Abp J. M. Gutkowski - lwowski "ambasador" Podlasia

Gdzie pochowany jest jeden z dawnych biskupów siedleckich - Marceli Gutkowski i w jakim stanie jest jego grób?

W jednym z czerwcowych numerów „Echa” pisaliśmy o bp. Janie Marcelim Gutkowskim (późniejszym arcybiskupie) - pasterzu diecezji podlaskiej I połowy XIX w. Dziś opowiem o miejscu jego wiecznego spoczynku. Informacje w tej sprawie udało się zdobyć w trakcie wielu rozmów przeprowadzonych w lipcu tego roku, m.in. z lwowskimi Polakami.

Jan Marceli Gutkowski, nim został biskupem podlaskim, był też żołnierzem gen. Tadeusza Kościuszki, kapelanem wojsk cesarza Napoleona Bonapartego oraz naczelnym kapelanem armii Królestwa Polskiego.

W czasie jego biskupstwa Polska znajdowała się pod zaborami. Carat „forsował” prawa cerkwi, a na Podlasiu żyło wielu unitów, którzy dla władz zaborczych byli „solą w oku”. Znamienną kartą działalności ks. bp. Gutkowskiego jest jego walka z rządem rosyjskim w obronie religii i praw Kościoła katolickiego, co w tamtych czasach było równoznaczne z obroną polskości. W konsekwencji car Mikołaj I wydał polecenie usunięcia go z Janowa Podlaskiego. Aresztowany w nocy z 28 na 29 kwietnia 1840 r. ks. bp Jan Gutkowski wywieziony został do Ozieran. Mimo wywózki, J. M. Gutkowski nadal formalnie był biskupem podlaskim. Po rokowaniach Stolicy Apostolskiej z rządem rosyjskim, papież Grzegorz XVI - nie mając innego wyjścia - wystosował do biskupa list. W korespondencji tej - powołując się na dobro Kościoła katolickiego - zachęcał go, by ten zrzekł się biskupstwa podlaskiego. Bp Gutkowski, który był nieugięty wobec caratu, dostosował się do prośby papieża, i 19 maja 1842 r., a więc ponad dwa lata od „fizycznego” usunięcia go z diecezji, zrzekł się biskupstwa podlaskiego. Zaraz potem zwolniono go z wygnania.

W 1843 r. biskup opuścił granice Rosji i wyjechał do Lwowa, znajdującego się pod zaborem austriackim. W 1856 r. ks. Jan Gutkowski wyniesiony został do godności arcybiskupa tytularnego Marcianopolis.

Franciszkański „ślad”

Do swej śmierci - 3 października 1863 r. - J. M. Gutkowski mieszkał w lwowskim klasztorze oo. franciszkanów. - W dzisiejszych dokumentach znajdujących się u franciszkanów we Lwowie z pewnością nie uda się znaleźć informacji na temat arcybiskupa Gutkowskiego - mówi o. Stanisław Pękala, pracujący w parafii pw. św. Antoniego przy ul. Łyczakowskiej, w której posługują dziś franciszkanie. - Przed wojną klasztor znajdował się w niedalekim sąsiedztwie kościoła św. Antoniego - dodaje zakonnik - ale zakonnicy zostali wyrzuceni z niego przez władze radzieckiego w 1946 r. i ostatnim transportem, wraz z ówczesnym arcybiskupem lwowskim Eugeniuszem Baziakiem (tym samym, który w 1958 r. dokonał konsekracji biskupiej bł. Karola Wojtyły), wyjechali do Polski, a wraz z nimi Lwów opuściły archiwa zakonne - wyjaśnia. O tym, że w XIX w. w klasztorze mieszkał arcybiskup Gutkowski, ojciec Pękala wie. Dodał także, iż słyszał, że w skarbcu zakonnym w Krakowie do dziś ponoć przechowywany jest pastorał, który pozostał po J. M. Gutkowskim.

Na mogile stoi okazały nagrobek

Arcybiskupa pochowano przy jednej z głównych alei słynnego Cmentarza Łyczakowskiego. Jest to prawdopodobnie grób ziemny, bez pieczary. Na mogile stoi okazały nagrobek, którego dawną świetność widać nadal. Jego autorem był słynny lwowski rzeźbiarz Paweł Ełtele. Na Cmentarzu Łyczakowskim do dziś zachowało się około 60 jego prac, a najczęściej spotykanym na nich motywem są postaci płaczek w różnych pozach, anioły oraz dzieci.

