O potrzebie otwarcia serca na dary Ducha Świętego
Niech wasza łagodność będzie znana wszystkim ludziom (Flp 4, 4-5).
Łagodność to cecha, która niestety obecnie jest mało popularna. We współczesnym społeczeństwie łagodność postrzegana jest jako coś ujemnego, a na pewno nie powinna charakteryzować mężczyzny, który raczej powinien być twardy, tzw. macho. Duch świata nie skłania do łagodności, ale raczej pogardza nią, oskarżając o charakterologiczną słabość. Temat łagodności jest też często pomijany w nauczaniu kościoła i postrzegany jako mało znaczący, marginalny. Na taki niewłaściwy stan składa się między innymi fakt, że łagodność została sprowadzona raczej do uprzejmości, manier dobrego wychowania, które - jak się zakłada - wszyscy znają lub przynajmniej powinni znać.
Przyjrzyjmy się najpierw powszechnemu rozumieniu terminu łagodność. Człowiek łagodny to z pewnością osoba, która nie jest surowa, gniewliwa, przykra, dokuczliwa, ale jest łaskawa, łatwa do zniesienia, lekka w obyciu. Warto zauważyć, że wszystkie te określenia mówią o relacjach międzyludzkich. Już pogański filozof Seneka pisał w swoim dialogu, iż ze wszystkich cnót żadna inna nie przystoi człowiekowi bardziej niżeli łagodność, ponieważ żadna inna nie ma więcej cech ludzkich. Seneka dodawał, że do którego domu wejdzie łagodność, tam wszędzie niesie ze sobą szczęście i pokój. Jeśli człowiek jest łagodny, może pozyskiwać kogoś do sprawy, do drugiego człowieka.
Czasami ktoś z natury swej jest łagodny, ale bywa i tak, iż łagodność jest owocem wytężonej pracy nad sobą. Świat katolicki zachwyca się łagodnością i słodyczą charakteru patrona dziennikarzy i katolickiej prasy - św. Franciszka Salezego, który poprzez swoją łagodność przyciągał do siebie również protestantów. Mawiał on, iż jedna kropla miodu więcej ściąga do siebie much niż nawet beczka octu. Mało jednak kto wie, iż ta słynna łagodność św. Franciszka Salezego, który przecież z natury swej był bardzo popędliwy i skory do wybuchów, była przez niego wypracowywana przez całe jego życie. Pamiętał on o słowach Chrystusa: uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych (Mt 11, 29). Święty Franciszek Salezy określił trzy wymiary łagodności:
Święty Tomasz z Akwinu poucza nas, że łagodność to cnota moralna, która odnosi się do uczucia, gdyż to ona sprawia, że jesteśmy w stanie opanować rosnące w nas uczucie gniewu. Człowiek, który się gniewa na drugiego, zwykle pragnie odwetu, natomiast łagodność opanowuje w nas tę dążność do odwetu i dlatego też możemy powiedzieć, iż łagodność jest przejawem (owocem) miłości, która nie szuka swego, gniewem się nie unosi i nie pamięta złego (zob. 1 Kor 13, 5). Cichość i łagodność bronią nas od egzaltacji oraz od depresji. Są one darem Boga, który podtrzymuje nas wewnętrznie, a którego może nas nauczyć tylko Duch Święty.
Wzorem łagodności i największym mistrzem zjednywania osób dla Królestwa Niebieskiego był Jezus. Przyjrzyjmy się rozmowie naszego Pana z Samarytanką (J 4,1-42). Cała ta dysputa przepełniona jest duchem łagodności, powiązanym zarazem z mądrą stanowczością. Jezus nie zganił bezlitośnie tej kobiety za grzech i niemoralność w jej życiu, do czego miał wszelkie podstawy w świetle ówczesnego prawa. Raczej powiedział tej niewieście prawdę o jej życiu w duchu łagodności. Taką postawą zjednał sobie Samarytankę, co spowodowało, że przyprowadziła ona wielu ludzi do Chrystusa: Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem? (J 4, 29). Warto sobie teraz zadać pytanie, czy naszą postawą (również przepełnioną łagodnością) w pracy, sklepie, szkole zjednujemy ludzi dla Chrystusa, dla Ewangelii, dla nieba?
Łagodność jest przymiotem Boga ukazanym już w Starym Testamencie. Chociaż starotestamentowy Bóg często jawi się w naszych wyobrażeniach jako ktoś srogi, jako wojownik i Pan wojny, to są to stwierdzenia w pewnym sensie błędne. Choćby na tle 40 rozdziału Księgi Izajasza. Gdy dokładnie zaczynamy analizować ten fragment, wyłania nam się obraz Boga, który jest potężny, a ludzie jawią się przed Jego majestatem jako trawa, która więdnie i przemija (Iz 40,8). Ten Bóg nikogo nie musi się radzić, narody przed Nim są jak kropla w wiadrze i znaczą tyle, co pyłek na szali, a wyspy ważą tyle, co ziarnko piasku (Iz 40,15). I nic by nie było zaskakującego w tym opisie, gdybyśmy pominęli werset jedenasty. Werset ten rzuca nowe światło na rozważany fragment, ukazując Boga jako troskliwego i łagodnego, zabiegającego o swoją trzodę pasterza: Podobnie jak pasterz pasie On swą trzodę, gromadzi ją swoim ramieniem, jagnięta nosi na swej piersi, owce karmiące prowadzi łagodnie (Iz 40,11). A zatem widzimy, że stanowcza postawa nie wyklucza łagodności. Znany jest nam też fragment z liturgii wielkopostnej mówiącej o tym, że Bóg: Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku (Iz 42, 3).
Również Chrystus ukazuje nam Boga jako łagodnego i miłującego Ojca. Całą służbę Jezusa wyróżniało to, że gdziekolwiek się zjawił, skupiał wokół siebie tłumy ludzi. Uczniowie Jezusa ufali swojemu Mistrzowi, bo dostrzegali w Nim Syna Bożego, jak również przyjaciela, który był im bliski w ich problemach, rozterkach. Ten powiernik, nauczyciel przepełniony był wyrozumiałością i poprawnie rozumianą łagodnością. I to właśnie charakteryzowało Jego całą służbę: Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy (Mt 21,5).
Łagodność niesie ze sobą szczęście i pokój. Właśnie dlatego łagodność jest jedną z najpiękniejszych cech ludzkiego charakteru. Ona przystoi chrześcijaninowi. Można powiedzieć, że łagodność jest ozdobą chrześcijanina, oraz siłą świadczącą o jego dojrzałości. Aspekt łagodności w Piśmie Świętym zawsze jest postrzegany jako coś pozytywnego i nieodłącznie jest wiązany z duchową siłą. Święty Paweł mówi do swego umiłowanego dziecka Tymoteusza: A sługa Pana nie powinien wdawać się w kłótnie, ale ma być łagodnym względem wszystkich, skorym do nauczania, zrównoważonym. Powinien z łagodnością pouczać wrogo usposobionych, bo może Bóg da im kiedyś nawrócenie do poznania prawdy (2 Tm 2,24-25).
Łagodność jest umiejętnością zachowania spokoju w cierpieniu, wobec ludzi przykrych i dokuczliwych. Łagodność maluje się na twarzy, w spojrzeniu, ujawnia się w głosie i w słowach. Jest "ciepła". Osobiście muszę przyznać, że brakuje mi bardzo łagodności. Muszę się o nią modlić i uczyć od Jezusa. Jednak czasami udaje mi się przemówić łagodnym głosem i to do większej grupy osób. Nie zapomnę jak po mojej zachęcie przez radio do przybycia na I Podlaskie Dni Rodziny, jedna z moich znajomych powiedziała mi: jaki miałeś "ciepły", łagodny głos w tym zaproszeniu.
Łagodność jest oznaką mądrości, która miłuje pokój, powoduje ustępliwość w sporach. Nasza łagodność ma wyrażać się w zdolności wybaczania urazów i bycia wyrozumiałym dla błędów naszych bliźnich, nawet wtedy, gdy w zamian nie możemy się tego spodziewać od nich. Łagodność jest pełna miłosierdzia, a jednocześnie nie jest stronnicza i obłudna. Łagodność nie broni się, nie szuka własnych racji. Posiada ona coś z Bożego spojrzenia na człowieka, pozwala dostrzec człowieka w człowieku, jego godność, osobowość, wartości, które są dla niego ważne i istotne, pozwala niejako wejrzeć w głąb duszy drugiego człowieka i właściwie go zrozumieć. Boży człowiek posiadający ten dar potrafi zawierzyć swoje życie Bogu ufając, że wszystko, co go dotyczy dostrzega zawsze Bóg i sprawiedliwie go osądzi. Można powiedzieć, że łagodność, podobnie jak wierność jest cechą, która określa, jakimi rzeczywiście jesteśmy.
Dla chrześcijanina łagodność jest czymś więcej niż zwykłą cnotą. Jest ona tajemnicą Tego, który przyszedł na świat jako Dzieciątko w żłobie, milczał wobec Piłata, został obnażony na krzyżu, oddano Go w ramiona Matki, był pokorny i łagodny nawet w swej chwale. Jezus mówił: Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem. (Mt 11,29).
Jak wspomniałem na początku, łagodność jest cnotą aktualnie rzadko spotykaną, żyjemy bowiem w epoce, która dowartościowała przemoc, użycie siły, postawienie na ludzkie "ja". Łagodność jest jednak piękna i drogocenna. Wymaga prawdziwych zmagań od tego, kto zgodzi się na nią postawić. Z czasem stanie się jednak mocą dla niego i prorockim świadectwem dla jego otoczenia. Z pewnością potrzebujemy prorockiego (być może szokującego) świadectwa ludzi łagodnych i pokornych. Świadectwo to będzie polegało nie na długich przemówieniach, językowej elokwencji czy oszałamiających czynach, ale na tym "czymś", co przyciągnie, uspokoi, skłoni do postawienia sobie ważnych egzystencjalnych pytań.
Mam nadzieję, że to krótkie studium zainspirowało Cię do refleksji i zachęciło do okazywania każdemu człowiekowi łagodności (Tt 3,2b). A może dostrzegłeś swoje zaniedbanie w tej dziedzinie życia duchowego. Jest więc okazja do rozpoczęcia działania od nowa, w sposób mądrzejszy niż dotąd, tak abyś w sposób twórczy, każdego dnia przyozdabiał się w cichego i łagodnego duchem. Otwórzmy zatem nasze serca na owoc, łagodności, który jest przecież potrzebny każdemu z nas i nieśmy ten dar naszym bliźnim.
opr. aw/aw