Mój zamach na tradycję

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (13/2007)

Umyć okna. Wytrzepać dywany. Wyszorować szafki w kuchni. Zrobić zakupy. Najlepiej w Niedzielę Palmową, bo przecież nie wypada wtedy pastować podłóg. W taki oto sposób przygotowujemy się do najważniejszych świąt w roku, nie bez kozery zwanych sercem chrześcijaństwa. Doprawianie mięs, pieczenie ciast to silna konkurencja dla liturgii w Wielki Czwartek i Piątek czy Wigilii Paschalnej. No, ale przecież „nakazana" jest tylko Msza w Zmartwychwstanie.

Kilka dni temu nowojorscy katolicy, z kardynałem Edwardem Eganem na czele, stoczyli batalię przeciwko wystawieniu w The Lab Gallery rzeźby „Mój słodki Pan". „Dzieło" Cosimo Cavallaro, wykonane z mlecznej czekolady, przedstawia naturalnej wielkości Jezusa Ukrzyżowanego. Zupełnie nagiego. -Jak tak można?! - ktoś się oburzy. - To profanacja! - krzyknie inny. Ta żenująca historia zza oceanu wbrew pozorom ma sporo wspólnego z polską rzeczywistością.

Skrupulatne podliczenie na co wierzącym w Wielkim Tygodniu czasu wystarcza, a na co już nie, prowadzi do smutnej konkluzji. Jezus Zmartwychwstały dla wielu jest tylko ozdobnym elementem koszyka wielkanocnego, cukrową figurką z chorągiewką w ręce. Zabiegani, nerwowi bardziej niż zwykle, tracimy z oczu Osobę Mistrza, a więc - sens tych świąt. Czy można temu zapobiec? Jak nie dopuścić, żeby Wielki Tydzień zamienił się w wielkie wymiatanie kątów i wielkie gotowanie?

Proponuję zupełnie niegroźny zamach na tradycję. To wiąże się z koniecznością przeformatowania dotychczasowego sposobu myślenia. Przede wszystkim dajmy już spokój z tymi porządkami. Nawet jeśli mamy brudne okna, Jezus i tak zmartwychwstanie. Po drugie: wykreślmy ze świątecznego menu kilka potraw. Trzecia sprawa dotyczy święconki. Wbrew temu, co sugerowałyby olbrzymie fale ludzi z koszyczkami przetaczające się przez kościoły, święconka to nie jakiś supersakrament. Równie „skutecznie" pokarmy może pobłogosławić w domu głowa rodziny.

Zaoszczędzony czas warto zainwestować w liturgię Triduum Paschalnego. Właśnie tam dzieją się rzeczy najistotniejsze. Tam bije serce chrześcijaństwa. Obecność na samej tylko Rezurekcji jest jak wejście do kina na ostatnie dziesięć minut filmu.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama