„Spróbuję pokazać, jak bardzo nasze kolędy obfitują przypomnieniami o czekającej Nowonarodzonego męce i krzyżu. A później spróbuję się zastanowić nad mechanizmem wyparcia, który sprawia, że kiedy my, współcześni katolicy (a chyba również niekatolicy), śpiewamy kolędy, praktycznie w ogóle tych wątków nie zauważamy – pisze felietonista Opoki, o. Jacek Salij OP.
Słowa te znajdują się w kolędzie pt. Nowy Rok bieży. Podobnych przypomnień, że Syn Boży po to się dla nas narodził, żeby nas zbawić, oraz że dokona się to przez Jego cierpienie i krzyż, jest w kolędach mnóstwo. A przecież nie mącą one tego żywiołowego dziękczynienia, z jakim świętujemy Boże Narodzenie. Ani nie rzucają cienia na tę beztroską radość, z jaką śpiewamy kolędy.
Wielu z nas, ludzi XXI. wieku, śpiewając wspomnianą kolędę, w ogóle nie zauważa tego, że Dzieciątko Jezus jest w niej przedstawione jako baranek ofiarny, już od swojego niemowlęctwa gotowe oddać swoje życie w ofierze za nasze grzechy. Dopiero trzydzieści lat później Jan Chrzciciel wskazał na Jezusa, że jest On „Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata”. My już teraz, kiedy On dopiero leży w jasełkach, możemy dzięki tej kolędzie zobaczyć w Nim Baranka, którego zbawcza śmierć uratuje nas od śmierci wiecznej. Ten aspekt Bożego Narodzenia podkreślił otwartym tekstem apostoł Jan w swoim Pierwszym Liście: „W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy” (1 J 4,10).
Dwa cele sobie stawiam, pisząc ten felieton. Najpierw spróbuję pokazać, jak bardzo nasze kolędy obfitują przypomnieniami o czekającej Nowonarodzonego męce i krzyżu. A później spróbuję się zastanowić nad tym mechanizmem wyparcia, który sprawia, że kiedy my, współcześni katolicy (a chyba również niekatolicy), śpiewamy kolędy, praktycznie w ogóle tych wątków nie zauważamy. Bo kiedy nad którymś z nich się jednak zatrzymamy i zaczynamy wnikać w jego treść, prawie zawsze chcielibyśmy się buntować przeciwko ukrytej w darze Bożego Narodzenia tajemnicy krzyża.
Wszystkich kolędowych nawiązań do Męki Pańskiej nie wymienimy. Ale przynajmniej kilka warto tu przypomnieć. Zacznijmy od kolędy Ach witajże pożądana, bo w niej również przedstawia się nam Jezusa jako Baranka Bożego: „Ach pokorny baraneczku, Twój odpoczynek w żłobeczku”.
„Dlaczegóż tak ostre życie Zbawiciel zaczyna? – kontynuuje autor tej kolędy –
Złości nasze zawiniły, cóż winna dziecina?
Uważ przeto każdy wierny, Jak wielce Bóg miłosierny!
Odżałował Syna swego, By krew przelał dla grzesznego
Człowieka, by wiecznie nie zginął”.
Natomiast w kolędzie W żłobie leży, w odpowiedzi na skargę Racheli, która „swe syny bez przyczyny/ W krwawej widzi kąpieli”, Dzieciątko Jezus w następujących słowach komentuje rzeź betlejemskich niewiniątek: „Większe Mnie dla nich kąpanie / W krwawym czeka oceanie / Skąd niebo będą mieli”.
W kolędach raz po raz przypominamy sobie o tym, że Syn Boży przyszedłszy do nas, miał się wiele nacierpieć i w ten dokonać naszego odkupienia. ”Wszedł między lud ukochany, Dzieląc z nim trudy i znoje – śpiewamy w kolędzie Bóg się rodzi. – Niemało cierpiał, niemało, Żeśmy byli winni sami”.
Z kolei w apostrofie, którą kierujemy do Gwiazdy Betlejemskiej, wyrażamy swoją tęsknotę, żeby przychodzącego do nas Syna Bożego przyjąć w całej prawdzie Jego przyjścia:
Zaprowadź nas do stajenki, gdzie leży Boży Syn –
Bóg-Człowiek z Panny czystej, dany na okup win
Ta Gwiazda, według kolędy Mędrcy świata doprowadziła trzech królów do Dziecka:
Ono w żłobie nie ma tronu i berła nie dzierży,
A proroctwo jego zgonu już się w świecie szerzy.
Natomiast trzeci z nich ofiarował Nowonarodzonemu najtrudniejszy z darów:
A ode mnie wonna mirra, dla Ciebie zebrana,
Boś z wielkiego świata zeszedł, aby cierpieć za nas.
Zatem entuzjastyczna radość z przyjścia do nas Syna Bożego nie jest opłacona chwilowym zapomnieniem o czekającej Go męce i śmierci. Wręcz przeciwnie: Kolędy często nam o tym przypominają. Przypominają jednak w taki sposób, że to nie usuwa ani nawet nie tłumi naszej radości z powodu Jego narodzin. Co więcej: Uświadomienie sobie, że On przychodzi do nas właśnie po to, żeby dokonać naszego odkupienia, nadaje sens naszej Bożonarodzeniowej radości. Nie zapomnijmy jednak, że jest to tajemnica, która nas przekracza.
Kto nie zauważy tego, że Boże Narodzenie jest wspaniałą radosną tajemnicą Bożej miłości i będzie ją izolował od prawdy o krzyżu, prędzej czy później samego Boga będzie chciał posadzić na lawie oskarżonych. Niekiedy nasza arogancja posunie się aż do oskarżania Boga Ojca o to, że był okrutny wobec własnego Syna i wysłał Go na straszną mękę śmierci na krzyżu. Zamiast patrząc na krzyż Pana Jezusa, przerazić się tym, do czego my w swojej grzeszności możemy się posunąć; zamiast uwielbiać Boga za to, że na Kalwarii miłość okazała się potężniejsza niż cała potęga szatana, która skierowała się przeciwko Jezusowi; zamiast uwielbiać Przedwiecznego Ojca, że aby nas ratować, własnego Syna wysłał z tak niewyobrażalnie trudną misją miłości – my w ciemnościach naszych serc jeszcze Go oskarżamy i powątpiewamy w Jego miłość.