Pomnik młodego Karola Wojtyły z walizką w dłoni ma przypominać, jaki powinien być katecheta
Pomnik młodego Karola Wojtyły z walizką w dłoni ma przypominać, jaki powinien być katecheta
Wśród blisko tysiąca pomników, jakie postawiono w hołdzie Janowi Pawłowi II, ten, który zostanie niebawem odsłonięty w podkrakowskim Gdowie, jest wyjątkowy. Przedstawia młodego Karola Wojtyłę z walizką w dłoni idącego do swojej pierwszej parafii w Niegowici.
Przez rok, mieszkając w niemal spartańskich warunkach, przyszły papież był tam uwielbianym przez młodzież katechetą. Wiele lat później, już jako papież Jan Paweł II, przypominał kapłanom, że „każdy katecheta, jako świadek Chrystusa, winien przekazywać Jego naukę poprzez przykład własnego życia”. On stosował tę zasadę przez całe życie.
„Dojechałem autobusem z Krakowa do Gdowa, a stamtąd jakiś gospodarz podwiózł mnie szosą w stronę wsi Marszowice i potem doradził mi iść ścieżką wśród pól, gdyż tak miało być bliżej. W oddali było już widać kościół w Niegowici. A był to okres żniw. Szedłem wśród łanów częściowo już skoszonych, a częściowo czekających jeszcze na żniwo. Pamiętam, że w pewnym momencie, gdy przekraczałem granicę swojej parafii, uklęknąłem i ucałowałem ziemię” – wspomina Jan Paweł II w książce „Dar i Tajemnica”. Był koniec lipca 1948 r. Ksiądz Karol Wojtyła, po studiach w Rzymie, otrzymał zadanie podjęcia pracy duszpasterskiej jako wikariusz w Niegowici, wsi położonej w granicach obecnej gminy Gdów, w powiecie wielickim. Swoją posługę zaczął od pokłonienia się przed Najświętszym Sakramentem w miejscowym kościele, a następnie poszedł przedstawić się proboszczowi. Ks. prałat Kazimierz Buzała przyjął go bardzo serdecznie i po krótkiej rozmowie pokazał mieszkanie w wikarówce. Było bardzo skromne. Drewniane łóżko, szafka nocna, maszyna do pisania. Młody wikary spał bez poduszki, a pod głowę wkładał koc. Do jego obowiązków należało m.in. prowadzenie nauki religii w okolicznych szkołach. Zaangażowany w życie wiejskiej wspólnoty prowadził spotkania Żywego Różańca, założył także kółko dramatyczne. Pobłogosławił w tym czasie 13 małżeństw i ochrzcił 48 dzieci. Zajęty pracą duszpasterską znalazł jeszcze czas, by obronić doktorat na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. I to z oceną bardzo dobrą.
Niegowicka parafia była dosyć duża. Liczyła 14 wiosek. Pracy więc młody ksiądz miał wiele. Nauczał religii w czterech wioskach parafii, jeżdżąc tam na rowerze lub chodząc pieszo. Odprawiał też msze święte, udzielał sakramentów, odwiedzał chorych, przygotowywał dzieci do Pierwszej Komunii Świętej. Ci, którzy Go pamiętają, a jest ich już niewielu, mówią, że nie dbał o strój, chodził w przetartej sutannie i zniszczonych butach. Rozmodlony, zaczytany w Piśmie Świętym, zawsze był gotów nieść pomoc drugiemu człowiekowi. – Był wspaniałym katechetą. Miał dobry kontakt z dziećmi – wspominała Helena Dominik, mieszkanka Niegowici. Po słynnym na całym świecie wikarym, który jest dzisiaj świętym, pozostały w Niegowici cenne pamiątki, m.in. konfesjonał, w którym spowiadał. Jest tu także pomnik papieża, przedstawiający go jako skromnego, wiejskiego wikarego, oraz symboliczny grób Jana Pawła II – wierna kopia grobu w Watykanie. W pobliżu położono kawałek drewna z krzyża, który papież trzymał krótko przed śmiercią, podczas ostatniej w swoim życiu wielkopiątkowej Drogi Krzyżowej. Na ścianie kościoła, który powstał z Jego inicjatywy, przy drzwiach głównych oraz na wikarówce umieszczone zostały tablice upamiętniające pobyt Karola Wojtyły w Niegowici. Tablice pamiątkowe znajdują się również w tutejszych szkołach. Powstałe w 1999 r. gimnazjum otrzymało imię Księdza Karola Wojtyły.
22 października 1978 r. Pierwszy dzień pontyfikatu Jana Pawła II. Msza św. inauguracyjna właśnie się zakończyła. Orszak papieski znika w bazylice, ale oklaski na placu nie milkną. Na Anioł Pański papież staje w oknie swojej prywatnej biblioteki. Tłum zebrany na placu św. Piotra wiwatuje. Najgłośniej młodzież. Uśmiechnięty papież, zwracając się do młodych, mówi mocnym głosem: „Wy jesteście przyszłością świata! Jesteście nadzieją Kościoła! Wy jesteście moją nadzieją!”. Powtarzał to potem wiele razy. Na wszystkich kontynentach. Aż do 2 kwietnia 2005 r. Wtedy, umierający, też zwrócił się do młodzieży: „Szukałem was, a teraz wy przyszliście do mnie...”.
To „szukanie” – jak słusznie zauważa kard. Stanisław Dziwisz – zaczęło się dużo wcześniej, zanim Karol Wojtyła założył biały strój papieski. „Zaczęło się w Niegowici” – dodaje kard. Dziwisz. Karol Wojtyła był wikariuszem, ale trudno było go zastać na plebanii. Czas wolny od duszpasterskich obowiązków spędzał z młodzieżą, często na łonie natury. Miał bardzo dobry kontakt z młodymi. Ujmował ich pogodnym usposobieniem i – niezwykłym jak na osobę duchowną – poczuciem humoru. Doskonale umiał słuchać, więc młodzież powierzała mu swoje osobiste tajemnice. Zgromadził wokół siebie grono młodych ludzi, z którymi spotykał się nie tylko w kościele czy salce parafialnej, ale także w prywatnych domach. To był zupełnie nowy w tamtych czasach sposób ewangelizacji, który przyszły papież rozwijał i „udoskonalał” jako duszpasterz akademicki w Krakowie.
Z grona uczniów niegowickich szkół, których religii uczył młody Karol Wojtyła, zostały tylko dwie osoby. To dziś wiekowi ludzie. Ich potomkowie postanowili uczcić byłego katechetę, dziś najbardziej znanego na świecie Polaka. Imię Księdza Karola Wojtyły będzie nosić rondo w gminie Gdów, w której znajduje się Niegowić. Nazwa ronda nie jest przypadkowa, gdyż właśnie tą drogą podążał młody wikary w lipcu 1948 r., udając się do swojej pierwszej parafii. W październiku, w „papieskim” miesiącu, na rondzie stanie pomnik Karola Wojtyły, wikariusza i katechety. W znoszonej sutannie i z walizką w ręku. Autorem pomnika jest prof. Stefan Dousa z Politechniki Krakowskiej, który znał osobiście św. Jana Pawła II. Monument ma zostać odlany z brązu. Będzie wysoki na 2,5 do 3 metrów. W budowę pomnika zaangażowali się gdowscy radni na czele z wójtem Zbigniewem Wojasem. Wójt, rodowity mieszkaniec Gdowa, miał okazję spotkać się – i to kilka razy – z Janem Pawłem II.
– Pierwszy raz w 1991 r. – wspomina Zbigniew Wojas. – Potem podczas pobytu Ojca Świętego w Krakowie w 1998 r. Ostatni raz wręczałem Mu prezenty od rodaków w 2003 r., gdy był w Rożniawie na Słowacji. Wówczas organizowaliśmy koncert w Niegowici z okazji 25-lecia pontyfikatu Jana Pawła II. Koncert był 6 września, dwa tygodnie potem papież miał wizytę w Rożniawie. Wśród prezentów był szalik kibica, bo wtedy akurat Wisła Kraków grała mecz z Lazio Rzym. Nie pamiętam niczego, co mówiłem do papieża i co On mówił. Pamiętam tylko Jego uśmiech. I to, że był wtedy silny wiatr, ale to nikomu nie przeszkadzało słuchać z uwagą Ojca Świętego…
„Aby katecheza miała właściwy sobie charakter i była pozytywnie przyjęta przez katechizowanych, nie możemy pominąć osoby katechizującego. Jego postawa ma zasadniczy wpływ na to, co głosi w imieniu Chrystusa i Jego Kościoła”.
„Dobry katecheta to człowiek rozmiłowany w swoim powołaniu, identyfikujący się z otrzymaną misją, do której czuje się przez Boga posłany sługa Słowa. Ona wypełnia jego serce, świadomość i wyobraźnię; jest źródłem radości oraz mobilizacją do coraz większego zaangażowania się. Powołanie to staje się najważniejszą sprawą życia i jej zostają podporządkowane inne sprawy”.
„Jeśli katecheta nie będzie człowiekiem żywej i mocnej wiary, nie będzie mógł rozpalić jej w sercach tych, których katechizuje. W postawie nie wystarczą wypowiedziane słowa, ważne jest to, jak on sam zawierza swoje życie Bogu, jak liczy się z Nim w podejmowaniu różnych decyzji życiowych”.
„Każdy katecheta świadom swojego posłannictwa, ale i swoich braków, wnosi w katechezę samego siebie wraz z wartościami własnej osobowości i świadectwem żywej wiary. Jako świadek Chrystusa winien przekazywać Jego naukę poprzez przykład własnego życia”.
„Do cech dobrego katechety możemy dodać jeszcze jedną – umiłowanie młodych. Pamiętajcie: służyć młodym znaczy służyć Kościołowi! Jest to pierwszoplanowe zadanie, któremu często trzeba podporządkować inne zadania, obowiązki, interesy. Kochajcie młodych, tak jak kocha ich Chrystus. Starajcie się ich poznać i postępujcie tak, aby oni was poznali. Idźcie do nich, gdyż często oni sami do was nie przyjdą. Stańcie się przede wszystkim odważnym narzędziem wezwania, jakie Pan kieruje do młodych. Tylko taki katecheta może być osobą, która ma siłę przebicia do serca młodego człowieka. Tylko taki katecheta jest w stanie ukazać pozytywny obraz życia poświęconego Bogu i wartość powołania kapłańskiego i zakonnego”.
„Spełniajcie z wiarą waszą posługę katechetów, szukajcie dla niej sił w modlitwie, potwierdzajcie ją konsekwentnym życiem chrześcijańskim. Uczcie się przemawiać do współczesnej młodzieży, bądźcie autentycznymi i wiarygodnymi wychowawcami ukazującymi ewangeliczny ideał jako powszechne powołanie i wyjaśniającymi, na czym polega sens i wartość różnych powołań do życia konsekrowanego”.
„Drodzy katecheci, wasza misja jest ważna i wymaga wielkiej subtelności. Od waszej posługi zależy wzrost i chrześcijańskie dojrzewanie powierzonych wam dzieci i młodzieży. W Kościele potrzebna jest katecheza szerząca znajomość słowa Bożego, wiedzę o sakramentach, liturgii i powinnościach życia chrześcijańskiego. Czasem jednak, szczególnie w pewnych momentach okresu dojrzewania, potrzebna jest katecheza ułatwiająca wybór drogi życiowej. Tylko w świetle wiary i modlitwy można zrozumieć sens i siłę Bożego wezwania”.
„Chodzi o to, ażeby umieć rozmawiać z młodymi o wszystkim, o filmach, o książkach, o pracy zawodowej, o badaniach naukowych i o jazz-bandzie”.
Tak Karol Wojtyła tłumaczył swoje rozumienie duszpasterstwa młodych.
opr. ac/ac