Wyobraźnia miłosierdzia

Miłosierdzie nie jest czymś łatwym ani tanim. Nie należy go mylić z tolerancją ani z obojętnością wobec zła.

Miłosierdzie nie jest czymś łatwym ani tanim. Nie należy go mylić z tolerancją ani z obojętnością wobec zła.

Tolerować trzeba tych, którzy są inni bądź postępują inaczej niż my, co nie musi oznaczać, że postępują źle. Może nam się nie podobać współczesny styl ubierania się młodych ludzi, ich celowo poprzecierane dżinsy, zielona fryzura czy kolczyk wpięty nie w uchu, a w brzuchu. Ale czy to jest złe? Czy tylko inne? To ważne pytanie, zwłaszcza dla tych, którzy potrafią gorszyć się innością może nawet bardziej niż grzechem.

Inność dotyczyć może również takich spraw jak kolor skóry, religia, kultura, narodowość i wiele innych czynników. Może dotyczyć ludzkich zachowań, czasem dla nas uciążliwych, które mieszczą się jednak w ramach uprawnionego korzystania z wolności. W przypadku konfliktu cudzej wolności z naszą wolnością do głosu dochodzi prawo. Wówczas odwołanie się do wymiaru sprawiedliwości nie jest sprzeczne z tolerancją. Ale tolerancja ma swoje granice. Kończy się tam, gdzie zaczyna się narzucanie innym ledwie tolerowanych poglądów i postaw jako obowiązujących. W przypadku źle rozumianej tolerancji już tylko krok dzieli nas od tego, co Benedykt XVI nazwał dyktaturą relatywizmu.
Miłosierdzie nie zaciera różnicy między dobrem i złem. Nie jest pobłażliwością, nie narusza zasady sprawiedliwości, ale jest jej doskonałym wypełnieniem. Na starych warszawskich podwórkach można jeszcze tu i ówdzie spotkać tabliczki z napisem: „Za szkody wyrządzone przez dzieci odpowiadają rodzice”. Czy to niesprawiedliwe, że rodzice płacą za szybę wybitą przez dzieci albo za porysowany na parkingu samochód sąsiada? Sprawiedliwości staje się zadość, gdy następuje zadośćuczynienie za zło. A reszta pozostaje kwestią rozliczeń miedzy rodzicami i dziećmi.

Miłosierdzie zawsze ma swoją cenę. Ceną miłosierdzia okazanego grzesznikowi przez Boga jest męka i śmierć Jezusa Chrystusa, Jego przebite ręce, nogi i bok. W ten sposób na krzyżu dokonało się nasze odkupienie. To nie przypadek, że misję odpuszczania grzechów zlecił Chrystus Apostołom natychmiast po swoim zmartwychwstaniu. Był to jakby pierwszy owoc krzyża. I nie jest przypadkiem, że objawiając się św. Faustynie, chciał, aby Święto Bożego Miłosierdzia obchodzone było na zakończenie Oktawy Paschalnej. Na obrazie, którego namalowania sobie zażyczył, nie tylko błogosławi, ale także wskazuje na swoje przebite serce. Bo miłosierdzie kosztuje.

Kosztować musi również to miłosierdzie, do którego jesteśmy zobowiązani wobec bliźnich. Zło, które ich dotyka, może mieć różne postacie, źródła i skutki. Głód, choroby, nagość, bezdomność, samotność, nałogi, wykluczenie społeczne i wiele innych doświadczeń mogą być skutkiem zaniedbań konkretnego człowieka, splotów okoliczności albo niesprawiedliwości i dysfunkcyjności naszego świata. Świat, w którym żyjemy, nie jest rajem na ziemi. Dlatego, jak konieczny był krzyż Chrystusa, tak niezbędny jest nasz konkretny wkład w dzieła miłosierdzia.

Czasem wystarczy bułka podana głodnemu, para butów, ofiara na schronisko dla bezdomnych czy dla poszkodowanych wskutek wojny w Syrii. Zaradzanie fizycznym niedostatkom jest stosunkowo proste. Ale nieraz potrzeba osobowego zaangażowania, aby pocieszyć strapionych, dobrze radzić wątpiącym, grzeszników zaś upominać z miłością i pokorą. To wymaga wyobraźni miłosierdzia, do której wzywał nas św. Jan Paweł w duchowym testamencie na zakończenie jego ostatniej pielgrzymki do Polski w roku 2002.

Kogo dzisiaj szczególnie trzeba ogarnąć wyobraźnią miłosierdzia? Może tych spośród dzieci i młodzieży, którzy w przełomowym dla siebie czasie egzaminów zostali pozostawieni przez swoich nauczycieli w niepewności, co z nimi będzie. Ktoś musi się poświęcić, aby nie zepchnąć ich w przepaść beznadziei i buntu. Szczególnej wyobraźni miłosierdzia potrzebuje ojczyzna rozdzierana bezlitośnie międzypartyjnymi sporami jak „postaw sukna” opisany w „Potopie”. Tej wyobraźni potrzebuje również nasz Kościół, który mimo słabości duchowieństwa i wiernych jest przecież prasakramentem naszego zbawienia. Wreszcie potrzebuje tej wyobraźni miłosierdzia każdy z nas. Trzeba poddać się działaniu Bożego miłosierdzia, żeby ciało pogodziło się z duszą, aby zapanował w nas pokój – dar zmartwychwstałego Pana. Bo jak mówił Pan Jezus do św. Faustyny: „nie zazna świat pokoju, jeśli nie zwróci się do mojego miłosierdzia”.

"Idziemy" nr 17/2019

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama