Czy wystarczy raz w roku? Czym spowiedź różni się od terapii z psychologiem? Odpowiada dyrektor szkoły dla spowiedników
Jest Ojciec dyrektorem i wykładowcą szkoły dla spowiedników w Krakowie. Czy dzisiaj faktycznie przeżywamy kryzys poczucia grzechu?
Przeżywamy taki kryzys nie od dzisiaj. Mówił o nim już papież Pius XII. Myślę, że wynika on z wielu czynników, z których wskazałbym dwa. Najpierw jest to tendencja współczesnego człowieka do uznawania siebie za ostateczne kryterium dobra i zła. Egzemplifikacją tej postawy jest choćby polski ale-katolicyzm: jestem katolikiem ale... wobec jakiś trudnych wyborów postaw zachowuję ocenę odmienną. Zwykle chodzi tu o etykę seksualną czy etykę społeczną. Drugi czynnik warty podkreślenia to ciągłe usprawiedliwianie się, co wiąże się z niechęcią do przyjęcia odpowiedzialności. Dzisiaj często grzech nazywa się błędem, a przecież oszustwo, niewierność to nie błąd. To zły czyn, czyli grzech.
Współczesny świat przewartościowuje wiele spraw. Coraz częściej i łatwiej sami siebie rozgrzeszamy. Tymczasem spowiedź poprzedza rachunek sumienia. Co zrobić, aby był on rzetelną oceną własnych czynów, a nie szukaniem łatwych wytłumaczeń z popełnionych grzechów?
Przede wszystkim wymaga to najpierw dojrzałej relacji do Boga jako kochającego Ojca, który chce mojego szczęścia, a nie jedynie czeka, aby mnie ukarać za grzech. Dalej, warto w rachunku sumienia zobaczyć całe swoje życie czy jego ostatni odcinek przed Bogiem. Nie tylko poszukiwać grzechu, ale umieć ucieszyć się dobrem i potrafić za nie Bogu podziękować, nie zaniedbując wszakże przeproszenia za grzechy.
Wielki Post nakłada na katolików obowiązek przystąpienia do sakramentu spowiedzi. Dla wielu Polaków to jedyna w roku okazja do spotkania ze spowiednikiem Czy istnieje recepta na dobrą spowiedź?
Owszem, jest polska tradycja spowiedzi i komunii wielkanocnej. Musimy jednak pamiętać, że dobra spowiedź musi spełniać następujące warunki: uczciwy rachunek sumienia, żal za grzechy i postanowienie poprawy, a także szczere wyznanie grzechów i zadośćuczynienie. O każdym można by wiele mówić.
Czy człowiek może mieć jakiekolwiek wymagania w stosunku do spowiednika? Czy warto szukać swojego spowiednika?
Oczywiście, że warto mieć stałego spowiednika, który będzie nam towarzyszył. Przede wszystkim dlatego, że łatwiej będzie takiemu kapłanowi nas zrozumieć i prowadzić. Z drugiej strony musimy wiedzieć, że każdy ksiądz, posiadający zgodę na udzielanie sakramentu pokuty, odpuszcza nam grzechy w imieniu Boga, będąc przedstawicielem Kościoła.
Badania społeczne mówią, że Polacy oczekują od spowiednika przede wszystkim wyrozumiałości. Co Ojciec na to?
Spowiednik - jak niedawno na kongresie w San Giovanni Rotondo powiedział wykładowca Akademii Alfosjańskiej w Rzymie o. prof. Sabatino Majorano - ma być: ikoną Miłosiernego Ojca, lekarzem, nauczycielem, sędzią. I ta kolejność jest istotna.
Czy nie istnieje niebezpieczeństwo, że konfesjonał stanie się przede wszystkim miejscem, w którym wierni będą szukać pomocy psychologicznej, gdzie będą chcieli się po prostu wygadać?
Oczywiście, że istnieje taka możliwość. Tym bardziej, że w obecnych czasach wielu ludzi bardzo dramatycznie przeżywa osamotnienie. Mówi się wręcz o osieroceniu globalnym człowieka współczesnego Ponadto, wielu tak bardzo się spieszy, że nie rozmawia ze sobą o głębokich sprawach, a czasami w ogóle nie potrafi o takich tematach mówić. Bywa też tak, że ludzie nawet swoim najbliższym nie zwierzają się z tego, co ich boli. Dlatego, kiedy przychodzą do spowiedzi, to mówią o wszystkim, nie tylko o grzechach. I siłą rzeczy w sakramencie pokuty następuje przemieszanie problemów moralnych z psychicznymi. Myślę jednak, że w polskim duszpasterstwie ciągle brakuje okazji do rozmów, które mogłyby pomóc w formacji wiernych, być nawet rodzajem kierownictwa duchowego.
Dobry spowiednik to znaczy jaki?
Taki, który przede wszystkim sam się spowiada - podkreślają to wszystkie dokumenty Kościoła. Kapłan ma wtedy świadomość, że sam też jest grzesznikiem i w tym sakramencie służy drugiemu człowiekowi. To nie jest jego miłosierdzie, tylko miłosierdzie Boga. Kapłan nie jest jego źródłem, ale ono ma przez niego przepływać. Po drugie, dobry spowiednik to taki, który chce spowiadać, lubi to robić i czeka na osoby, które przychodzą do sakramentu pokuty - to jest niesłychanie ważne. Kapłan musi również nieustannie pogłębiać swoją wiedzę teologiczną, swoją relację z Bogiem, ale też swoje widzenie świata, po to, żeby lepiej zrozumieć człowieka, który dzisiaj przychodzi do kratek konfesjonału.
Z jakimi problemami współczesności musi się zmierzyć spowiednik?
Jest ich niemało. Pierwszy problem to konfrontacja z coraz bardziej zsekularyzowaną wizją świata i człowieka. Spowiednik musi być człowiekiem wierzącym i tę wiarę stale rozwijać poprzez słuchanie słowa Bożego, Magisterium, oraz życie sakramentalne. Spowiednik musi też ciągle się kształcić, bowiem kultura współczesna przynosi nowe problemy, których ocena chrześcijańska wcale nie jest łatwa. Konieczne jest także uczenie się języka komunikatywnego dla penitenta. To nie jest łatwe, ponieważ nieraz po dziecku spowiada się profesor, a po nim siostra zakonna, i spowiednik z każdą z tych osób musi używać innego rejestru języka.
A jakie błędy może popełnić spowiednik?
Pierwszym i - niestety - najczęstszym jest utrata cierpliwości. Mój wieloletni spowiednik zawsze powtarzał: „Tylko pamiętaj, nigdy nie krzycz w konfesjonale”. Osobiście jednak, z moją duchowością, nastawiam się na to, żeby nigdy nie krzyczeć. Myślę, że więcej można zdziałać łagodnością niż krzykiem czy nakazującym tonem.
W jakich przypadkach możemy nie dostać rozgrzeszenia? I co wtedy zrobić?
Zwykle dzieje się to wtedy, gdy brakuje nam odpowiedniej dyspozycji, czyli np. nie ma żalu za grzechy albo postanowienia poprawy, co wiąże się z odrzuceniem prowadzących do grzechu sytuacji. Zawsze jednak warto prosić spowiednika o wyjaśnienie, dlaczego odmawia rozgrzeszenia. Zwykle udzieli on adekwatnych do sytuacji wskazówek. Najczęściej będzie potrzebne powtórne przemyślenie pewnych decyzji, wyborów, które prowadzą do grzechu, a także ich zmiana lub przynajmniej wola ich zmiany.
Słuchając Ojca można rzeczywiście odczuć, że spowiedź nie jest taka straszna, jak się nam wydaje. Jednak niektórzy ciągle przystępują do sakramentu pokuty z jakimś lękiem. Dlaczego tak się dzieje?
Z jednej strony może to wynikać z jakiegoś przykrego doświadczenia ze spowiedzi, a z drugiej - często też rodzice straszą w ten sposób swoje dzieci, mówiąc: „Słuchaj, Bozia cię widzi, a teraz pójdziesz powiesz księdzu co zrobiłeś i zobaczysz, co ci powie”. Pewnie tego typu schematy - krzyczącego księdza czy Boga, który tylko czeka, aby nam przygadać - pozostają w nas i utrudniają nam przystępowanie do sakrament pokuty. Myślę jednak, że warto szukać dobrego spowiednika, który będzie nas prowadził. Ja w swoim życiu i zakonnym, i jeszcze przed wstąpieniem do zgromadzenia, miałem szczęście spotkać naprawdę dobrych spowiedników. To rzeczywiście formułuje otwartość na sakrament pokuty.
Z posługą spowiedniczą wiąże się ogromna odpowiedzialność, ponieważ łatwo w tym szczególnym momencie wyznania grzechów dotknąć boleśnie osobę po drugiej stronie konfesjonału...
Z pewnością potrzeba delikatności, ale nie może ona oznaczać rozmazywania prawdy - nauki płynącej z Ewangelii.
Dziękuję za rozmowę.
Echo Katolickie 15/2011
Ojciec Piotr Jordan Śliwiński jest doktorem filozofii, wicerektorem i wykładowcą Wyższego Seminarium Duchownego Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie, kierownikiem Sekcji Filozoficznej Polskiego Towarzystwa Teologicznego, współpracownikiem Dominikańskiego Centrum Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych w Krakowie, autorem publikacji z zakresu filozofii, antropologii kultury i nowej religijności. Wraz z innymi kapucynami prowadzi Szkołę dla Spowiedników, której celem jest umożliwienie księżom pogłębienia wiedzy, dzielenia się doświadczeniem oraz szukania odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Program szkoły uzyskał aprobatę Komisji Duchowieństwa Konferencji Episkopatu Polski, która objęła ją swoim patronatem.
opr. ab/ab