Znak

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (38/2003)

Przez kilka dni mieliśmy po sąsiedzku papieską pielgrzymkę na Słowację. Media poświęcały jej sporo miejsca i po raz kolejny, jak to się stało tradycją ostatnich lat, znaczna część relacji na temat wizyty Jana Pawia II poświęcona była jego stanowi zdrowia. „Dziś Papież wygląda dużo lepiej niż wczoraj", „Papież jest zmęczony" - to motywy prasowych doniesień, które pojawiały się regularnie.

Kiedy Papież jest w Watykanie, w zasadzie się tego nie zauważa, bo i relacje dziennikarzy są bardziej skąpe i ogólne. Kiedy jednak papieską pielgrzymkę mamy pod bokiem, tego rodzaju komentarze stanowią sporą część dziennikarskiego opisu.

Chociaż drażni mnie taki sposób relacji, daleki jestem od jego prostego potępienia.

Przeciętnych widzów i czytelników najzwyczajniej w świecie ciekawi stan zdrowia Papieża. Dziennikarze dostarczają więc swoim odbiorcom to, czego ci chcą. Media w Polsce i tak w ogromnej większości starają się nie przekraczać tutaj granicy dobrego smaku i ogólnie przyjętych zasad przyzwoitości. Na Zachodzie bywa z tym znacznie gorzej.

Pamiętam jednak wizytę Jana Pawła II w Krakowie. Papież wyglądał na utrudzonego i tego nie krył. Jego widoczna dla wszystkich walka ze słabością ciała, chorobą i starością ukazywała jednak wielkość ducha, jakiej próżno by szukać u ludzi w sile wieku. Pamiętam ludzi, którzy w zetknięciu z Papieżem sami nabierali sił do codziennych zmagań ze swoimi, nie tylko fizycznymi, słabościami.

Zasadnicze pytanie w takich okolicznościach nie dotyczy tego, co dzieje się z Papieżem, tylko tego, co dzieje się z nami.

Czy patrząc na starego Ojca Świętego, widzimy jego słabość czy też moc ducha? Czy gotowi jesteśmy zatrzymać się na tym, że Papież ma kłopoty z chodzeniem, czy też dostrzec w nim tę niesłychaną determinację, jaka każe mu, mimo ogromnego wysiłku, jechać tysiące kilometrów do ludzi, którzy na niego czekają?

Ostatnia niedziela była obchodzona jako święto Podwyższenia Krzyża. Czym innym, jeśli nie podwyższeniem Krzyża jest służba Jana Pawła II? Bardzo trudno byłoby znaleźć przykład innego człowieka, tak znanego, i szanowanego, który płaciłby tak dużą osobistą cenę za publiczną działalność. Również cenę upokorzenia przez obserwatorów, którzy za nic mają jego duchową misję.

W demokracji nauczyliśmy się wybierać do władz ludzi pełnych sił, w miarę młodych, by podołali obowiązkom, które na nich spadną. Czy nie podobnie powinno być w Kościele? Otóż nie.

Kościół nie jest instytucją zabiegającą o władzę w świeckim sensie tego słowa. Jezus uczy, że władza w Kościele to służba, a Jan Paweł II demonstruje tę zasadę w sposób niezwykły. Oto stary człowiek podejmuje się zadań, jakie przerastają wyobraźnię wielu młodych. Człowiek, który sam ledwie chodzi, innych podnosi z klęczek i stawia na nogi. Jego obecność w świecie zapatrzonym w kult młodości, siły i zdrowia pozwala wielu ludziom uświadomić sobie, że życie to coś znacznie więcej niż dobra zabawa, umiejętność korzystania z dobrodziejstw demokracji i wolnego rynku, to coś znacznie więcej niż zabieganie o swój interes.

Świadectwo Jana Pawła II to świadectwo Krzyża.

Podwyższenie wobec wszystkich znaku, któremu sprzeciwiać się będą.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama