Rok 2013 był dla Kościoła katolickiego czasem wielkich zmian. Wydarzenia za Spiżową Bramą dla „Echa” komentuje watykanista o. Stanisław Tasiemski
Które z wydarzeń 2013 r. w Kościele uznałby Ojciec za najważniejsze?
Oczywiście to, co wydarzyło się 11 lutego, czyli ustąpienie Ojca Świętego Benedykta XVI z posługi Piotrowej. Rezygnacja dokonana w posłuszeństwie wiary i decyzja, by jako mnich modlić się za Kościół, są godne podziwu. Konsekwencją było konklawe i wybór następcy. Po raz kolejny okazało się, że myślenie wyłącznie w kategoriach tego świata jest bardzo ograniczone, a analizy i spekulacje watykanistów nie mają odniesienia do działania Ducha Świętego, który wybiera inaczej niż ludzie. Wszystko działo się w Roku Wiary i na te wydarzenia, czyli zarówno rezygnację Benedykta XVI, jak i wybór jego następcy - papieża Franciszka, trzeba patrzeć z perspektywy wiary.
Ustąpienie Benedykta XVI to sytuacja bezprecedensowa w historii współczesnego Kościoła i świata. Wielu ludzi przyjęło rezygnację Ojca Świętego z mieszanymi uczuciami, wśród których nie zabrakło i krytyki.
Może dlatego, że nie potrafimy do końca zrozumieć, co się działo i dzieje w sercu Benedykta XVI, bez wątpienia wielkiego papieża. Ból, jaki wywołało jego odejście, był spowodowany z pewnością tym, że papież obdarował Kościół pięknym, głębokim nauczaniem, do którego zresztą odwołuje się jego następca choćby w adhortacji „Evangelii gaudium”. Ludzkie emocje pokazują, że mamy świadomość, iż to, co zostawił nam Benedykt XVI, stanowi wielki dar i bogactwo Kościoła. To trochę tak jak z odejściem człowieka, którego kochamy. Często jest ono dla nas niezrozumiałe. Dlatego tym bardziej nie potrafimy pojąć decyzji kogoś takiego, jak zastępca Chrystusa na ziemi.
Wśród krytycznych opinii nie brakowało takich, które sugerowały, że rezygnacja Benedykta XVI przyćmi jego nauczanie.
Dla ludzi patrzących bardzo powierzchownie istotne jest to, co pojawia się na pierwszych stronach gazet czy żółtym pasku w telewizji. Człowiek jako taki się nie liczy. Tymczasem osoba ludzka nie składa się wyłącznie z żółtych pasków. Jest w niej głębsze myślenie. Dzisiaj stajemy wobec problemu gender i to właśnie Benedykt XVI sformułował w tej kwestii naukę Kościoła. 21 grudnia 2012 r. w przemówieniu wygłoszonym do Kurii Rzymskiej wskazał na „głęboką błędność” teorii gender - filozofii płciowości, według której to płeć „nie jest już pierwotną cechą natury, którą człowiek powinien zaakceptować i osobiście nadać jej sens, ale funkcją społeczną, o której decyduje się w sposób autonomiczny”. Należy pamiętać, że Benedykt XVI jest też inicjatorem „Dziedzińca pogan”, czyli dialogu Kościoła z niewierzącymi, będącego wielkim owocem tego pontyfikatu. Ojciec Święty mówił też o nadużyciach wśród duchowieństwa i jeszcze jako kardynał Ratzinger robił wszystko, by Kościół otrzymał w tej kwestii odpowiednie narzędzia prawne umożliwiające stawienie czoła wyzwaniom współczesnego świata.
Decyzja Benedykta XVI wstrząsnęła wiernymi na całym świecie. Wielu wspomina tamte dni jako czas wielkich rekolekcji.
