Bardzo często pytacie, jak się modlić, to bardzo dobrze, uczniowie Jezusa też to pytanie zadawali swemu Mistrzowi
Bardzo często pytacie, jak się modlić, to bardzo dobrze, uczniowie Jezusa też to pytanie zadawali swemu Mistrzowi. Najciekawsze odpowiedzi to te, które płyną z życia, zadałem więc pytanie o osobistą modlitwę wielu osobom, kilkaset spośród nich zechciało odpowiedzieć, prezentuję cztery wybrane, odpowiedzi.
Modliłam się zawsze, odkąd tylko pamiętam – w dzieciństwie, z całą rodziną. Była to rodzina wielopokoleniowa, modliło się nas tam ponad dziesięć osób. Dziadek rządził tymi spotkaniami. Co drugi dzień była modlitwa osobista – choć zbieraliśmy się wszyscy razem, to znaczy byliśmy w największym salonie naszego domu – to panowała cisza, każdy modlił się sam, w swoim sercu. W pozostałe dni modlitwę przygotowywały poszczególne osoby, według wyznaczonego grafiku. Każdy to robił, jak tylko sobie zamarzył: babcia prawie zawsze wybierała Różaniec, tata zwykle proponował nieszpory albo kompletę z brewiarza, mama lubi do dzisiaj urozmaicenie we wszystkim, a więc za każdym razem przygotowywała coś innego, brat, miłośnik muzyki pod każdą postacią zawsze przygotował jakieś pieśni, do których sam akompaniował na gitarze albo na pianinie. Tyle o formie. Co do głębi modlitwy, to od czasu liceum, kiedy zaprosiłam Pana Jezusa do swojego serca, modlę się zawsze przede wszystkim powierzając Mu siebie, niezależnie od słów, jakie wypowiadam. Teraz mam już dwoje dzieci i mieszkamy w innym mieście, ale zaczynamy z mężem wprowadzać podobne zwyczaje w naszym domu…
Gabrysia
Modlitwę odkryłem w gimnazjum, przed pięcioma laty, wcześniej w ogóle się nie modliłem, w mojej rodzinie nie było takiego zwyczaju, nikt mnie tego nie nauczył. Moja ulubiona modlitwa to Msza Święta, staram się zawsze przed wykładami pójść do kościoła, na szczęście jest po drodze – między akademikiem a miejscem zajęć. Wieczorem staram się zawsze biegać przed snem i modlę się podczas biegania, to mi nadaje rytm, przed snem odmawiam kompletę, jak się uda, to z moimi kolegami z pokoju. Na szczęście moja dziewczyna jest z domu, gdzie prawie codziennie modlą się wspólnie, nawet czasem udaje im się modlitwa poranna. Rano jest u nich dziesiątek Różańca, wieczorem różnie, często śpiewają piosenki religijne (lubią zwłaszcza pielgrzymkowe).
Michał
Modlitwą, której jestem najbardziej wierny, to rachunek sumienia, jest tak od trzech lat, kiedy to po maturze wyjechałem na rekolekcje ignacjańskie i tam mnie tego nauczono. Często rozważam Pismo Święte, staram się to robić w pobliskim kościele, bo w pokoju trudno mi się skupić.
Damian
Codziennej modlitwy nauczył mnie mój chłopak, z którym chodziłam w liceum. Jego ksiądz-opiekun (Marcin był ministrantem) zachęcał ich do modlitwy siedem razy dziennie, sześć razy krótko, a raz dłużej. Mi się to bardzo podoba, są to często modlitwy nawet dwu-, trzyminutowe, Anioł Pański w autobusie rano, koronka do Miłosierdzia między wykładami a obiadem, czasem jakieś zdanie, która zapamiętałam z Pisma Świętego, z czytań danego dnia. A ta dłuższa modlitwa? Staram się przynajmniej raz w tygodniu być poza niedzielą na Mszy Świętej, czasem siadam nad Słowem Bożym, niekiedy znajdę coś w Internecie… Wiem też, że ta dłuższa modlitwa lepiej się udaje, gdy jest jak najwcześniej, im później, tym jest słabsza…
Jola
opr. aś/aś