Święto Niepodległości jest dobrą okazją, żeby zwrócić uwagę na mądre zachęty do miłości ojczyzny, które znajdują się w encyklice Fratelli tutti. Nie bez znaczenia jest to, że papież Franciszek o miłości ojczyzny przypomina ludziom należącym do różnych narodów, ras i języków. I co więcej – pouczenia te znajdują się w encyklice, której głównym celem jest wezwanie do budowania braterstwa.
Miłość swojej ojczyzny jest warunkiem autentycznej przynależności do rodziny ludzkiej – twierdzi Ojciec Święty. Człowiek jest bowiem istotą społeczną. Stworzył nas Bóg, który jest Miłością. A ponieważ stworzył nas na swój obraz i podobieństwo, jesteśmy zdolni do przyjmowania miłości oraz do jej okazywania. Toteż w ogóle nie da się być człowiekiem, nie przynależąc do różnych wspólnot. Rzecz w tym, żebyśmy swoje relacje z innymi oraz społeczne przynależności starali się realizować zgodnie z prawdą naszego człowieczeństwa.
O dobro, o solidarność, o to, żebyśmy się wzajemne na siebie otwierali, winniśmy troszczyć się i zabiegać nieustannie, nie da się tego osiągnąć raz na zawsze. Niestety, dzisiaj pod hasłami globalizacji i otwarcia na świat – twierdzi autor tej encykliki – narzucane są nowe formy kolonizacji kulturowej. Kolonizatorem są ponadnarodowe potęgi gospodarcze i polityczne. Owszem, „kultura ta jednoczy świat, ale dzieli osoby i narody; owszem, globalizacja zbliża nas, ale nie czyni nas braćmi. Rozwój tego globalizmu zazwyczaj umacnia tożsamość najsilniejszych, którzy chronią samych siebie, ale kosztem tożsamości regionów najsłabszych i najuboższych, czyniąc je bardziej nieodpornymi i uzależnionymi od innych” (nr 12).
Krótko mówiąc, potrzebujemy ojczyzny. „Nie ma gorszej alienacji, niż doświadczać, że nie mamy korzeni, że nie należymy do nikogo. Gleba będzie żyzna, naród przyniesie owoce i będzie zdolny do rodzenia jutra tylko o tyle, o ile zrodzi relacje przynależności między swoimi członkami, o tyle, o ile stworzy więzi integracyjne między pokoleniami i różnymi tworzącymi go wspólnotami” (nr 53).
To o tym pisała Wisława Szymborska w Gawędzie o ziemi ojczystej:
Ziemio ojczysta, ziemio jasna,
nie będę powalonym drzewem.
Codziennie mocniej w ciebie wrastam
radością, smutkiem, dumą, gniewem.
Nie będę jak zerwana nić.
Odrzucam pusto brzmiące słowa.
Można nie kochać cię – i żyć,
ale nie można owocować.
Zarazem byłoby fatalnym błędem – podkreśla papież Franciszek – uleganie lokalnym narcyzmom, bo nie wyrażają one zdrowej miłości do własnego narodu i kultury. Prawdziwa miłość ojczyzny domaga się „szczerego i przyjaznego otwarcia się na to, co uniwersalne, zauważania tego, co dzieje się gdzie indziej, ubogacania się innymi kulturami i solidaryzowania się z dramatami innych narodów” (nr 144).
Kilkanaście stron wcześniej Ojciec Święty przestrzegał przed błędem przeciwnym, przed „niską samooceną narodową, przed popadaniem w pogardę dla własnej tożsamości kulturowej” (nr 51). Niestety, również nam nie brakuje takich „wychowawców” narodu, którzy uczą Polaków wstydu za swoją ojczyznę (bo duma z powodu bycia Polakiem to podobno przejaw nacjonalizmu). Ci „pożyteczni idioci” świadomie albo bezwiednie, jednak niewątpliwie chcą w ten sposób przyczynić się do zwycięstwa wspomnianej kolonizacji.
Bo trudno nie zgodzić się z papieżem, że: „Niszczenie poczucia własnej wartości jest łatwym sposobem, by nad kimś zapanować. Dzieje się tak wówczas, gdy przez media i sieci próbuje się stworzyć nową kulturę w służbie najpotężniejszych. Zawsze ofiarami takich machinacji są ubodzy” (nr 52). Również dawniej tak było. Przecież już król pruski przedstawiał rozbiory jako świadczone Polakom dobrodziejstwo: „Biednych tych Irokezów będę się starał oswoić z cywilizacją europejską”.
Trzeci rozdział naszej encykliki nosi tytuł Serce otwarte na cały świat. „Nie ma otwartości między narodami – pisze papież Franciszek – jeśli nie wychodzi ona od umiłowania ziemi, narodu i własnych cech kulturowych. Dopiero na tym fundamencie mogę przyjąć dar drugiego i ofiarować mu coś autentycznego. Każdy miłuje i troszczy się ze szczególną odpowiedzialnością o swoją ziemię i o swój kraj, tak jak każdy musi miłować i dbać o swój dom, aby nie upadł, bo nie uczynią tego za nas sąsiedzi. Również dobro świata wymaga, aby każdy chronił i miłował swoją własną ziemię. W przeciwnym razie konsekwencje katastrofy w jednym kraju dotykają całej planety” (nr 143).
Powyższy wykład na pewno ucieszyłby Cypriana Norwida, który napisał kiedyś, że „szlachetny człowiek nie mógłby wyżyć dnia jednego w Ojczyźnie, której szczęście nie byłoby tylko procentem od szczęścia Ludzkości”.