Masz problem i nie wiesz, na kim się oprzeć? Wylosuj świętego jako patrona na 2020 r.
W nowy rok wchodzisz z niepewnością i strachem? Masz problem i nie wiesz, na kim się oprzeć? Wylosuj swojego patrona na 2020 r. Wystarczy internet, wypełnienie krótkiego formularza i kilka kliknięć, by do armii twoich niebieskich orędowników dołączył kolejny. Do udziału w akcji zapraszają siostry ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia.
Byli zwykłymi ludźmi. Zmagali się ze słabościami, nałogami, kłopotami, z małżonkiem i wychowaniem dzieci, śmiercią bliskiej osoby, strachem czy koniecznością rezygnacji z marzeń. Mieli swoje pasje, jak np. jazda na nartach, malowanie, taniec, gotowanie. Lubili ładne ubrania, biżuterię. Inni stawiali na naukę albo cichą służbę na rzecz drugiego człowieka. By poradzić sobie ze światem i własnymi ograniczeniami, szukali Boga: w górach, wśród kolegów z pracy albo bliskich w domu, oczach ubogich ludzi, w pustelniach, klasztornych celach. Żyli codziennymi sprawami i nieraz upadali, zadając sobie pytanie: po co to wszystko? A jednak wracali na drogę Miłości, która w końcu doprowadzała ich do nieba. Jednak bynajmniej nie wpadli tam w stan takiego zachwytu nad własną szczęśliwością, że zapomnieli o tych, którzy zostali na ziemi. Wręcz przeciwnie - interesują się nami i chcą nam pomagać. Wystarczy zaprosić ich do swojego życia.
Na progu nowego roku warto wybrać sobie dodatkowego patrona, kolejnego - obok anioła stróża, patronów z chrztu św. i bierzmowania oraz naszych ulubionych świętych - który będzie wstawiał się za nami u Boga. Jak to zrobić? Wystarczy wejść na stronę internetową faustyna.pl i wziąć udział w losowaniu. Tradycja wyboru patrona na dany rok od dawna pielęgnowana jest we wszystkich klasztorach Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. W takim losowaniu uczestniczyła też św. s. Faustyna, o czym wspomina w „Dzienniczku”. „W czasie medytacji obudziło mi się jedno z takich tajnych pragnień: żeby Jezus Eucharystyczny był mi szczególnym patronem i na ten rok - jak dawniej. Jednak, tając się przed swym Umiłowanym z tym pragnieniem, mówiłam z Nim o wszystkim z wyjątkiem tego, że Go chcę mieć za patrona. Kiedy przyszłyśmy do refektarza na śniadanie, po przeżegnaniu zaczęło się ciągnienie patronów. Kiedy się zbliżyłam do obrazeczków, na których są napisani patroni, wzięłam bez namysłu, jednak nie czytając zaraz, chciałam się przez parę minut umartwić. Wtem słyszę głos w duszy: Jestem twoim patronem, czytaj. W tej chwili spojrzałam na napis i przeczytałam: Patron na rok 1935 - Najświętsza Eucharystia. Serce mi zadrgało z radości” (Dz. 360).
Od kilku lat siostry dzielą się swym zwyczajem z internautami. Umożliwia to specjalny formularz na stronie faustyna.pl. - Akcja cieszy się dużym zainteresowaniem - przyznaje s. Elżbieta Siepak, rzecznik Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. - W ubiegłym roku patrona losowało ponad 130 tys. osób. Najwięcej z Polski, ale też prawie 14,5 tys. z Hiszpanii, 2 tys. z Anglii, Niemiec, Włoch, Rosji, Francji - dodaje.
Patrona otrzymujemy, wypełniając formularz i wybierając numer od 1 do 200 na polskiej stronie, na obcojęzycznych od 1 do 100. Do tego dołączone są: praktyka miłosierdzia, najczęściej roczna intencja, w której mamy się modlić, oraz przesłanie zaczerpnięte z „Dzienniczka” św. s. Faustyny. - W pewnym sensie ta inicjatywa jest realizacją misji apostolskiej niesienia światu orędzia o Bożym miłosierdziu, jaką pełni nasze zgromadzenie. Losujący patrona nie tylko zapoznają się z tym, co zostawiła nam św. s. Faustyna, a właściwie Jezus w jej duchowym dziedzictwie, ale także wypełniają Jego prośbę: ewangeliczne zadanie świadczenia miłosierdzia bliźnim - wyjaśnia s. Siepak, dodając, iż towarzyszące losowaniu patrona praktyki cieszą się ogromną popularnością. - Oczywiście, nie obowiązują one pod grzechem. Mają być pomocą w stawaniu się lepszym. I tak się dzieje, co potwierdzają świadectwa - dodaje.
- O losowaniu patrona na nowy rok dowiedziałam się od znajomych z facebooka - przyznaje dziennikarka „Echa Katolickiego” Agnieszka Wawryniuk, wyznając, iż w akcji wzięła udział z ciekawości. - Los, ku mojemu zdumieniu, padł na św. Józefa, który jest mi bliski od kilku lat. To nie był to przypadek. Ucieszyłam się z takiego patrona, ale muszę przyznać, że nie pamiętałam o nim w jakiś szczególny sposób. Czasem prosiłam go o pomoc krótkim aktem strzelistym czy adresowaną do niego koronką. To bardziej św. Józef przypominał mi o sobie. Oczywiście, jak zwykle robił to bardzo dyskretnie i… milcząco. Często bywa tak, że gdy wchodzę do jakiegoś nieznanego mi kościoła, wtedy mój wzrok bardzo szybko odnajduje figurę albo obraz Józefa. Tak było i w tym roku, kiedy brałam udział w kilku pielgrzymkach. Często proszę, by strzegł mnie podczas moich wyjazdów i opiekował się mną. Gdy napotykam jego wizerunki, zawsze czuję płynące z nich zapewnienie: „jestem, ogarniam wszystko i czuwam nad tobą”. W 2020 r. również wezmę udział w losowaniu. Czuję w tym palec Boży! - podkreśla moja redakcyjna koleżanka.
Jak opowiada s. E. Siepak, zgromadzenie otrzymuje wiele świadectw pokazujących, jak wstawiennictwo wylosowanego patrona odmienia życie ludzi. - Wojtek nie potrafił przebaczyć tym, którzy moralnie go skrzywdzili. Bardzo dręczyło to jego duszę. Wszystko zmieniło się, kiedy przyjechał do Łagiewnik i wziął udział w losowaniu. Jego patronem została św. Agata. Praktyka natomiast brzmiała: modlę się za tych, którzy mnie skrzywdzili lub od których doznałem przykrości. I tego dnia otrzymał łaskę przebaczenia tym, którym dotąd nie był w stanie wybaczyć - cytuje fragment świadectwa s. Elżbieta. Inny przykład: kobieta w dziewiątym miesiącu ciąży, która bardzo bała się porodu, wylosowała św. Łukasza Ewangelistę, patrona lekarzy, pielęgniarek oraz służby zdrowia, który - jak zapewnia - pomógł jej uporać się z lękiem i towarzyszył podczas rozwiązania. Pewien mężczyzna wylosował natomiast bł. Jana Beyzyma i modlitwę za ludzi przewlekle oraz nieuleczalnie chorych, by doświadczali miłości przez ofiarną posługę. „Byłem uszczęśliwiony wyborem, gdyż w najbliższej rodzinie mam chorego. Mogłem się w ten sposób za niego modlić i duchowo mu towarzyszyć”. - Pamiętam też osobę, która wylosowała patrona, jakiego… nie chciała mieć. Wymarzyła sobie kogoś innego. Mimo to postanowiła, że przeczyta jego biografię, aby go bliżej poznać. Okazało się, że wylosowany patron walczył w życiu z takimi samymi słabościami charakteru, z jakimi zmagała się ta osoba. W pewnym momencie uznała, że jeśli jej patron został wyniesiony na ołtarze, to i ona da radę uporać się ze swoimi skłonnościami. Wkrótce ten święty stał się jej ukochanym orędownikiem - zaznacza s. Elżbieta, zauważając, iż świadectwa te pokazują, że nad losowaniem patrona czuwa Opatrzność.
S. Siepak podkreśla, że akcji nie należy traktować jako zabawę. - Do wyboru orędownika, który ma nam towarzyszyć każdego dnia, a jego przykład będzie stanowił dla nas drogowskaz, trzeba podchodzić z wiarą. Święci mają ogromne możliwości działania, ale możemy ich wsparcia doświadczać wtedy, gdy o nie prosimy, bo święci, jak Pan Bóg, nie narzucają się, nie naruszają naszej wolności, czekają na pozwolenie, co wyrażamy właśnie w modlitwie. Niebo przychodzi nam z pomocą bardzo często przez drugiego człowieka, dlatego warto mieć patrona, bo to jest ktoś, kto ma większe możliwości działania niż my, może nam wiele rzeczy uprosić, pokazać, znaleźć rozwiązania naszych problemów… - przypomina s. Elżbieta. - Ponadto w akcji chodzi też o to, by poprzez wylosowane praktyki spełniać akty miłosierdzia, bo to największe bogactwo, jakie możemy gromadzić na ziemi. Wystarczy dobre słowo, czyn, modlitwa za innych, a świat staje się bogatszy o kolejne uczynki miłosierdzia, a my piękniejsi przed Bogiem - zwraca uwagę rzecznik Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.
Zatem to krótkie losowanie może nie tylko przerodzić się w piękną przyjaźń na całe życie lub na wieczność, ale też zmienić świat.
JKD
opr. nc/nc