i w jakikolwiek sposób bez żadnych negatywnych konsekwencji. Tymczasem w rzeczywistości prezerwatywa to rodzaj rosyjskiej ruletki. Można ją też nazwać opóźniaczem śmierci, gdyż może ona jedynie opóźniać zarażenie się chorobami przekazywanymi drogą płciową. Nie może natomiast przed tymi chorobami uchronić. Większość ludzi chorych i umierających na AIDS — przynajmniej w Europie i Ameryce Północnej - to osoby, które uwierzyły w mit o bezpiecznym seksie, który miała gwarantować prezerwatywa. W rzeczywistości nic poza czystością przedmałżeńską i wiernością małżeńską nie może zapewnić nam bezpiecznego seksu i uchronić przed chorobami przenoszonymi drogą współżycia seksualnego.
Z chorobą AIDS związany jest kolejny nieszczęsny mit. Zwłaszcza środowiska homoseksualistów - a zatem osób najbardziej dotkniętych tą chorobą — próbują wmówić samym sobie oraz innym ludziom, że głównym problemem ludzi chorych na AIDS jest brak akceptacji ze strony społeczeństwa. Tymczasem głównym problemem tych chorych jest fakt, że umierają i że odtąd już do śmierci powinni zachować całkowitą wstrzemięźliwość seksualną, aby nie zarazić tą śmiertelną chorobą innych osób.
Cała grupa absurdalnych mitów związana jest z aborcją. Jednym z takich mitów jest twierdzenie, że nie narodzone niemowlę w łonie swojej matki nie jest jeszcze człowiekiem. Podobnie cyniczny mit to twierdzenie, że dobrze przeprowadzona aborcja nie jest krzywdą dla matki. Oba te mity są w oczywistej sprzeczności z wiedzą z zakresu medycyny. Kolejny mit to twierdzenie, że aborcja wynika z prawa kobiety do decydowania o tym, czy chce być ona matką, czy też nie. Tymczasem aborcja dotyczy wyłącznie tych kobiet, które już są matkami. W tej sytuacji mogą one jedynie decydować o tym, czy być matką dziecka żywego czy też dziecka zabitego.
Jeszcze jeden mit to twierdzenie, że problemem nie jest sama aborcja, a jedynie niebezpieczne warunki przeprowadzenia aborcji. Tak rozumując trzeba by pozwolić na legalne dokonywanie nie tylko aborcji, ale także na przykład kradzieży, gdyż dopóki kradzież jest zakazana prawem, to złodzieje „muszą” dokonywać jej w niebezpiecznych dla zdrowia i życia warunkach (przeskakują przez ogrodzenie, uciekają przed policją, bywają zranieni czy zabici przez broniącą siebie i dobytku ofiarę napadu).
Z problemem aborcji związany jest też wyjątkowo cyniczny mit, a mianowicie mit, że lekarze powinni rozwiązywać problemy społeczne, psychiczne czy materialne kobiet, które oczekują narodzin dziecka. Tymczasem jedynym zadaniem służby zdrowia jest leczenie chorych ludzi, a nie rozwiązywanie ich problemów pozamedycznych. Jeśli mama oczekująca narodzin swojego poczętego już dziecka ma problemy natury społecznej, psychicznej czy materialnej, to lekarz powinien ją skierować do odpowiednich instytucji czy osób (ośrodek pomocy społecznej, psycholog, ksiądz, fundacje związane z ochroną matek i dzieci), a nie zabijać jej dziecko.
Niemniej absurdalny mit polega na żądaniu, by „nie dyskryminować” homoseksualistów, czyli by w imię „tolerancji” i „równości” praw uznać związki homoseksualne za coś tak samo dobrego jak związek małżeński kobiety i mężczyzny. Gdyby zgodzić się na tego typu mit, to wszystkie możliwe do pomyślenia formy związków między ludźmi trzeba by akceptować i uznać za równie wartościowe. A zatem także zakazane prawem związki seksualne osób dorosłych z dziećmi czy poligamię. Trzeba by również przyznać prawa małżeńskie pojedynczym osobom, które mogą przecież uznać się za jednoosobowe małżeństwo! Tymczasem sprzeciw wobec związków homoseksualnych nie wynika z braku tolerancji ani nie jest przejawem dyskryminacji, lecz wynika z faktu, że społeczeństwo oparte na takich związkach byłoby po prostu skazane na biologiczne wymarcie. Nie może zatem traktować i wspierać takich związków na równi z małżeńskim związkiem kobiety i mężczyzny, bez których nie może istnieć żadne społeczeństwo i bez których możemy zbudować jedynie cywilizację śmierci.
Niestety tego typu okrutnych i cynicznych mitów dotyczących ludzkiej seksualności jest dużo więcej. Są one nadal głoszone w telewizji, radiu i czasopismach, a także przez niektórych seksuologów, ginekologów, a nawet wychowawców mimo, że absurdalność tych mitów jest oczywista. Trwanie tego typu mitów jest nie tyle wynikiem ludzkiej naiwności, ile raczej wynikiem świadomej manipulacji ze strony tych, którzy zarabiają na chorej seksualności. Producenci oraz sprzedawcy pornografii i antykoncepcji, lekarze dokonujący aborcji, osoby związane z prostytucją, seksuolodzy i terapeuci leczący zaburzenia seksualne to przykłady środowisk i osób, które szukają swoich klientów wśród ludzi zaburzonych i zniewolonych w sferze seksualnej. Takie osoby i środowiska chętnie wymyślają różne mity oraz iluzje, dzięki którym łatwiej jest im znaleźć i poszerzyć krąg klientów, którzy kupią oferowane przez nich towary czy usługi.
Mitami seksualnymi posługuje się obecnie wielu twórców reklam i filmów, przez co środki społecznego przekazu stają się coraz częściej miejscem przemocy i molestowania seksualnego oraz miejscem promowania postaw zaburzonych i chorych. Zdarza się nawet i tak, że wychowanie seksualne w szkole w wykonaniu nieodpowiedzialnych czy niekompetentnych nauczycieli staje się miejscem demoralizacji i przemocy seksualnej w odniesieniu do dzieci i młodzieży. W tej sytuacji tylko ci młodzi, którzy potrafią krytycznie myśleć i wyciągać logiczne wnioski z obserwacji życia swojego oraz innych ludzi, mają szansę ustrzec się niebezpiecznych mitów i zająć rozsądną postawę w sferze seksualnej. W przeciwnym przypadku staną się kolejnymi ofiarami cynicznych dorosłych, którzy żerują na ludzkiej słabości i ryzykują, że również w ich życiu seksualność odsłoni swoje dramatyczne i nieszczęsne oblicze.
opr. mg/mg