Być na tak

Cotygodniowy felieton z "Gościa Niedzielnego" (29/2001)

Czy nie oglądamy dzienników TV ze zbytnią troską i powagą? Czy nie nazbyt serio czytamy polityczne wiadomości w gazetach? Czy sprawy ustaw, rządu, wyborów nie zabierają zbyt wiele czasu, nie szarpią nerwów na darmo? Oczywiście, trzeba żyć troszcząc się o dobro wspólne, a Ojczyzna jest najwyższym dobrem wspólnym. Czy jednak nie dawkujemy sobie zbyt wiele wiedzy, zmuszającej do mówienia „nie” takiej polityce, takim osobom i ugrupowaniom, tworzonej przez nich Polsce? Przeczenie, odpór, odrzucenie działają w dwie strony — odgradzają od tego, co niechciane, a jednocześnie zatruwają nas samych, nasączają nasze życie goryczą. Odrzucając politykę, łatwo pakujemy się w sytuację samotności, zamknięcia. Możemy zamienić swoją rodzinę w kierujące się logiką zysku przedsiębiorstwo.

Atmosfera niechęci i nieufności niszczy szczególnie proces wychowania w rodzinie, porozumienie wzajemne pokoleń. Jeśli zbyt często słyszymy „nie” od młodych, to bardzo alarmujący sygnał. Oznacza on, że w jakimś stopniu proces wychowania zatrzymał się we wczesnym, infantylnym „okresie przekory”, że w naszym domu rosną ludzie zatruci negacją, potencjalni uczestnicy subkultur młodzieżowych, fanatycy kontrkultury albo potencjalne ofiary sekt.

Czy trzeba więc mówić „tak” polityce, w której szlachetni głupcy skaczą sobie do gardła w bezrozumnych sporach, a cynicy wkładają togi „zbawców ojczyzny”? Czy trzeba mówić „tak” polityce afer, wzajemnych podejrzeń i niepohamowanej wszechmocy coraz liczniejszej biurokracji? W pewnym momencie trzeba się zatrzymać i powiedzieć sobie — są sprawy, którym mówię „tak” z czystym sumieniem. Znam miejsce, od którego zaczyna się moja polityka bez politykowania, szukania korzyści. Mówienie „tak” jest nam psychicznie i społecznie potrzebne, a wcale nie tak trudno znaleźć przestrzenie dla tej afirmacji życia i spraw społecznych. Wychowanie, pomoc starszym, ochrona i rozwój kultury, ekologia, akcje charytatywne, ruch pielgrzymkowy. Tu rozmaite ruchy, stowarzyszenia, grupy i wspólnoty, w których możemy dawać swój czas, pracę i pomoc nie oglądając się na materialne korzyści, nie czekając oklasków ani dyplomów uznania, radując się z tego, że nie jesteśmy sami, a egoizm i lęk udało się znów pokonać.

Jeśli będziemy tylko mówić „nie” — staniemy się wbrew woli i chęci pomocnikami tych, których czyny nas smucą i odrzucają. Poprzemy tych, którym nie chcemy dać poparcia. Demagogia i manipulacja świetnie potrafią zarządzać ludzką frustracją, masami zniechęconych i niezadowolonych. Polityczni gracze potrafią sprawić, aby fala niezadowolenia popłynęła jak woda na ich młyn.

Jakie słowo robi dziś karierę w środowiskach młodych? To słowo to „warsztaty”. Warsztaty muzyczne, filmowe, taneczne, teatralne, ceramiczne, poetyckie, językowe — można by jeszcze długo wyliczać. Warsztaty to nie wykłady oparte na słowie, to nie kursy, na których jeden drugiego poucza, a potem egzaminuje. Warsztaty to wspólne robienie czegoś, co zostało wspólnie uznane za sensowne. Warsztaty uznają autorytet mistrza, ale warunkowo: niech pokaże, co potrafi. Warsztaty zakładają aktywność i akceptację każdego uczestnika, oczekują od niego pilności i oryginalności. Warsztaty wymagają postawy „tak”. Inaczej jest się gapiem tylko, a gapiów na warsztatach nie poważają.

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama