Książka "Anna Jantar" w formie dialogu z Anną Jantar, rozmowy dotyczącej jej życia, kariery, zainteresowań, jej miłości i tęsknoty, planów i marzeń - fragmenty
Andrzej Witko Anna Jantar |
|
Pokochałem ją od samego początku naszej znajomości. Była taka piękna, dziewczęca, a jednocześnie tak bardzo jak na swój wiek dojrzała. Miała przecież dopiero dziewiętnaście lat. Kochała teatr i poezję, przeczytała wiele książek i wierszy, pasjonowała się kinem. Prawdziwą i największą jej miłością była jednak muzyka i radość śpiewania. Myślę, że tą radością dzieliła się Ania ze wszystkimi do końca swego życia. Miłość do muzyki i wspólne zainteresowania zbliżyły nas do siebie, ale nasza wzajemna fascynacja polegała głównie na tym, że po prostu lubiliśmy być z sobą. Kochałem jej uśmiech i zapach, kochałem jej maleńkie ręce i piękne sarnie oczy, w których gdzieś na dnie tkwił ledwo dostrzegalny smutek. Prawdziwe uczucie, które nas łączyło, dodawało nam sił w walce o zaistnienie na polskim rynku muzycznym. Byłem przecież początkującym kompozytorem, a Ania młodą piosenkarką, która chciała zdobyć serca polskich słuchaczy. Ciężkie były te nasze początki, ale dzięki ludziom, którzy w nas uwierzyli, udało się. Piosenka „Co ja w tobie widziałam” (słowa Lech Konopiński) otworzyła nam drogę na wszystkie listy przebojów oraz sceny koncertowe w całej Polsce. Pozycję Ani ugruntowały piosenki „Najtrudniejszy pierwszy krok”, „Żeby szczęśliwym być” i „Tyle słońca w całym mieście”. Później było tyle wspaniałych i radosnych chwil. Największą naszą radością stały się urodziny Natalii. To jej przyjście na świat spotęgowało moje uczucie do Ani i sprawiło, że całe moje ówczesne życie było właściwie związane z nią i jej sprawami. Była osobą niezwykle pracowitą i ambitną. Potrafiła godzinami pracować nad swoim głosem lub słuchać płyt najlepszych wokalistek. W studio nagrywała bardzo szybko, ponieważ posiadając wrodzoną emisję, nie miała żadnych problemów z czystym śpiewaniem. Choć była już bardzo popularna, coraz wyżej stawiała sobie poprzeczkę w tym niełatwym przecież zawodzie. Popularność nigdy nie przewróciła jej w głowie. Zawsze była osobą niezwykle skromną, bezpośrednią i otwartą na ludzi. Być może dlatego tak bardzo ją ludzie pokochali i kochają do dziś. Jak większość młodych dziewczyn bardzo kochała życie i jego kolory. Lubiła śmiać się i bawić. Była osobą towarzyską i niezwykle dowcipną, pełną humoru i radości. Chyba nie zdarzyło się, abyśmy byli sobą kiedykolwiek znudzeni. Choć jak w każdym małżeństwie bywa, nie uniknęliśmy też niedobrych chwil. Nastąpiły one niestety pod koniec naszego związku. Tak bardzo nie chciałem, aby poleciała do USA. Wiem, że mimo wszystko tęskniliśmy za sobą i wiem, że czuła się źle beze mnie i Natalii. Nam też tak bardzo jej brakowało! 12 marca zadzwoniła do mnie z prośbą, abym wyjechał po nią z Natalią i mamą na lotnisko. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że będzie nam jej brakowało już do końca życia i że było to pożegnanie. Gdybym to wtedy wiedział... Mówią, że zbyt wielka miłość zawsze źle się kończy. Kiedyś trudno mi było w to uwierzyć. Dziś wiem, że mnie się taka miłość zdarzyła, a na imię miała Anna...
Jarosław Kukulski
opr. aw/aw