Nie przez przypadek Kościół ogłaszał świętymi wielu tych, którzy w heroiczny sposób praktykowali wierność przykazaniu miłości bliźniego. Obraz sądu ostatecznego przedstawiony przez Pana Jezusa jest jednoznaczny.
Nie przez przypadek Kościół ogłaszał świętymi wielu tych, którzy w heroiczny sposób praktykowali wierność przykazaniu miłości bliźniego. Obraz sądu ostatecznego przedstawiony przez Pana Jezusa jest jednoznaczny.
„Pójdźcie umiłowani” odnosi się do tych, którzy miłowali. Więcej nawet: ci, których miłowali, utożsamieni są z Nim samym. „Daliście Mi jeść, troszczyliście się o Mnie…” Końcówka roku liturgicznego i uroczystość Chrystusa Króla nie tylko przypominają nam o przemijaniu i sądzie, który nas czeka, lecz przede wszystkim o tym, co w chrześcijańskim przemijaniu jest najważniejsze. To miłość. Jeszcze przed rozpoczęciem kolejnego Adwentu, w roku, w którym od Wielkiego Postu wszystko jest zupełnie inne i zupełnie nowe, warto uświadomić sobie, że są w naszej wierze rzeczy niezmienne. Wśród nich priorytetowy charakter ma miłość chrześcijańska. Pod wieczór życia z niej właśnie będziemy sądzeni, jak powiedział św. Jan od Krzyża, którego przywołuje Franciszek Kucharczak w swoim tekście o sądzie ostatecznym i szczegółowym (s. 26–27). Padają w nim słowa o sprawiedliwości i miłosierdziu. O tym, że przed Bogiem nie da się niczego ukryć. I o tym, że miłość to właściwy motyw postępowania i „środowisko życia w niebie”. Oraz że przyjdzie taka chwila, gdy tylko miłość będzie miała znaczenie. Wtedy właśnie – w czas sądu.
Wydarzenia ostatnich tygodni tego roku liturgicznego bolą każdego z nas. Tak, dzieje się wiele trudnych spraw. Opadają zasłony, chwieją się autorytety, o wielu z nich niektórzy chcieliby usłyszeć, że padły zupełnie. Nie wolno nam poddawać się zniechęceniu ani ulegać natłokowi szybkich informacji i interpretacji. Jak wiele z takich szybkich osądów okazywało się błędnymi, historia pokazała już niejeden raz. Nie wolno też tych trudnych tematów pomijać, jakby nie istniały. Zawsze mając jednak na uwadze dobro Kościoła, który jest wspólnotą grzeszników na drodze do świętości, a nie – jak twierdzą niektórzy – korporacją. Tylko tak rozumiany Kościół rozumiany jest właściwie i właściwie kochany przez tych, którzy go tworzą. Miłość czasem boli, tak jak bolą rozczarowania z nią związane. Co nie zmienia faktu, że Chrystus na końcu czasów o nią właśnie zapyta – o miłość realizowaną na co dzień, bez względu na pogodę, samopoczucie czy stan ducha.
ks. Adam Pawlaszczyk - redaktor naczelny tygodnika "Gość Niedzielny"
opr. ac/ac