Wszystko przez grzech

Grzechem pierworodnym można wyjaśnić prawie wszystko. Również stan mediów katolickich w Polsce

"Idziemy" nr 38/2011

ks. Henryk Zieliński

Wszystko przez grzech

Grzechem pierworodnym można wyjaśnić prawie wszystko. Również stan mediów katolickich w Polsce. Bo że nie jest najlepiej, chyba każdy widzi. Napastowane przez lewaków, a nawet przez paru biskupów Radio Maryja gromadzi według oficjalnych badań niespełna 3 proc. ogółu słuchaczy. Jeśli dodać do tego rozgłośnie diecezjalne i należące do sieci Eurozet Radio Plus oraz kupione przez Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe radio VOX FM, to i tak słuchalność wszystkich razem nie przekracza 7 procent. Niewiele, biorąc pod uwagę, że ponad 90 proc. Polaków deklaruje swój katolicyzm!

Z katolicką telewizją jest jeszcze gorzej. Nie wykorzystano pojawiającej się na początku lat 90. szansy na ogólnopolską częstotliwość naziemną. Próba uruchomienia Telewizji Familijnej na bazie koncesji dla franciszkańskiej Telewizji Niepokalanów już dwa razy skończyła się katastrofą. Sami franciszkanie chętnie by pewnie wymazali dziś z kronik klasztornych przygodę z Telewizją Puls, której sztandarowy program „Goło i wesoło” bynajmniej nie polega na promowaniu franciszkańskiego ubóstwa. Niszowej zarówno pod względem zasięgu, jak i programu TVN Religia nie można nazywać katolicką, a raczej religioznawczą. Dziurę na rynku próbuje łatać toruńska TV Trwam, ale nie ma szansy docierać do wszystkich zainteresowanych. Powszechnie dostępne są dzisiaj jedynie katolickie okienka w Telewizji Polskiej, ostatnio zepchnięte w większości na godziny przedpołudniowe, kiedy dzieci i młodzież są w szkole, a dorośli w pracy.

Niewiele lepiej jest z prasą katolicką. Pięć liczących się w Polsce tygodników katolickich rozchodzi się w około 350 tys. egzemplarzach łącznie. To prawie trzykrotnie mniej niż jednorazowy nakład jednego z najpopularniejszych u nas magazynów dla kobiet! Z dziennikiem jest jeszcze gorzej, bo identyfikujący się z Kościołem „Nasz Dziennik” to maleńka kropla w morzu prasy codziennej. Nie lepiej jest z internetem, z którym Kościół wiąże ostatnio wielkie nadzieje.

Winnych słabości katolickich środków społecznego przekazu można oczywiście szukać wśród masonów, postkomunistów i innych sił ciemności. Ale czy nie będzie to odwracanie uwagi od własnych błędów i zaniedbań? Nawet zarzut, że reklamodawcy omijają katolickie media, też w gruncie rzeczy nas obciąża. Bo dlaczego w innych krajach, z USA na czele, reklama w katolickich mediach to wiarygodność, prestiż i skuteczność, a u nas odważają się na nią tylko nieliczni?

Grzech pierworodny po stronie odbiorców sprawia, że łatwiej sięgają po zło. Nawet praktykujący katolicy częściej kupują gazety epatujące sensacją, przemocą lub seksem niż te, które usiłują budzić ich sumienia! Widząc zwiastun programu katolickiego, zmieniają kanał, jak podczas emisji reklam. Zaledwie co dwudziesty słucha katolickiego radia, chociaż można wybierać między różnymi stacjami.

Po stronie twórców i decydentów mediów katolickich jednym z przejawów grzechu pierworodnego jest zapewne odwieczne napięcie miedzy hierarchią i charyzmatem w Kościele. Dzisiejsza podejrzliwość niektórych hierachów wobec oddolnych inicjatyw medialnych, których przykładem jedynie są media o. Tadeusza Rydzyka, nie jest niczym nowym wobec trudności, z którymi zmagał się w swoim czasie św. Maksymilian czy bł. ks. Kłopotowski. Dobre media zawsze tworzą ludzie z charyzmatem. A charyzmatyk jest wyzwaniem: szansą albo utrapieniem.

Do sukcesu katolickich mediów bardziej niż pieniędzy potrzeba, moim zdaniem, nawrócenia ich odbiorców, twórców i decydentów.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama