Z tajemniczego płótna, w które owinięte było ciało Zbawiciela, płynie dla nas wiele informacji o Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu
Całun Turyński bardzo często bywa nazywany Piątą Ewangelią. Ta jednostronicowa karta napisana jest zbawczą krwią Chrystusa. Z tajemniczego płótna, w które owinięte było ciało Zbawiciela, płynie dla nas wiele informacji o Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu.
Z wierną kopią Całunu Turyńskiego od 1998 r. nie rozstaje się ks. Zbigniew Dudek, zakonnik należący do Towarzystwa Świętego Pawła. Ten kapłan od 14 lat zajmuje się głoszeniem rekolekcji o płótnie, które było świadkiem zmartwychwstania. Kiedy rozmawiałam z nim 8 marca, był w trakcie 314 rekolekcji. Na czym polegają i jak wyglądają te nauki?
- Po przyjeździe do parafii, która mnie zaprasza, wystawiam w kościele replikę Całunu Turyńskiego. Kopia przedstawia płótno pogrzebowe w skali 1:1. Jest ono rozwieszone na stelażach i dokładnie oświetlone. Całość zajmuje dość dużo miejsca. Rozpięte prześcieradło ma 4,36 m długości i 1,16 m szerokości. Muszę przyznać, że robi naprawdę niesamowite wrażenie. Na białym tle widać odbicie poranionego ciała Pana Jezusa. Na prześcieradle można zobaczyć tył i przód sylwetki Chrystusa. Odbicie, które oglądamy, powstało z krwi, potu, mirry i aloesu - opowiada ks. Zbigniew.
Rekolekcje o całunie ks. Z. Dudek głosi przez cały rok. Jest zapraszany do polskich parafii nie tylko w sezonie rekolekcyjnym, a więc w czasie Adwentu, czy Wielkiego Postu. Nauki o tej relikwii wygłaszane są również z okazji różnych parafialnych uroczystości, takich jak odpust, czy konsekracja kościoła. - Temat Całunu Turyńskiego jest uniwersalny, piękny i wdzięczny. Podczas rekolekcji skupiam się tylko i wyłącznie na osobie Pana Jezusa. Nie przywołuję żadnych przykładów. Opowiadam o Chrystusie oraz o odkryciach naukowych i faktach, które do Niego prowadzą. Treścią spotkań z Całunem Turyńskim jest sam Jezus - podkreśla paulista. Zaznacza, że jego nauki są dosyć długie. To samo mówi zarówno dorosłym, jak i dzieciom oraz młodzieży. Uczestnicy rekolekcji, patrząc na Jezusowe płótno, z wielkim skupieniem słuchają każdego zdania, wypowiadanego przez rekolekcjonistę.
- Dzieci w czasie tych nauk mają otwarte oczy i uszy, a nierzadko także usta. Starsi dość często płaczą. Podczas kazania każdy słuchacz może mi przerwać i spytać o to, czego np. nie zrozumiał. Wtedy ja staram się wytłumaczyć mu wszystko po raz drugi. Te spotkania przybierają często postać rozmowy. Widać, że treści, które głoszę, są dla nich interesujące, że na bieżąco przeżywają to, czego dowiadują się o Jezusie - mówi rekolekcjonista.
Plan rekolekcji jest zawsze taki sam. Pierwszego dnia ks. Zbigniew stara się zainteresować słuchaczy tajemniczym płótnem, na którym widać odbicie zmarłego człowieka. Instruuje, jak należy patrzeć na całun. Pokazuje poszczególne elementy sylwetki Pana Jezusa oraz najważniejsze i największe rany. - Wspominam też o brzydkich plamach, które są konsekwencją kilku pożarów. Największe zniszczenia poczynione przez ogień pochodzą z 1532 r. To właśnie wtedy na prześcieradle, w dwóch liniach, pojawiło się 28 dziur. Ludzie bardzo często zamiast skupiać się na wizerunku Jezusa, najpierw patrzą na te ślady. Dopiero pomiędzy górną i dolną linią z dziurami, można zobaczyć szlachetny, scharmonizowany i wycieniowany obraz, który przedstawia poranionego i umęczonego torturami Jezusa - wyjaśnia ks. Z. Dudek.
Drugi dzień poświęcony jest płótnom, w które owinięto zmarłego Zbawiciela. Rekolekcjonista mówi o prześcieradle, zwanym Całunem Turyńskim, o pogrzebowych bandażach, całunie z Manoppello i potnej chuście (sudarium) z Oviedo. - Najwięcej czasu poświęcam welonowi z Manoppello, który pokazuje uwielbioną twarz Pana Jezusa w pierwszych sekundach po zmartwychwstaniu. To odbicie jest drugim wielkim cudem, świadczącym o zwycięstwie Chrystusa nad śmiercią. Pierwszym jest negatywowe odbicie ciała Jezusa, pokazane na Całunie Turyńskim - zaznacza mój rozmówca. Trzeciego dnia paulista omawia oblicze Zbawiciela. Mówi o tym, jak twarz z całunu, działa przez dwadzieścia wieków na wyobraźnię. - Główne rysy Syna Człowieczego z Całunu Turyńskiego, spełniają funkcję kontrolną dla wyobraźni ludzkiej, aby ta nie posunęła się zbyt daleko w przedstawianiu oblicza Jezusa - wyjaśnia. Ostatni dzień dotyczy rozważań nad krzyżową męką. Zakonnik dokładnie omawia wtedy rany, które zostały uwiecznione na płótnie podczas zmartwychwstania.
Całun niezwykle wyraźnie pokazuje rany i mówi o torturach, jakie zostały Panu Jezusowi zadane podczas męki i po powieszeniu na krzyżu. Lewa strona płótna pokazuje odbicie tyłu sylwetki Syna Bożego. - Widzimy bardzo dokładne odbicie pokaleczonej cierniową koroną głowy. Specjaliści naliczyli na niej aż 44 rany. Potem patrzymy na poranione przez biczowanie plecy i nogi. Rany po chłoście robią tragiczne wrażenie. Mają po 4 cm długości i od 8 mm do 1 cm szerokości. Postać Jezusa, widoczna na całunie, sprawia wrażenie potężnej. Chrystus miał ok. 186 cm wzrostu i był dobrze umięśniony. Bardzo wyraźnie odbiły się też ułożone w formie litery „V” Jego stopy. Były ona przygwożdżone do krzyża jednym gwoździem. Na stopie, która opierała się o podstawkę, widać najwięcej krwi. To właśnie na niej, całym ciężarem ciała, wspierał się Jezus, kiedy chciał podnieść się do góry podczas agonii - mówi ks. Zbigniew.
Lewa strona całunu ukazuje przód Jezusa. - Tu widać Jego twarz, która jest największym naszym skarbem. To wizerunek Chrystusa nie ręką ludzką uczyniony. Potem możemy zobaczyć klatkę piersiową, złożone na krzyż i leżące na brzuchu ręce, otwarte dłonie i rany w nadgarstkach. Następnie widać zmiażdżone kolana (jedno bardziej niż drugie). Najtragiczniejszą raną jest ta, umiejscowiona na prawym boku. Po śmierci Jezusa setnik chcąc sprawdzić, czy ukrzyżowany faktycznie nie żyje, wbił Mu włócznię pomiędzy piąte a szóste żebro. Ostrze przebiło otrzewną i opłucną i dotarło aż do komory serca. Z tej rany wypłynęła czarna krew. Kiedy ciało Jezusa złożono na całunie, ta ciemna krew popłynęła ze wszystkich większych ran - opowiada mój rozmówca.
Bł. Jan Paweł II powiedział o Całunie Turyńskim, że jest on niemym i cichym świadkiem śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Kościół nigdy nie wypowiedział się oficjalnie na jego temat, jednak przed płótnem z Turynu modlili się zarówno nasz wielki rodak, jak i jego następca Benedykt XVI. Obecny papież mówił o nim, iż jest on ikoną tajemnicy Wielkiej Soboty, która jest dniem ukrycia Boga. W grudniu ubiegłego roku Włoska Narodowa Agencja, po pięciu latach badań nad całunem, ogłosiła, iż nie da się ustalić, jaki proces chemiczny mógł doprowadzić do powstania koloru podobnego do tego, który jest na pogrzebowym prześcieradle Jezusa. Naukowcy orzekli, że tego, co widać na płótnie, nie da się podrobić.
- Prasa bardzo często, a zwłaszcza w Wielkim Poście, wraca do tematu Całunu Turyńskiego. Pisząc o nim, zazwyczaj używa terminu „prawdopodobnie”. Ostatnie badania podkreślają bardzo wyraźnie fakt, iż to prześcieradło jest rzeczywiście autentyczne. Na przełomie XIX i XX w. powstała nauka o Całunie Turyńskim, która nosi nazwę syndonologia. Ta gałąź rozwinęła się z chwilą zrobienia pierwszego zdjęcia pogrzebowego płótna Pana Jezusa. Fotografia, jako pierwsza, dokładnie pokazała nam niezwykłość całunu. Obecna biblioteka Całunu Turyńskiego, która znajduje się w Turynie, zawiera przeszło 80 tys. pozycji naukowych, z różnych dziedzin; udowadniają one, że odbicie człowieka z płótna, to odbicie Jezusa z Nazaretu - tłumaczy ks. Zbigniew Dudek.
Towarzystwo Świętego Pawła, w myśl swojego założyciela - ks. Jakuba Alberione, zajmuje się głoszeniem Dobrej Nowiny poprzez środki społecznego komunikowania. Pauliści w służbę Ewangelii wciągnęli druk, radio, telewizję, internet, piosenkę i fotografię. Mój rozmówca ewangelizuje przez płótno, które zostało wydrukowane siłą zmartwychwstania.
- Cieszę się, że tym jedynym i niespotykanym obrazem, jakim jest wierna replika całunu, mogę pokazywać Chrystusa tym, którzy chcą słuchać rekolekcji. Po tych naukach oni są naprawdę szczęśliwi, wzruszeni i wzbogaceni niezwykłą wiedzą o zmartwychwstaniu. Całun odgrywa w moim życiu olbrzymią rolę. Zauważyłem, że głoszone przeze mnie treści o Chrystusie, dzięki temu płótnu, są jeszcze bardziej przyjmowane przez ludzi. Za miernik zainteresowania rekolekcjami uważam ilość nabywanych książeczek, które są streszczeniem wszystkich czterech nauk. Ludzie są zafascynowani tymi treściami i co więcej, chcą do nich wracać także po zakończeniu rekolekcji - podsumowuje ks. Zbigniew.
Agnieszka Wawryniuk
Echo Katolickie 11/2012
opr. ab/ab