Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (46/2003)
Listopadowe wędrówki po grobach związane są z pamięcią i z kultem zmarłych. To wyrazy zadumy i żałoby. Czym jest żałoba?
Żałoba jest między innymi wyrazem szczególnej pamięci o osobie. O tym, że ktoś, z kim byliśmy i kto był z nami, a kogo już tu przy nas nie ma, zachował swoją niepowtarzalność, odrębność, wyjątkowość. Zachowa swoją jedyność i niezastąpioność. Pozostał kimś dosłownie i absolutnie jedynym. Na zawsze. Nikt i nic go nie może zastąpić. Oczywiście, czas i ludzie powodują jakieś wypełnienie próżni, pustki po utracie kogoś bliskiego, kto zmarł, ale to nigdy nie jest to samo.
Zmarły był sobą i był osobą. A zatem kimś, kogo zastąpić się nie da.
Okazując żałobę, może świadomie, a może bezwiednie, potwierdzamy wyjątkowy status osoby ludzkiej. To, że jest ona nieprzekazywalna, że nie da się jej powielić, czy jak to się dzisiaj zwykło mówić - „zreprodukować” (proszę wsłuchać się w absurdalne bredzenie o powielaniu, reprodukowaniu człowieka drogą klonowania...).
Każdy człowiek, nawet ten leżący w mogile z przełamanym, zbutwiałym krzyżem, w mogile, na której ktoś litościwą ręką, raz w roku, zapali znicz nagrobny właśnie w tych dniach, pozostał osobą. Pozostał wyjątkową wartością, wpisaną w człowieczeństwo.
Do tych refleksji skłania nas spojrzenie w przeszłość.
Ale trzeba też symetrycznie patrzeć w przyszłość. Gdy bowiem dzisiaj zdaje się odzywać z woli i inicjatywy twórczej partii „socjaldemokratycznej” (czyli komunistycznej) projekt ustawy aborcyjnej - trzeba na nią patrzeć przez pryzmat życia ludzkiego i przez pryzmat wartości osoby. Rzecz bowiem nie dotyczy ustawy, wolności, obietnic wyborczych, rzecz dotyczy osób! Ustawa zdaje się godzić w życie ludzkie, zdaje się godzić w projekty niezliczonych nadziei, w szanse, które otrzymaliśmy my sami i które powinniśmy dać innym.
Kiedy, wędrując po cmentarzach, patrzymy na nie jako na zapis trwały i widomy naszej ojczyzny, to nie wolno zapomnieć o tej substancji Ojczyzny, którą jest naród, żywy naród, ten, który jest i który może zaistnieć. Jeśli tylko damy mu szansę.
opr. mg/mg