Czy Piłat naprawdę chciał uwolnić Jezusa? Czym się kierował skazując Go na śmierć?
Z mediów ciągle słyszymy o jakichś procesach. W przypadku niektórych zaznacza się, że wyrok będzie miał ważne znaczenie dla społeczeństwa, że czegoś nauczy, coś zapoczątkuje... W natłoku wiadomości zapominamy o wyroku, od którego nigdy nie było apelacji.
Człowiek osądził Boga i wydał Go na śmierć. Nikt nie protestował, nie było odwołania ani żadnej obrony Skazańca. Wymiana pytań namiestnika i okrzyków tłumu zakończyła się dla Niego tragicznie. Poncjusz Piłat wydał Jezusa na ubiczowanie, a potem rozkazał Go ukrzyżować. Polecił też powiesić nad Jego głową tabliczkę z napisem „Jezus Nazarejczyk Król Żydowski”. Na koniec pozwolił wydać ciało Umęczonego Józefowi z Arymatei i za namową Wysokiej Rady polecił postawić straże przy Jego grobie. Co czuł, wydając na śmierć Jezusa z Nazaretu? Intuicja każe twierdzić, że miał świadomość niesprawiedliwego wyroku. Był poganinem, a mimo to przeczuwał, że Ten, którego kazał ubiczować i ukrzyżować, nie jest zwykłym Człowiekiem.
W tym procesie były słowa, zabrakło jednak dowodów. Nazwano Jezusa złoczyńcą, mimo że niczego złego nie uczynił. Piłat wiedział, że Oskarżony został wydany z zawiści, że cały proces jest wynikiem spisku. Ewangeliści Mateusz, Łukasz i Jan wyraźnie podkreślają wypowiedź namiestnika, dotyczącą niewinności Nazarejczyka. Piłat - w porównaniu do Heroda - potraktował Go dosyć poważnie, starał się z nim porozmawiać i zadawał pytania. Antypas natomiast oczekiwał od Jezusa jakiegoś znaku, widział w jedynie Nim maga i cudotwórcę. Czekał na przedstawienie. Kiedy napotkał opór, zadrwił z Chrystusa, zakładając Mu błyszczący płaszcz. Piłat nigdy wcześniej nie spotkał Nauczyciela z Nazaretu, nie rozumiał, że stoi przed nim uosobienie Prawdy. Nie znał Dobrej Nowiny i nie pojmował tego, co usłyszał z ust Skazańca. Wydaje się, że chciał Jezusa uwolnić, ale był na to za słaby. Czuł się bezsilny wobec determinacji tłumu, który nie wahał się użyć wobec niego szantażu. Umycie rąk nie rozwiązało jego wewnętrznego konfliktu. Woda nie zmaże wyrzutów i niepokoju serca. Sprawiedliwość i dobro kosztują, ich cena bywa nieraz bardzo wysoka. Piłat nie chciał jej płacić.
Postawa Jezusa zaskoczyła rzymskiego namiestnika. Skazaniec nie szukał poparcia tłumu, nie reagował na zaczepki, nie bronił się ani nie dyskutował. Prawo rzymskie uznawało milczenie za przyznanie się do winy. Być może stąd to zdziwienie Piłata. Brak reakcji u Jezusa wyzwolił w nim najpierw zniecierpliwienie, a potem także zdenerwowanie. Namiestnik pokazał wtedy swoją butę i pychę, przypominał Więźniowi, że ma nad Nim władzę i może z Nim zrobić, co zechce. Rzeczywiście, mógł postąpić według swojego uznania, ale tak się nie stało. Według relacji św. Jana najpierw wydał Jezusa na ubiczowanie. Myślał, że widok umęczonego, skrwawionego i poniżonego Nauczyciela wzbudzi w tłumie litość. Pokazując ubiczowanego Chrystusa, przypominał: „Oto Człowiek”. Kiedy to nie dotarło, mówił: „Oto Król”. Ten fragment z Ewangelii św. Jana przeniósł na płótno św. Brat Albert Chmielowski. Jego obraz pokazuje Jezusa tuż po ubiczowaniu. Syn Boży trzyma w rękach trzcinę, która ma symbolizować królewskie berło. Na ramionach ma zarzuconą linę. Płaszcz rozchyla się na piersi i formuje serce. Przymknięte powieki przypominają o milczeniu i poddaniu się ludzkiemu wyrokowi. Ten widok musi poruszać. Nie powinno być na świecie człowieka, który nie ulitowałby się nad takim Skazańcem. Ten Więzień pokazuje, jak bardzo kocha i ciągle prosi o miłość. Czy można się odwrócić?
Kiedy myślimy o Piłacie, na myśl przychodzi stare powiedzenie, mówiące o tym, że piekło wybrukowane jest dobrymi chęciami. Nie wystarczy się litować, próbować robić coś dobrego i publicznie opowiadać się za prawdą. Słowa to za mało, trzeba czynów - bez nich nasza wiara umiera. My też, tak jak Piłat, możemy pytać: „Cóż to jest prawda?” i przypominać Jezusowi, że przecież jesteśmy wolni; że możemy Go wybrać albo odrzucić. Zapominamy, że tą wolnością zostaliśmy obdarzeni przez Boga i że została nam ona dana z góry. Kiedy gardzimy Jezusem i Jego nauką, On, tak samo jak przed Piłatem, milczy i nie oponuje. Zdaje się na nasze „chcę” lub „nie chcę”. Każdy nasz grzech to podpis na wyroku dla Boga.
AGNIESZKA WAWRYNIUK
Echo Katolickie 9/2012
Okiem duszpasterza
Postać Piłata wydaje się być ponadczasowa. Jego słabość pokazano w krótkim fragmencie biblijnym. Jest ona nie tylko jego osobistą cechą, ale właściwością, która zdaje się określać niejednokrotnie każdego człowieka. Aby ją odkryć, musimy bliżej przyjrzeć się sytuacji, w której został on postawiony.
Żydzi, pragnąc śmierci Jezusa, musieli udać się do Piłata, rzymskiego zwierzchnika tego regionu, ponieważ prawo zabraniało im samym wydawać i wykonywać wyroki śmierci. Tym samym postawili mu trudne zadanie. Było to zmierzenie się z prawdą i - jak się później okazało - również z prawdą o samym sobie. Dzięki osobie Jezusa rzymski namiestnik miał okazję dostrzec, jak wielki dysonans zachodził pomiędzy nim samym a Oskarżonym. Chrystus, pomimo wielkiego strachu przed śmiercią, który najpełniej objawił się w Ogrodzie Oliwnym, potrafił wziąć na siebie konsekwencje tego, kim był i po co się narodził: „Tak, jestem Królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie”. W tej wypowiedzi Jezus ukazywał, kim jest prawdziwy mężczyzna i kim jest dojrzały człowiek, który zna swoją wartość. Możliwe, że Piłat słysząc te słowa, nawet zawstydził się odwagą i pewnością siebie zakutego w kajdany Więźnia. Z przekąsem odpowiedział „Cóż to jest prawda?”, zdradzając tym samym własną słabość. Nie potrafił skonfrontować się z prawdą i tym, kim jest on sam. Umywając ręce, zepchnął całą odpowiedzialność na Żydów, schował się za nimi. Nawet histeryczna reakcja żony na pewien dziwny sen z udziałem Jezusa nie była w stanie zmotywować go do podjęcia męskiej decyzji. Piłat nie wierzył w siebie, pomimo tego iż miał władzę. We własnych oczach nie uchodził za silnego mężczyznę, ale raczej za chłopca, pragnącego ukryć się za parawanem drugiego człowieka.
Jezus został skazany i umęczony, odebrano Mu życie. Jego proces zakończył się, a mimo to sąd nad Nim trwa nadal. Trwa - ponieważ każdy z nas, zupełnie jak Piłat, czasem ucieka od prawdy, umywa ręce i spycha odpowiedzialność na innych. Czynimy tak, ponieważ brakuje nam wiary w to, że sami jesteśmy w stanie dźwignąć konsekwencje swoich decyzji.
opr. ab/ab