Dlaczego tak łatwo obrażać katolików? Dlaczego nie potrafimy konsekwentnie się bronić? Czy wynika to z zasady nadstawiania drugiego policzka?
Dlaczego tak łatwo można obrażać nas, katolików, i wszystko, co dla nas cenne? Najświeższym przykładem jest wystawa w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie, gdzie pokazywane było tzw. dzieło sztuki pod tytułem „Adoracja”. Oszczędzę Państwu szczegółów, na czym — zdaniem artysty — ta adoracja polega. Co prawda przed muzeum odbyły się demonstracje, a nawet ktoś oblał czerwoną farbą ścianę, na której pokazywano film. Stosowne oświadczenia wydali też arcybiskup Michalik i kardynał Nycz. Przypuszczam jednak, że wszystkie te działania w małym stopniu, jeżeli w ogóle, zaszkodzą karierze artystycznej twórcy wiekopomnego dzieła. Jeżeli dzisiaj brakuje komuś talentu i odwagi, a pragnie popularności i uznania, to uderza w chrześcijańskie świętości. Ma gwarantowany sukces. Większość krytyków sztuki cmoknie z zachwytu i będzie się rozwodzić nad przenikliwością bezkompromisowego artysty. Ach, co za geniusz, jakie horyzonty i tym podobne dyrdymały.
Gdyby to jeszcze nowoczesny artysta tworzył za własne pieniądze, cóż, mówi się trudno. Ale nie, nowoczesny artysta nie będzie zajmował się tak poniżającym zajęciem jak zarabianie pieniędzy. One mu się należą od ludzkości, czyli od podatników, a więc od nas. Zapłaćcie mi z własnej kieszeni, a ja w zamian za to będę was obrażał. Dyrektor Teatru Starego w Krakowie, o którym ostatnio było głośno z powodu protestu widzów, nie musi się martwić o swoją pensję, bo dostaje ją od ministra kultury (GN 47/2013 ss. 56—57).
Powtórzę pytanie: dlaczego tak łatwo przychodzi obrażać właśnie katolików? Może dlatego, że jesteśmy nieporadni lub słabo zorganizowani? Albo przestraszeni agresywnym światem wokół? Sukces akcji „Jeden z nas” (ss. 18—20) pokazuje, że mimo wszystko potrafimy działać planowo i konsekwentnie. Ale jest jeszcze jeden bardzo ważny element odpowiedzi. Wynika on wprost z istoty chrześcijaństwa, w które wpisana jest porażka. W imieniu obrażonych muzułmanów ktoś zapewne podłożyłby pod dom artysty bombę. Chrześcijaństwo zrobić tego nie chce ani nie może. Bo taki jest jego istotny rdzeń.
opr. mg/mg