Fragment książki kard. Dziwisza dla kapłanów
Drodzy Kapłani!
Zwracam się do Was w imieniu własnym, ale i w imieniu moich współbraci w biskupstwie. Oddaję tę książeczkę nade wszystko do Waszych rąk, lecz mam nadzieję, że sięgną po nią także inni, zwłaszcza ci, którzy myślą o wyborze drogi powołania kapłańskiego albo już weszli w progi seminariów duchownych.
Wszystkie rozważania, jakimi się z wami dzielę, dotyczą naszego powołania i jego różnych aspektów. Decyzja opublikowania ich drukiem to konsekwencja próśb ponawianych przez księży i alumnów, którzy chcieli się nad nimi nieco dłużej zatrzymać. Ufam, iż zostaną przyjęte też jako inspiracja do rozmów podczas rozmaitych spotkań kapłańskich.
Nam, biskupom, bardzo zależy, aby wspólnoty kapłańskie były żywe i ewangelicznie twórcze. Niechaj ciągle brzmią nam w uszach słowa św. Piotra Apostoła: „Starszych [biskupów i kapłanów] (...) proszę, ja również starszy, a przy tym świadek Chrystusowych cierpień oraz uczestnik tej chwały, która ma się objawić: paście stado Boże, które jest przy was, strzegąc go nie pod przymusem, ale z własnej woli, jak Bóg chce; nie ze względu na niegodziwe zyski, ale z oddaniem; i nie jak ci, którzy ciemiężą gminy, ale jako żywe przykłady dla stada” (1 P 5,1n). Czyż można się z tą apostolską radą nie zgodzić?
Słowa są ważne. Musimy jednak przyznać, że przy takim natłoku informacji, jaki dziś istnieje, słowa są czasem bezsilne. Coraz wyraźniej potrzebny jest żywy, przekonujący przykład autentycznych świadków Chrystusa. Dla mnie osobiście takim świadkiem — i to już od czasów jego duszpasterzowania w Krakowie — był oczywiście Sługa Boży Jan Paweł II. To, że mogłem mu służyć, traktuję jak niezasłużony dar Bożej Opatrzności. Ponadto coraz bardziej odkrywam, że ów dar nie jest przeznaczony tylko dla mnie. Dlatego też wiem, że powinienem dawać świadectwo o życiu naszego umiłowanego Papieża; życiu, które do końca było narzędziem w rękach Boga.
Pamiętając o tym, proszę, podchodźcie do moich refleksji, w których odwołuję się do Jana Pawła II, nie jak do zwykłego przypomnienia myśli, lecz jak do pokornej próby prezentacji jego mądrości i odkrycia głębi kapłańskiej osobowości. Bardzo zachęcam, byście i Wy, powołując się na nauczanie naszego Wielkiego Rodaka, czynili podobnie. Jestem przekonany, że nie damy wówczas nikomu podstaw do postawienia zarzutu, iż my, kapłani, Ojca Świętego umiemy tylko cytować.
Benedykt XVI w encyklice „Spe salvi” napisał: „Życie jest niczym żegluga po morzu historii, często w ciemnościach i burzy, w której wyglądamy gwiazd wskazujących nam kurs. Prawdziwymi gwiazdami naszego życia są osoby, które potrafiły żyć w sposób prawy. One są światłami nadziei. Oczywiście, Jezus Chrystus sam jest światłem przez antonomazję, słońcem, które wzeszło nad wszystkimi ciemnościami historii. Aby jednak do Niego dotrzeć, potrzebujemy bliższych świateł — ludzi, którzy dają światło, czerpiąc je z Jego światła, i w ten sposób pozwalają nam orientować się w naszej przeprawie”.
Najdoskonalej z tego zadania wywiązała się Matka Jezusa, a zarazem Matka wszystkich kapłanów — Maryja. Wspaniale dawały również światło lampy niezliczonych rzesz księży, którzy żyli przed nami. Teraz Chrystus liczy na każdego z nas. Nie zawiedźmy Go. Pomóżmy naszym wiernym orientować się pośród odblasków współczesnych błyskotek, które niestety potrafią nieraz nawet oślepić. Pokazujmy im, skąd bije jedyny blask Prawdy — Veritatis Splendor. Sami też nad tym czuwajmy i niczemu nie dajmy się „przygasić”. Po prostu zawsze sursum corda!
[...]
Poncjusz Piłat, wskazując na Ciebie, Chryste, rzekł do zgromadzonego tłumu: „Oto człowiek!”. Być może, pokazując Cię ludziom, liczył na ich wrażliwość. Być może miał nadzieję, że Twój wygląd po ubiczowaniu i cierniem ukoronowaniu wzbudzi w nich choćby elementarny odruch ludzkiej litości. Nic z tego. Twój los był już z góry przesądzony.
Bardzo podobna sytuacja już od dwóch tysięcy lat spotyka uczniów Pana Jezusa. Na podobne doświadczenia musi być przygotowany każdy, kto wstępuje na drogę powołania kapłańskiego. Różnica polega jedynie na innych okolicznościach, w jakich możemy się znaleźć.
Jak wówczas powinniśmy się zachować?
Patrzmy na Chrystusa!
[...]
opr. mg/mg