• Idziemy

Wróćmy do Prawdy

Znaleźliśmy się w centrum wielkiej historii. Konfrontacja między Wschodem i Zachodem weszła w gorącą fazę z chwilą zbrojnej napaści Rosji na Ukrainę.

To jedna z wielu toczonych wojen zastępczych, w których Rosja i USA niebezpośrednio ścierają się na cudzym terytorium, walcząc o strefy wpływów i korzystną pozycję wyjściową w rywalizacji z Chinami.

Ten konflikt zbrojny rozgrywa się jednak tuż przy naszej granicy. Ryzyko ograniczonego przeniesienia go do naszego kraju jest wysokie. Rośnie wraz z przekazywaniem Ukrainie naszego uzbrojenia i transferowaniem przez naszą granicę uzbrojenia z Zachodu. Ale w trosce o nasze wspólne dobro trzeba też apelować o odpowiedzialność do polskich polityków. Szkodzą nam skandaliczne i szkalujące Polskę wypowiedzi marszałka senatu Tomasza Grodzkiego, jak również ryzykowne pomysły wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego dotyczące wprowadzenia na Ukrainę sił pokojowych NATO. Zdecydowanie odciął się od tego prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, mówiąc: „Na szczęście lub niestety to wciąż jest nasz kraj, a ja jestem prezydentem, więc to my zdecydujemy, czy będzie tak, czy inaczej”. To nie jedyny kubeł zimnej wody na rozgrzane polskie głowy. Ukraińcy bowiem gwarancje swojego bezpieczeństwa chcą wiązać nie tyle z Polską, ile z… Izraelem i Niemcami.

Liczne ostatnio wizyty zachodnich, a szczególnie amerykańskich przywódców w Polsce mogą tworzyć złudzenie, że w Europie to Polacy rozdają karty. Ale z samego poklepywania po plecach niewiele wynika. Owszem, słyszymy zapewnienia, że art. 5. Traktatu Północnoatlantyckiego jest „świętością”. W praktyce oznacza to, że sojusznicy pomogą nam, każdy według własnego uznania, wyprzeć wrogie wojska z naszych granic. Ale nam nie grozi wtargnięcie rosyjskich zagonów pancernych. Grozi nam atak rakietowy na jedno z polskich miast – przed czym wprost ostrzega nie tylko Kreml, ale także analitycy z Zachodu. Czy w przypadku użycia „tylko” jednej taktycznej głowicy jądrowej przeciwko Polsce NATO odpowie Rosji tym samym? Nie. I w Moskwie o tym wiedzą. Pomyślmy o tym.

Zręcznym posunięciem prezydenta Andrzeja Dudy było zaproszenie do Polski patriarchy Konstantynopola Bartłomieja I, najważniejszej postaci światowego prawosławia (więcej na s. 17). Jego postawa kontrastuje z postawą moskiewskiego patriarchy Cyryla. Nie tylko w kwestii stosunku do rosyjskiej inwazji na Ukrainę, autokefalii ukraińskiego prawosławia, ale także na poziomie sposobu bycia. Kto pamięta „carską” wizytę Cyryla w Polsce przed dziesięciu laty, ten wie, o czym piszę. Patriarcha Bartłomiej nie ukrywa, że bliżej mu do papieża Franciszka niż do patriarchy Moskwy. Jego pobyt w Polsce ukazuje, że właściwe prawosławie jest inne niż moskiewskie.

Warta odnotowania jest specjalna audiencja papieża Franciszka dla abp. Stanisława Gądeckiego 28 marca, której atmosferę widać na zdjęciach (s. 5). Zwykle papież rozmawia ze swoimi gośćmi „przez biurko”. Z szefem polskiego episkopatu Franciszek rozmawia jak św. Jan XXIII z bł. kard. Stefanem Wyszyńskim. Kościół w Polsce ukazuje w tych dniach duchową moc, broniąc czystości wiary i świadcząc miłosierdzie wobec uchodźców na niespotykaną dotąd skalę. Polacy znowu okazują się najbardziej „papiescy” w Europie, wbrew kłamstwom o rozdźwięku między Kościołem w Polsce i papieżem. Papieża krytykują dzisiaj ci, którzy chcieliby w nim widzieć polityka, a nie duszpasterza. Zarzucają mu brak potępienia Rosji z nazwy jako agresora i poprzestawanie na apelach oraz modlitwach o zaprzestanie wojny. Także w ostatnim akcie zawierzenia Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi widzą zestawienie agresora z ofiarą. Nie chcą pamiętać, że kilka godzin po rozpoczęciu agresji na Ukrainę Franciszek poszedł osobiście do ambasady rosyjskiej i prosił o zaprzestanie wojny. Nie chcą wiedzieć także o wysiłkach dyplomatycznych Stolicy Apostolskiej na rzecz rozwiązania tego konfliktu. A co najważniejsze, nie rozumieją istoty nawrócenia, do którego wzywa Ojciec Święty, składając akt zawierzenia w czasie nabożeństwa pokutnego.

Nasz świat odszedł nie tylko od Boga, ale i od prawdy. To tworzy podwójne standardy. Nawet Ameryka wspiera przecież aneksję cudzych ziem i prewencyjne ataki na sąsiednie państwa, jeśli dopuszcza się tego jej bliski sojusznik. To świat, a nie papież, zaciera różnicę między agresorem i ofiarą. Papież wzywa do nawrócenia wszystkich, zgodnie z Ewangelią; do usuwania belki ze swojego oka, nim zaczniemy usuwać bolesną i zaślepiającą drzazgę z oka swego brata (por. Łk 6, 42).

Idziemy 14/2022

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama