Alleluja, czas z naszą wiarą w Chrystusowe Zmartwychwstanie wyjść do świata!
"Idziemy" nr 13/2013
Przed tegoroczną Wielkanocą nie przypadkiem wracam pamięcią do rozmowy sprzed dwóch lat. Abp Józef Michalik, na ruinach Twierdzy Przemyśl, z pasją opowiadał o jednym z największych w Europie systemie umocnień, składającym się 200 fortów i labiryntu zasieków oraz okopów. Miał stanowić zaporę przeciwko rosyjskiemu imperium. Ale chociaż jesienią 1914 roku twierdza skutecznie odpierała ataki, to już kilka miesięcy później stała się śmiertelną pułapką dla prawie 130 tysięcy jej obrońców zamkniętych w rosyjskim okrążeniu. Rok później role się odwróciły i to Rosjanie w popłochu opuszczali forty, z obawy przed austriackim okrążeniem. – Dzisiaj takie twierdze są niepraktyczne, a nawet niebezpieczne dla obrońców – mówił Arcybiskup. Zmienił się bowiem sposób prowadzenia wojen, rozwinęło się lotnictwo, pojawiły się rakiety. Twierdza stanowi łatwy cel, można ją zburzyć, zamknąć w okrążeniu albo zwyczajnie obejść. Po chwili zamyślił się i powiedział jakby sam do siebie: „Może w tej historii jest również jakaś wskazówka dla Kościoła?”.
Czytając słowa kard. Jorge Bergoglio, wypowiedziane również przed dwoma laty, tyle że w Buenos Aires, widać, jak cały Kościół dojrzewał w ostatnich czasach do zmiany swojej strategii wobec świata. W kazaniach opublikowanych ostatnio przez Wydawnictwo M i KAI, z których najważniejsze myśli przytaczamy w tym numerze „Idziemy”, obecny Papież mówił wyraźnie, że nie chce Kościoła zalęknionego, który zamknął się w Wieczerniku, ale Kościoła nawróconego, który swoją wiarę wyznaje z radością. To wezwanie do radosnego wyznawania wiary, bez oglądania się na świat i na polityczną poprawność powtarzał wielokrotnie. Ostatni raz podczas z młodzieżą już jako Papież w Niedzielę Palmową. Bardzo wymowne jest również wyjście papieża Franciszka z liturgią Wieczerzy Pańskiej nie do którejś z watykańskich bazylik, ale do rzymskiego więzienia dla małoletnich przestępców. Pokazuje, że Kościół nie może poprzestać na obronie prawdy, szafowaniu sakramentów i zapraszaniu ludzi do siebie. Musi wychodzić w teren, tam świadczyć i szukać zagubionych.
Koncepcja Kościoła jako twierdzy broniącej wiary przed atakami barbarzyńców staje się w naszych czasach zupełnie nieaktualna. Współczesne trendy laicyzacyjne nie polegają bowiem na podejmowaniu otwartej konfrontacji z Kościołem na poziomie doktryny wiary. Tak to po raz ostatni robili marksiści. Dzisiejsza zaś metoda polega na niepodejmowaniu merytorycznej dyskusji z Kościołem w myśl zasady wyrażonej i stosowanej przez redaktora jednej z mainstreamowych gazet, że kto nie podziela jego punktu widzenia, ten nie zasługuje na dyskusję, a tylko na ośmieszenie. Dokonuje się więc swoistego „obchodzenia” nauczania Kościoła przez promocję wynaturzeń i swawoli pod hasłem tolerancji i praw człowieka. Zamyka się wokół Kościoła pierścień nienawiści przez nieproporcjonalne nagłaśnianie faktycznych albo tylko fikcyjnych słabości ludzi Kościoła. Przed tego typu atakami w dzisiejszym świecie nie można skutecznie się bronić, bo ludzie choćby i w sutannach nie będą samymi aniołami. A możliwość rzeczowej rozmowy z funkcjonariuszami dyktatury relatywizmu jest dzisiaj żadna. Jedyną sensowną odpowiedzią jest chrześcijańskie świadectwo życia.
Chrystus „zwyciężył świat”, chociaż „policzono Go między złoczyńców”. Niech ta wielkanocna prawda nauczy nas pokory wobec oskarżeń, dystansu wobec ludzkich opinii i odwagi w mówieniu prawdy. Wyznawcy Chrystusa Zmartwychwstałego nie mogą pozwolić się zamknąć w gettach i sparaliżować strachem. Nie dajmy się zastraszyć. Nie błagajmy o litość ani o przyzwoitość mainsreamowych mediów. Róbmy swoje, zgodnie z naszym sumieniem. Alleluja, czas z naszą wiarą w Chrystusowe Zmartwychwstanie wyjść do świata!
opr. aś/aś