Rzeczywiście oczy całego świata były wówczas zwrócone na Watykan. Tysiące dziennikarzy starało się o akredytację, a wszystkie media, niezależnie od profilu, informowały o tym, co dzieje się za Spiżową Bramą. To ogromne zainteresowanie pokazuje, jak wielką rolę pełni papież we współczesnym świecie, który przecież na co dzień jest dość zsekularyzowany. Dlatego, wspominając tamte dni, rzeczywiście możemy mówić o pewnym impulsie duchowym, który sprawił, że Watykan ponownie stał się stolicą świata. Dzisiaj Ojciec Święty Franciszek także przyciąga tłumy. Możemy również mówić o zmianie duszpasterskiego stylu, czego być może jeszcze nie widać w Polsce, ale na świecie powoli staje się faktem. To dowód, że Duch Święty działa niestrudzenie w pielgrzymującym Kościele. Choć Rok Wiary formalnie się zakończył, to jednak nie oznacza to, że z naszą wiarą jest już wszystko w porządku i nie musimy jej pogłębiać. Przeciwnie. Obecny Ojciec Święty kontynuuje katechezy dotyczące prawd wiary i pewnie na wiele jej aspektów zwróci nam jeszcze uwagę.
Franciszek jest głową ziemskiego Kościoła niespełna rok. Czym różni się od swojego poprzednika?
Na pewno wszyscy dostrzegamy jego zdolność docierania do ludzi. Niektórzy twierdzą, że o ile Benedykt XVI wyśmienicie czuł się w bibliotece, to Franciszek bibliotekę ma nieco skromniejszą. Natomiast jest człowiekiem głębokiej modlitwy, a przy tym wsłuchanym w bliźniego. Poza tym często zaskakuje. Przyzwyczaił nas do tego, że jego homilie, przemówienia, katechezy podczas audiencji są zawsze skierowane do człowieka, krótkie, trwają najwyżej kilkanaście minut. Tymczasem jego pierwsza adhortacja apostolska „Evangelii gaudium” to bardzo obszerny dokument. Została napisana po hiszpańsku i można w niej znaleźć wszystkie ważne kwestie, jakie Ojciec Święty poruszył od dnia swego wyboru: od konieczności reformowania struktur kościelnych, po troskę o ubogich i konieczność osobistego nawrócenia każdego z wierzących. Nie brak też ważnych tematów społecznych. Uważny czytelnik może w tym dokumencie dostrzec wskazania, jakiego Kościoła pragnie papież Franciszek. Wydaje się, że będzie on dodawał Kościołowi odwagi do jasnego nazywania różnych przejawów zła, jakie dzieją się na świecie. To nawiązanie do pontyfikatu Jana Pawła II, jego kontynuacja, a jednocześnie nowy etap nauczania Kościoła w kwestii posługi Biskupa Rzymu, czyli zakorzenionego w Kościele rzymskim, ale i obejmującego cały świat.
Z pewnością ułatwia mu to jego bezpośredniość.
To papież, który dzięki swojej osobowości potrafi objąć tych, których inni boją się dotknąć. To papież wrażliwy na los dziecka, które nie ma środków do życia. To papież troszczący się o najuboższych, o których często świat zapomina. Franciszek rozpoczął swój pontyfikat od pragnienia braterstwa. Zresztą słowo to znalazło się w tytule orędzia na Światowy Dzień Pokoju, który będziemy obchodzić 1 stycznia. Troska o budowanie jedności rodziny ludzkiej w oparciu o solidny fundament, jakim jest wiara w Jezusa Chrystusa, stanowi ważny element nauczania Franciszka.
Ten rok przyniósł nam także nową encyklikę. Jej autorem miał być Benedykt XVI. Tymczasem „Lumen fidei” została napisana przez dwóch papieży.
Sam Franciszek powiedział, że została napisana na cztery ręce. Ten bardzo jasny i klarowny dokument jest próbą dialogu ze światem. Już samo stwierdzenie, że „wiara jest światłem”, stanowi polemikę z myślą oświeceniową, klasyfikującą wiarę w okolicach obskurantyzmu. Tymczasem Ojciec Święty przedstawia ją jako coś, co oświeca, blask pozwalający głębiej zrozumieć rzeczywistość i stwarzający podstawy nadziei. Encyklika jest dokumentem bardzo swoistym, pięknym. Przypomina podstawowe prawdy, dzięki którym człowiekowi łatwiej znaleźć swoje miejsce we współczesnym świecie.
Bez wątpienia dla nas, Polaków, ten rok był szczególnie ważny. Wreszcie poznaliśmy datę kanonizacji Jana Pawła II.
Z pewnością czekaliśmy na to z niecierpliwością, lecz proszę pamiętać, że to był w historii Kościoła rekordowo krótki proces kanonizacyjny. Wielką pracę wykonał ks. Sławomir Oder, ale bez pomocy Ducha Świętego, znaków, jakie dawał Kościołowi, i bez otwarcia się na nie, ta kanonizacja nie byłaby możliwa.
Cytując Jana Pawła II, możemy powiedzieć: „Ale nam się wydarzyło!”. Nie zapominajmy jednak, by dziękować za te wydarzenia, którymi obdarzył nas Duch Święty.
Jak możemy przygotować się do tej kanonizacji?
Kościół czyni to poprzez konkretny program duszpasterski, ale możemy to robić również indywidualnie. Warto chociażby sięgnąć do najważniejszych dokumentów pontyfikatu Jana Pawła II, np. pierwszej encykliki „Redemptor hominis” czy „Evangelium vitae”, która, zwłaszcza dzisiaj, jest istotna i aktualna. Kwestia obrony życia ludzkiego była szczególnie bliska najpierw kard. Karolowi Wojtyle, a potem Janowi Pawłowi II. Potraktujmy spuściznę Papieża Polaka jako dziedzictwo, do którego mamy pełne prawa. Rozpakujmy wreszcie prezent, jaki otrzymaliśmy, rozsmakujmy się w tym skarbie.
W sierpniu przeżywaliśmy także Światowe Dni Młodzieży z nowym papieżem. Dowiedzieliśmy się także, że gospodarzem kolejnych będzie Polska.
Dni Młodzieży w Rio de Janeiro były także pielgrzymką Franciszka do Ameryki Łacińskiej, podczas której usłyszeliśmy dwa bardzo ważne teksty. Jeden skierowany do biskupów brazylijskich, drugi do biskupów Ameryki Łacińskiej. Oba dotyczą wizji Kościoła. Z tymi dokumentami powinny zapoznać się przede wszystkim osoby zaangażowane w działalność Kościoła. Zawarta w nich nauka wraz z treścią adhortacji „Evangelii gaudium” tworzą pewną całość. Warto dowiedzieć się, co tkwi w sercu papieża.
Przeżywaliśmy także Rok Wiary. Rozpoczęliśmy go z papieżem Benedyktem, a zakończyliśmy z nowym Ojcem Świętym. Czy możemy mówić o owocach, jakie przyniósł ten czas?
Na to jeszcze za wcześnie. Istotne jest to, co wskazał abp Rino Fisichella, a mianowicie, że Rok Wiary powinien pomóc nam, żebyśmy przestali być ludźmi niewyróżniającymi się w świecie, byśmy przestali żyć w sposób pogański. Rok Wiary wzywa nas do wewnętrznej przemiany, ewangelizacji innych.
Przed nami kolejny rok. Co przyniesie Kościołowi?
Z pewnością ważna jest zapowiadana na luty wizyta polskich biskupów w Watykanie - „ad limina Apostolorum”. Złożą ją we wszystkich kongregacjach i radach Stolicy Apostolskiej, dyskutując o konkretnych problemach polskich diecezji. W lutym poznamy także nazwiska nowych kardynałów, a polscy biskupi wybiorą w przyszłym roku przewodniczącego Komisji Episkopatu Polski. Ważnym wydarzeniem będzie także pielgrzymka papieża Franciszka do Ziemi Świętej. Możemy też oczekiwać synodu o rodzinie, a właściwie jego pierwszej części. III Nadzwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów odbędzie się w Watykanie od 5-19 października. Jego temat brzmi: „Wyzwania duszpasterskie związane z rodziną w kontekście ewangelizacji”. Mówiąc jednak o przyszłości, warto pamiętać, że „Duch wieje tam, gdzie chce”.
Dziękuję za rozmowę.
Echo Katolickie 52/2013
opr. ab/ab