Fragmenty książki "Rozwijać POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI - przezwyciężać bezsilność"
ISBN: 978-83-60703-06-9
wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007
Niemieckie słowo "Ohnmacht" może z jednej strony oznaczać omdlenie, utratę przytomności wskutek zasłabnięcia. Kiedy rozpacz staje się nie do zniesienia, wtedy często organizm reaguje zasłabnięciem. Człowiek traci przytomność, aby uniknąć oglądania na własne oczy tego, co sprawia mu nadmierny ból, czemu nie potrafi się przeciwstawić z podniesionym czołem, zgodnie z oczekiwaniami innych. Z drugiej strony "Ohnmacht" oznacza poczucie własnej bezsilności. Niemieckie "Macht" (moc, siła, władza) pochodzi od "mögen" (chcieć, lubić, móc), "vermögen" (móc, zdołać). Być bez mocy to nie mieć możliwości, nie mieć na nic wpływu, nie posiadać siły, zdolności, by coś przedsięwziąć. Bezsilny nie jest w stanie niczego zdziałać, nie ma szans na to, żeby coś zmienić, żeby czemuś nadać określony kształt. Uczucie bezsilności jest istotą człowieka, tak jak jest nią poczucie mocy. Człowiek odczuwa zarówno moc, jak i bezsilność. Ma moc opanowywania świata i siebie samego. Lecz równocześnie odczuwa bezsilność, kiedy musi zapanować nad sobą samym, jest bezsilny wobec Boga.
Wpisaną w swoją kondycję bezsilność człowiek odczuwa w stosunku do swojego życia, do ludzi z własnego otoczenia i świata, w którym przyszło mu wieść swój żywot. Uczucie bezsilności zależne jest z reguły od niskiego poczucia własnej wartości, choć nie jest z nim tożsame. Czasami uczucie bezsilności i niskie poczucie własnej wartości idą z sobą w parze, na przykład wówczas gdy ktoś nie potrafi naprawić popełnionych błędów czy nie znajduje w sobie dość siły, by się zmienić. Bywa też i tak, że człowiek mający zdrowe poczucie własnej wartości cierpi z powodu bezsilności. W wielu dziedzinach swojego życia czuje się bowiem bezsilny. Często doświadcza tego nauczyciel, który niewiele może zdziałać w pracy z dziećmi, gdyż te wyniosły z domu wiele złych nawyków i nie zostały dobrze wychowane przez rodziców. Czy proboszcz, kiedy coraz mniej wiernych przychodzi na nabożeństwa, chociaż on bardzo się stara, aby poruszały ich wyobraźnię, i kiedy mimo wszelkich podejmowanych wysiłków nie osiąga dobrych wyników w pracy duszpasterskiej. Lub niejeden mieszkaniec naszej planety, widzący dziejącą się niesprawiedliwość, bezsensowne krwawe wojny, biedę, w jakiej żyją tysiące ludzi w krajach Trzeciego Świata, narastającą falę przemocy i ukazywanie jej w mass mediach, bezduszną biurokrację, która nieraz sprawia, że człowiek ma wrażenie, jakby znalazł się w potrzasku. Wielu nie radzi sobie z uczuciem bezsilności. Niektórzy reagują na nie depresją albo przyjmują postawę rezygnacji, inni stają się agresywni, miotają się, próbując je w sobie stłumić. Jeszcze inni dążą do władzy, by przed nim - tak im się przynajmniej wydaje - skutecznie uciec.
Poniżej omówię sposoby obchodzenia się z przynależnym ludzkiej egzystencji uczuciem bezsilności, ułatwiające radzenie z nim sobie i uwalniające od paraliżu woli, który wielekroć w związku z nim się pojawia. Opiszę, korzystając ze swojego doświadczenia duszpasterskiego, metody, dzięki którym można rozwinąć w sobie zdrowe poczucie własnej wartości. W refleksji skupię się nie na aspekcie psychologicznym zagadnienia, lecz na jego wymiarze duchowym. Będę ją snuł jako mnich, który żyje wiarą i przeżywa wiarę jako pomoc w czuciu się pełnowartościowym człowiekiem, który z zaufania do Boga czerpie wiarę w siebie. Mam nadzieję, że dzięki wierze odnajdę drogę do przeciwstawienia się swojej bezsilności i twórczego uporania się z nią oraz kształtowania dobrego poczucia własnej wartości. By tak się stało, wcześniej muszę stanąć oko w oko z rzeczywistością mojej bezsilności i moim niskim poczuciem własnej wartości. Nie mogę jednak poruszać wymiaru duchowego tego problemu z pominięciem zagadnień stricte psychologicznych. Wręcz przeciwnie, tylko zagłębiając się w nie, dotrę do Boga. Droga do Boga nie prowadzi obok naszej psychicznej rzeczywistości. Nie stanowi spiritual bybassing, duchowego skrótu, jak Amerykanie nazywają religijne "przeskoczenie" rzeczywistości. Nie istnieje żaden duchowy skrót, który mógłby nam oszczędzić zmierzenia się z rzeczywistością psychiczną naszego życia. Chrystus zstąpił do nas, ludzi, abyśmy nabrali odwagi do zstąpienia we własną rzeczywistość. Albowiem tylko dzięki temu możemy wznieść się do Boga.
opr. aw/aw