Na cokole biskupiego nagrobka znajduje się nisza, w której umieszczona jest postać duchownego. Już na pierwszy rzut oka widać, że nagrobek nie jest kompletny, a przy tym jego stan techniczny jest - mówiąc oględnie - niezbyt dobry. W podstawie nagrobka widać liczne i głębokie pęknięcia. Cała główna bryła „wozi się”. Na szczęście jakaś „niewidzialna ręka” grubym drutem „spięła” pomnik tyłu, ratując przed zupełnym zawaleniem. Pęknięcia nagrobka zostały poszpachlowane masą cementową, wprawdzie nie fachowo, ale jednak, co z pewnej odległości pozwala nawet nie zauważać jego rzeczywistego stanu technicznego. Biskup ma „po chłopsku” dolepioną lewą dłoń. - Postać z nagrobka straciła dłoń wiele lat temu, na pewno było to jeszcze za Związku Radzieckiego - mówi Kazimiera Karkut, Polka zajmująca się społecznie pracami na pobliskim Cmentarzu Orląt. - Za sowietów było tak - ciągnie pani Kazimiera - że na Cmentarz Łyczakowski przychodzili ze swymi profesorami młodzi ludzie studiujący sztukę i np. odcinali z niektórych pomników głowy czy całe postaci aniołów, które później wykorzystywali do „nauki” robienia odlewów. Taka to była radziecka edukacja - kończy K. Karkut.

Wstępna ocena fachowców: stan techniczny zły

Przemierzając alejki Cmentarza Łyczakowskiego poznałem Annę Sztymelską-Karczewską i Wojciecha Osiaka. Jak się okazało, znajomość ta nabrała niemałego znaczenia dla szczegółowości dalszej opowieści o miejscu wiecznego spoczynku abp. Gutkowskiego. Pani Ania oraz pan Wojtek to absolwenci warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Na zlecenie polskiego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego zawodowo zajmują się renowacją zabytkowych nagrobków na lwowskim Cmentarzu Łyczakowskim.

Pewnego dnia, widząc moje szczególne zainteresowanie nagrobkiem biskupa podlaskiego, zatrzymali się obok i fachowym okiem ocenili stan nagrobka. - Pomnik zbudowano z piaskowca - mówi Wojciech Osiak. - Wokół grobu jest bujna i różnorodna roślinność. Otoczenie wygląda zatem urokliwie, ale dla nagrobka jest jednak niekorzystne. Widać na nim zarodniki grzybni. Nawarstwienia biologiczne stanowią doskonałą pożywką dla wszelkiego rodzaju bakterii - dodaje Anna Sztymelska-Karczewska.

Jak oceniają moi rozmówcy, nagrobek abp. Gutkowskiego i tak miał szczęście, bo ktoś już go próbował ratować. Efekty wykonanych prac wskazują, że wprawdzie były to wysiłki realizowane tzw. domowym sumptem, ale kto wie, czy nie dzięki nim pomnik możemy jeszcze w ogóle oglądać.

- Twarz i dłonie arcybiskupa są w szlichcie cementowej. Dużo tzw. wtórnej szlichty cementowej znajduje się także w niszy obok głowy duchownego - ocenia Pan Wojciech. Pani Ania także raz jeszcze ogląda nagrobek. - Z pewnością brak jakiegoś elementu na jego szczycie - wnioskuje po chwili. - Wszystko wskazuje też na to, że tuż przed niszą z postacią biskupa stały kiedyś kolumny - dodaje.

Moi rozmówcy nie pozostawiają złudzeń co do zakresu przyszłych prac. - Chcąc doprowadzić nagrobek do dawnej świetności - twierdzą zgodnie - cały pomnik trzeba będzie rozebrać i zbudować od początku. Innej rady po prostu nie ma.

Jest wierna kopia

Rzeźbiarz Paweł Ełtele czasami chyba „chodził na łatwiznę”. W tym przypadku paradoksalnie nie będzie to zarzut, gdyż na Cmentarzu Łyczakowskim pozostawił po sobie „bliźniaczy”, a więc identyczny nagrobek innego zmarłego biskupa, tym razem przemyskiego, który odnalazłem kilkaset metrów dalej. Ten zachował się w stanie o wiele lepszym, więc niejako od samego autora możemy dowiedzieć się, czego brak dziś na nagrobku J. M. Gutkowskiego. Już wstępne oględziny dają pełną odpowiedź, potwierdzająca opinię moich rozmówców. Nagrobek biskupa podlaskiego stracił dwie duże kolumny stojące przed postacią oraz okazały krzyż, wieńczący go.

Siedlecka młodzież pamiętała

Jeszcze raz wypada mi na łamach „Echa” wrócić do lipcowego wyjazdu do Lwowa młodych ludzi z siedleckiego „Strzelca” (patronat honorowy nad wyjazdem objął ks. bp Zbigniew Kiernikowski). Młodzież miała okazję stanąć przy miejscu wiecznego spoczynku J. M. Gutkowskiego do pamiątkowego zdjęcia. Oczywiście wcześniej nagrobek został przez nią gruntownie wysprzątany i wymyty. Widocznym efektem wykonanej pracy było choćby to, że w jej wyniku napisy znajdujące się na cokole, wcześniej prawie niewidoczne, stały się dość wyraźne i w pełni czytelne.

ANDRZEJ SPRYCHA
Echo Katolickie 36/2011

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama