Każdy człowiek w pewnym momencie staje przed decyzją, która będzie miała wpływ na jego przyszłe życie. Dla osób wierzących ma to głębszy wymiar: rozeznania powołania, do którego wzywa je Bóg
Każdy człowiek w pewnym momencie staje przed decyzją, która będzie miała wpływ na jego przyszłe życie. Dla osób wierzących ma to głębszy wymiar: rozeznania powołania, do którego wzywa je Bóg.
Podstawowe pytanie, które chyba każda wierząca osoba zadała sobie choć raz, dotyczy drogi życia: konsekrowanego, kapłaństwa, we wspólnocie czy w małżeństwie i rodzinie.
Czy odkrywanie powołania będzie dla nas trudem czy przygodą, zależy w dużej mierze od tego, jaki mamy obraz Boga. Czy to Bóg miłujący, któremu ufamy? Czy wiemy, że jesteśmy dla Niego ważni, że chce dla nas dobra, że warto się na Niego zdać? Wiele osób ma problem z takim obrazem Boga, często z powodu trudnych relacji z własnym tatą. Wtedy może pojawić się lęk przed Bogiem i przed przekroczeniem Jego woli. W takiej sytuacji rozeznawanie powołania jest dużo trudniejsze, bo wolę Boga postrzegamy jako coś, co przychodzi z zewnątrz, często wbrew nam. A surowy Bóg tylko czeka, by ukarać tych, którzy zrobią choćby krok niezgodny z Jego planem. Taki lęk może wręcz paraliżować.
Gdy przychodzi dla nas czas rozeznawania, warto odnowić w sobie obraz Boga – kochającego nas Stwórcy. On nas stworzył, Jego plan jest wpisany w nasze serca od początku naszego istnienia. Woli Bożej szukajmy więc w sobie. Nasze najgłębsze pragnienia są drogowskazem, w którą stronę pójść.
Oprócz tego, czego pragniemy, wiele o nas mówi też to, czego się boimy. To, wokół czego ogniskują się nasze lęki i zranienia, może być miejscem szczególnego działania Boga. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że w naszym życiu toczy się duchowa walka, zrozumiemy, że przeciwnik Boga będzie robił wiele, by uniemożliwić nam realizację naszego powołania. Pomyślmy więc, z jakim stanem życia wiąże się więcej naszych lęków, gdzie widzimy więcej trudności? A co wydaje nam się tak pełne pokoju, że aż nierealne? Nie jest to proste równanie: gdzie lęki, tam mam pójść. Aby jednak uczciwie rozeznać, warto nawiązać kontakt z rzeczywistością i sprawdzić, czy nasza wizja świata nie powstała z mieszanki lęków, zranień i nierealnych wyobrażeń.
Duchowość ignacjańska przekazuje nam narzędzie – propozycję przeprowadzenia wyboru drogi życia wg św. Ignacego Loyoli. Pierwszy etap dokonywania wyboru nie różni się od tego, o czym mówią psychologowie: należy wypisać na karcie wszystkie za i przeciw dotyczące rozważanej opcji. Bierze się pod uwagę wszystkie argumenty, które przyjdą do głowy, mając przed oczami dewizę św. Ignacego – „ku większej chwale Bożejˮ. Na tej podstawie podejmuje się decyzję. Drugi etap to stanięcie z tą decyzją przed Bogiem na modlitwie i prośba o Jego „pieczątkę”, czyli potwierdzenie, że jest ona zgodna z Jego wolą. Znakiem tej pieczątki jest doświadczenie pokoju i radości. Jeśli zamiast tego przychodzi niepokój lub po prostu brak odczucia radości i pokoju, rozeznajemy, że albo to jeszcze nie czas na decyzję, albo rzeczywiście nie jest ona tym, czego chce dla nas Bóg.
Sposób dokonania wyboru przedstawiony przez św. Ignacego jest bardzo prosty i opiera się na wierze, że Bóg działa w naszym życiu i odpowiada na modlitwy. Aby dobrze rozeznać, warto poprosić o pomoc doświadczonego kierownika duchowego.
Pytając Boga uczciwie o nasze miejsce, odkryjemy, że nie ma czegoś takiego jak „brak powołania”. Małżeństwo i rodzina też jest świadomym wyborem, a nie alternatywą dla tych, którzy „nie mają powołania”. Pamiętajmy o tym – i rozeznając powołanie, i idąc jego ścieżką każdego dnia.
opr. aś/aś