Jak mądrze korzystać z ziół, aby przynosiły właściwy efekt leczniczy? Dlaczego mieszanka ziołowa jest lepsza niż pojedynczy specyfik?
W poprzednim artykule zwróciliśmy uwagę na zalety fitoterapii czyli leczenia za pomocą preparatów pochodzenia roślinnego, popularnie zwanych „ziołami”. Taka terapia ma wiele zalet, ale ma też swoje wady i poważne ograniczenia. Decydując się na leczenie ziołami musimy o nich pamiętać, jeśli chcemy rzeczywiście się wyleczyć, a nie jedynie osiągnąć efekt doraźny, chwilową poprawę samopoczucia.
Podstawowe zasady, o których trzeba pamiętać, sięgając po terapię produktami zielarskimi:
Dodać należy, że medycyna naturalna to nie wyłącznie zioła, ale także inne środki — związane z dietą, fizjoterapią czy leczniczym postem. W przypadku wielu chorób bardzo skuteczna okazuje się metoda leczenia dietą Ewy Dąbrowskiej, pozwalającą oczyścić organizm z toksycznych substancji i produktów metabolizmu i odzyskać utraconą homeostazę. W przypadku innych kluczowe okazuje się przyjmowanie probiotyków (w formie kapsułek, lub — jeszcze lepiej — produktów fermentowanych mlecznych lub roślinnych). Jeszcze inne dolegliwości związane są z niedoborem mikroelementów lub witamin. W pierwszej kolejności należy tu wymienić niedostatek witaminy D (związany ze specyfiką naszego położenia geograficznego — w polskich warunkach nie dostarczamy naszemu organizmowi odpowiedniego nasłonecznienia w ciągu roku, aby uzupełnić braki) oraz brak magnezu, spowodowany zarówno przez błędy dietetyczne, jak i zubożenie gleb w ten pierwiastek.
Coraz częściej lekarze zwracają uwagę na te naturalne formy uzupełnienia terapii opartej na produktach przemysłu farmaceutycznego. Jednak, jak zauważył wybitny polski zielarz, o. Czesław Klimuszko: „Medycyna w obronie zdrowia ludzkiego wygrywa na wielu polach nawet ciężkie bitwy, ale nie jest w stanie wygrać wojny. (...) Na drodze do całkowitego zwycięstwa nauk medycznych pojawił się nieprzekraczalny na razie mur, jakim okazała się współczesna samobójcza cywilizacja. Dzisiejszy szaleńczy postęp techniczny i przemysł swoim zasięgiem objęły prawie cały świat i zastraszająco szybko codziennie zatruwają powietrze, wodę, glebę osadami trującymi, gazami spalinowymi i odpadami radioaktywnymi i w efekcie masowo i brutalnie niszczą naturalne środowisko człowieka i całą żywą przyrodę”.[1] Medycyna nie jest w stanie środkami chemicznymi przywrócić równowagi, która niszczona jest przez zatrucie środowiska oraz dominującą w zachodnich społeczeństwach „dietę supermarketową”. Jeśli przyjrzymy się składowi większości produktów dostępnych obecnie w sklepach, ze zdziwieniem odkryjemy długą listę substancji, które nie służą naszemu zdrowiu, ale jedynie wygodzie supermarketów — są to konserwanty, przeciwutleniacze, emulgatory, wzmacniacze smaku, barwniki i inne dodatki, które sprawiają, że towar może leżeć na półce znacznie dłużej niż podobny, ale wyprodukowany tradycyjnymi metodami lub że wygląda lub smakuje atrakcyjniej. Większość tych dodatków nie jest obojętna dla naszego organizmu. Powinniśmy więc zwracać dużą uwagę na to, co kupujemy. Im dłuższa lista substancji dodanych do danego produktu, tym większe ryzyko dla naszego zdrowia.
Problemem diety supermarketowej nie jest jednak tylko to, co jest dodane do produktów żywnościowych, ale również (a może nawet bardziej) to, czego tam brakuje. Wysoce przetworzone produkty łatwiej się przechowują, pozbawione są jednak ważnych dla naszego organizmu składników odżywczych i enzymów, które eliminowane są w procesie przemysłowej obróbki. Pozornie taka sama pizza kupiona w supermarkecie oraz sporządzona ze świeżych składników w domu może mieć zupełnie różną wartość odżywczą. Nie chodzi tu o zawartość węglowodanów, tłuszczów i białek, ale o substancje zawarte w pożywieniu w mniejszych ilościach, a mające duży wpływ na nasze zdrowie. Istotne jest też to, skąd bierzemy produkty. Przemysłowa hodowla zwierząt i uprawa roślin sprawia, że zawartość tych dobroczynnych substancji jest niższa już w produkcie wyjściowym. Jednym z większych problemów jest zubożenie gleb spowodowane przez intensywne rolnictwo. Dostarczanie trzech podstawowych składników (azot, potas i fosfor) za pomocą nawozów sztucznych nie rekompensuje zubożenia w pozostałe istotne substancje, takie jak magnez i inne mikroelementy. Dotyczy to niestety również ziół. Jeśli kupujemy produkt zielarski, który powstał z surowca uprawianego metodami przemysłowymi, również jego działanie prozdrowotne może być słabsze. Zioła uprawiane przy użyciu pestycydów mogą się wręcz okazać szkodliwe! Dlatego dobrej jakości produkty są stosunkowo drogie — powstają bowiem z upraw ekologicznych lub przynajmniej są kontrolowane i standaryzowane na zawartość substancji czynnych.
Właściwy efekt terapeutyczny w przypadku większości ziół występuje wtedy, gdy podamy je w mieszance, pozwalającej wzmocnić ich działanie na zasadzie synergii i osłabić ewentualne działania niepożądane. Istnieje obecnie szereg podręczników zielarstwa, zarówno starszych (autorstwa p. Jadwigi Górnickiej czy o. Czesława Klimuszki), jak i nowszych, w których podane są składy takich mieszanek. Możemy również kupić w sklepach zielarskich gotowe mieszanki, na przykład przygotowane przez Herbapol czy bonifratrów. Jeśli sami nie mamy szczegółowej wiedzy zielarskiej, warto korzystać z takich pomocy, aby zioła mogły nam rzeczywiście pomóc, a nie zaszkodzić.
Dla przykładu możemy zapoznać się ze składem jednej z mieszanek polecanych przez o. Klimuszkę. Są to zioła na nadciśnienie (ale uwaga: sam autor zaznacza, że są one uzupełnieniem farmakoterapii, a nie mają na celu jej zastąpienia)
Jak widać, mieszanka zawiera zioła o synergicznym działaniu: bezpośrednio obniżające ciśnienie, ale także zwiększającego diurezę (wydalanie moczu), regulujące pracę serca, przeciwskurczowe oraz przeciwmiażdżycowe. Spośród substancji zawartych w mieszance jemioła jest rośliną o stosunkowo silnym działaniu. Jej przedawkowanie może powodować wymioty, kolki, a nawet drgawki. Podanie tego surowca poza mieszanką mogłoby więc mieć bardzo niepożądane efekty uboczne. Kombinacja z innymi składnikami znacznie zmniejsza prawdopodobieństwo ich wystąpienia, maksymalizując jednocześnie efekt terapeutyczny. Wytrawny zielarz może uznać za stosowne dołączenie do powyższej mieszanki innych ziół, na przykład wzmacniając efekt diuretyczny (obniżanie ciśnienia krwi przez zwiększanie wydzielania moczu) lub uspokajający. Może też zrezygnować z niektórych lub zastąpić je innymi (na przykład rutę — niewskazaną w przypadku ciąży).
W przypadku wielu substancji czynnych zawartych w produktach roślinnych istotna jest nie tylko zawartość danej substancji w surowcu wyjściowym, ale również jej dostępność dla naszego organizmu w produkcie końcowym. Tradycyjna forma przyjmowania ziół w postaci naparów czy wywarów jest właściwa w przypadku większości ziół, ale nie zawsze jest najskuteczniejsza. Wiele substancji słabo rozpuszcza się w wodzie albo tworzy związki kompleksowe słabo przyswajalne przez nasz organizm. Dlatego istnieją inne nośniki, które w przypadku niektórych ziół mogą mieć wręcz znaczenie kluczowe: roztwór alkoholowy, maść, proszek lub tabletka, olejek, żel, emulsja, olej. Istotny jest także sposób sporządzania naparu lub wywaru. Istnieją zioła wymagające kilkunastominutowego gotowania (wywar), takie jak kora dębu czy korzeń pięciornika, jeśli chcemy wydobyć z nich najbardziej pożądane substancje lecznicze. Inne mogą wymagać dłuższego macerowania, czyli namaczania w cieczy (woda lub alkohol). Szczególnym przykładem jest siemię lniane, cenione ze względu na zawartość śluzów, działających leczniczo na uszkodzone błony śluzowe gardła lub żołądka. Aby uzyskać odpowiednio dużą ilość śluzu, należy je gotować na bardzo wolnym ogniu przez około 15 minut, a potem zostawić do ostygnięcia. Dopiero wtedy możemy je powoli wypić, maksymalizując jego działanie osłaniające.
Innym przykładem jest popularny nagietek, mający działanie przeciwzapalne, bakteriobójcze i grzybobójcze (zawiera m.in. alkohole trójterpenowe, karotenoidy przyspieszające gojenie ran, saponiny i flawonoidy). Jeśli chcemy wykorzystać jego działanie zewnętrznie (do leczenia ran i owrzodzeń), najlepsze będą wyciągi alkoholowe lub olejowe, ponieważ większość występujących w nim związków czynnych słabo rozpuszcza się w wodzie. W przypadku niektórych ran wskazany będzie ekstrakt alkoholowy (nalewka), w przypadku innych maść lub żel (zwłaszcza jeśli zależy nam na regeneracji błon śluzowych). Szczególnie godne polecenia są maści, w których głównym nośnikiem jest żel prawoślazowo-aloesowy. Są zazwyczaj dużo skuteczniejsze niż maści oparte na wazelinie.
Orzech włoski jest surowcem, w którym zawarte jest wiele substancji czynnych: garbniki elagowe, hydrojuglon, flawonoidy, olejek eteryczny, trójterpeny, witaminy i sole mineralne. Napary z liści orzecha polecane są w przypadku dolegliwości żołądkowych i jelitowych (zwłaszcza związanych z przerostem patologicznej flory bakteryjnej), a także w cukrzycy (w mieszance z liśćmi borówki czernicy, serdecznikiem i pokrzywą). W niektórych chorobach skuteczniejszy może być jednak alkoholowy wyciąg z naowocni (tzw. nalewka orzechowa), zwłaszcza jeśli dolegliwości pokarmowe związane są z owrzodzeniem jelita lub stanami zapalnymi.
Na koniec wypada wymienić kilka ziół o silnym działaniu, których nie należy przyjmować bez konsultacji z lekarzem. Jest to krótka lista, którą można by znacznie rozbudować, gdyby brać pod uwagę także mniej znane zioła, pochodzące z innych krajów.
Z przedstawionej powyżej charakterystyki ziół widać, że do ich stosowania potrzebny jest pewien zakres wiedzy. Z jednej strony, nie powinniśmy się łudzić, że zaparzając pojedynczą torebkę „ziółek” osiągniemy znaczny efekt terapeutyczny. Oczywiście w drobnych dolegliwościach nawet jedna herbatka ziołowa może przynieść ulgę — tak jak w przypadku popularnej mięty, rumianku, kopru włoskiego czy anyżku stosowanych w stanach skurczowych czy wzdęciu. Zazwyczaj jednak potrzebna jest dłuższa terapia dobrze dobranym zestawem ziół. Z drugiej strony, nie powinniśmy się ziół bać albo traktować ich jak placebo. Większość ziół została dobrze przebadana pod względem zawartości substancji leczniczych i ich działanie jest potwierdzone, a efekty uboczne zazwyczaj niewielkie w porównaniu z lekami farmakoterapeutycznymi.
Wykorzystane źródła:
Ewa Dąbrowska, Ciało i ducha ratować żywieniem, Michalineum, Marki 2013
Elaine Gottschall, Breaking the Vicious Circle, The Kirkton Press, Baltimore 2012 (14 wyd.)
Czesław Klimuszko, Ziołolecznictwo, [bez roku i miejsca wydania, druk powielany]
Aleksander Ożarowski, Wacław Jaroniewski, Rośliny lecznicze i ich praktyczne zastosowanie, Warszawa 1987
Jordan Rubin, The Maker's Diet, Destiny Image Publ., Shippensburg 2005