Czy sprawy wiary są oderwane od rozumu, jak chcieliby niektórzy? Z pewnością nie
Jeszcze nie tak dawno słyszana w niedzielnej Liturgii przypowieść mówiła o pannach głupich i mądrych. Dziś głupie awansowały na nierozsądne, a mądre stały się roztropnymi. Ot, taka biblijna poprawność polityczna. Problem jednak nie w tym, jak je zwać, tylko jak my traktujemy sami siebie.
Ktoś nazwał nasz gatunek Homo sapiens – Człowiek rozumny. Brzmi to dumnie, ale wszyscy wiemy, że w praktyce różnie bywa. Ileż to razy popełniamy błędy, które myślącemu stworzeniu nie powinny się zdarzać? Jak często nie wyciągamy wniosków z przeszłości i pakujemy się drugi i kolejny raz w te same kłopoty?
A czy sprawy wiary są oderwane od rozumu, jak chcieliby niektórzy? Z pewnością nie.
Sam Jezus dziś zachęca w przypowieści, by również, a może przede wszystkim w relacji do Boga, w oczekiwaniu na przyjście Jego Królestwa kierować się mądrością, być roztropnym. Nie chodzi tu o poziom wykształcenia, zdobyte stopnie naukowe czy prestiż społeczny. Bóg obdarzył człowieka mądrością, która pozwala mu nie zatrzymywać się li tylko na sprawach przyziemnych. Człowiek w swojej mądrości jest w stanie odkryć dobro, prawdę i piękno, które kierują jego myśli w stronę Stworzyciela.
Daj mi Boże zachwycić się słowami Pisma:
Mądrość jest wspaniała i nie więdnie, ci łatwo ją dostrzegą, którzy ją miłują, ci ją znajdą, którzy jej szukają, uprzedza bowiem tych, co jej pragną, wpierw dając się im poznać.
Niech olej w moje głowie będzie tym, który pozwoli zapalić lampę rozświetlającą wejście na ucztę weselną z Tobą, Panie.
Szczęść Boże
Andrzej Cichoń
Rozważanie napisane na 12 listopada 2017 roku
opr. ac/ac