Kwiatki papieskie

Wspomnienia o spotkaniach z Papieżem

Kwiatki papieskie

ze wspomnień prof. Anny Świderkównej

„Niech Bóg błogosławi panią profesor w jej pracy”

W 1990 r. byłam we Włoszech, gdzie zaproszono mnie na uniwersytety do Pizy, Florencji i Neapolu. Miałam szczęście, gdyż właśnie wtedy pierwszym ambasadorem Polski w Watykanie był mój kolega, prof. Henryk Kupiszewski. Zanim dotarłam do Rzymu, zadręczałam go prośbami, żeby pomógł mi dostać się na prywatną Mszę św. u Papieża. Kupiszewski kilkakrotnie telefonował do ks. Dziwisza opowiadając o mojej osobie. W końcu udało się. 2 grudnia 1990 r. przeszłam przez standardową kontrolę straży papieskiej. Kiedy weszłam do kaplicy, Ojciec Święty modlił się. Po Eucharystii przeszliśmy do pomieszczenia obok, gdzie oczekiwaliśmy na spotkanie. Ks. Dziwisz przedstawiał Papieżowi każdą z osób. Gdy podeszli do mnie, ks. Dziwisz powiedział: „Profesor Anna Świderkówna. Pani też coś tłumaczy?”. Nie wytrzymałam i zwracając się do Ojca Świętego dodałam: „Uniwersytet Warszawski. Także poza uniwersytetem prowadzę wykłady z Biblii”. Papież wyraźnie się ucieszył. Pobłogosławił mnie, podarował mi różaniec i przeszedł do kolejnych osób. Gdy już od nas odchodził, odwrócił się do mnie i powiedział: „Niech Bóg błogosławi panią profesor w jej pracy”. Gdyby powiedział to od razu, nie zrobiło by to na mnie tak wielkiego wrażenia. To osobiste spotkanie z Ojcem Świętym głęboko utkwiło w mym sercu. Było to błogosławieństwo dla mojej pracy ewangelizacyjnej, którą rzeczywiście żyję. W tej chwili zajmuję się przede wszystkim Biblią i na nic innego nie mam już czasu.

ze wspomnień Jana Turnaua

Papież pod nadzorem

Gdy Ojciec Święty przyjechał do Polski po raz pierwszy, w 1979 r., był straszny upał. Na Mszy św. w Częstochowie miałem szczęście być bardzo blisko ołtarza. Jan Paweł II nie przewodniczył Eucharystii, miał tylko homilię. Zaraz po niej do Papieża podszedł ks. Dziwisz i coś mu powiedział. Papież wyglądał na zmartwionego czy zdenerwowanego. Wyraźnie niechętnie wstał i odszedł. Jeden z moich kolegów z miesięcznika „Więź” wymyślił, że przyczyną tego zdenerwowania była wiadomość o śmierci prymasa Wyszyńskiego. Prawie że uwierzyliśmy. Potem okazało się, że Prymas był zdrów i w świetnym humorze. Przyczyną zdenerwowania było zupełnie coś innego. Okazało się, że już wtedy ks. Dziwisz trzymał rygor i dbał, żeby Papież odpoczywał po każdym wysiłku.

opr. ab/ab

List
Copyright © by Miesięcznik List 08/2003

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama