Za mało być nauczycielem. Trzeba być mistrzem

9 maja, w godzinach rannych odszedł do wieczności o. prof. Mieczysław Albert Krąpiec OP


ks. Jacek Wł. Świątek

ZA MAŁO BYĆ NAUCZYCIELEM. TRZEBA BYĆ MISTRZEM.

Gdy odchodzą od nas ludzie bliscy, zamieniamy ich życie na suche brzmienie nekrologów. Potrafimy podawać daty, wymieniać tytuły, przytaczać ich dzieła. Ale gdzieś za tym suchym komentarzem do zgasłego życia zapominamy o człowieczeństwie i jego pięknie.

W piątek, 9 maja, w godzinach rannych odszedł do wieczności o. prof. Mieczysław Albert Krąpiec OP. Jego śmierć miała swoisty wymiar. Jak powiedział ks. prof. Andrzej Maryniarczyk, uczeń Mistrza, jego ziemska wędrówka zakończyła się w czasie pracy naukowej, gdy przeglądał hasło do Powszechnej Encyklopedii Filozofii. To hasło brzmiało: „Chrześcijaństwo”, a praca Mistrza zakończyła się nad fragmentem o przyjściu Mesjasza. Mesjasz przyszedł.

Kim był?

Można oczywiście (i trzeba) przytoczyć jego życiorys. Urodził się 25 maja 1921 r. w Berezowicy Małej na Podolu. W 1939 r. ukończył gimnazjum i wstąpił do zakonu dominikanów w Krakowie. Odbył tam studia filozoficzne i teologiczne. Po przyjęciu święceń kapłańskich podjął studia na Wydziale Teologicznym KUL. Doktoryzował się w 1948 r. W 1957 r. przedłożył rozprawę habilitacyjną na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej KUL. W 1963 r. uzyskał tytuł profesora nadzwyczajnego, a w 1968 - tytuł profesora zwyczajnego. 2-krotnie sprawował funkcję dziekana Wydziału Filozofii Chrześcijańskiej KUL (1958—1961, 1969—1970). Przez 13 lat (1970-1983) kierował jako rektor Katolickim Uniwersytetem Lubelskim - rozwijając jego struktury naukowe, administracyjne i bazę materialną: m.in. zintensyfikował prace nad Encyklopedią Katolicką, tworząc Międzywydziałowy Zakład Leksykograficzny; powołał Szkołę Kultury i Języka Polskiego przy KUL; utworzył Zakład Duszpasterstwa i Migracji Polonijnej (1972); reaktywował sekcję filologii romańskiej (1972), sekcję filologii angielskiej (1982), Wydział Nauk Społecznych z sekcjami: psychologii, pedagogiki, socjologii (1982); sekcje Prawa na Wydziale Prawa Kanonicznego i Nauk Prawnych (1982). W 1989 r. Papieski Instytut Studiów Mediewistycznych (część Uniwersytetu w Toronto) przyznał mu tytuł doktora honoris causa. W rok później doktoratem honoris causa odznaczył go Katolicki Uniwersytet w Leuven (Belgia). Polska Akademia Nauk oraz Polska Akademia Umiejętności, jak również Papieska Akademia św. Tomasza (Rzym) oraz Europejska Akademia Nauk i Sztuk (Salzburg) powołały go na swego członka. W 1981 r. został odznaczony Złotym Medalem za Rozwój Kultury w ramach Międzynarodowej Nagrody Salsomaggiore. Rząd belgijski wyróżnił go w 1977 r. Wielkim Oficerskim Orderem Leopolda II, rząd francuski przyznał mu w 1984 r. Komandorię Orderu Palm Akademickich, zaś rząd polski - Komandorię Orderu Odrodzenia Polski z gwiazdą. „Profesorem Roku 1988” ogłosił go Consejo Cultural Mundial (UNESCO, Mexico), a International Biographical Center uznał go za „Człowieka Roku 1991/92”, podobnie jak i American Biographical Institute. Tyle suche fakty. A co poza nimi?

Mistrz

O. prof. Mieczysław Albert Krąpiec był przede wszystkim mistrzem. Mistrzem życia i mistrzem filozofii. Jak mówią jego wychowankowie, nikogo nie pozostawiał obojętnie. Umiał dostrzec wyjątkowość ludzkiego bytu zarówno na płaszczyźnie teoretycznej, jak i w czystej praktyce dnia codziennego. Jego fascynacja człowiekiem najpełniej wyrażała się w podkreślaniu przyrodzonej zdolności człowieka do poznawania świata. Ks. Jan Sochoń w przedmowie do wywiadu z Mistrzem napisał, że jego życiową dewizą było: „Odważ się myśleć i poznawczo kontaktować się z rzeczywistością!”. Sam Ojciec Profesor w jednym z felietonów mówił, że „poprzez nasze działanie wypływające z decyzji stajemy się albo lepsi, albo gorsi, że całkiem na serio albo zbliżamy się, albo nie do naszego celu; że albo stajemy się ludźmi albo uchylamy się od człowieczeństwa.” To podkreślanie ludzkiej zdolności poznawania świata poprzez rozum było tak ważne w życiu i twórczości twórcy Lubelskiej Szkoły Filozoficznej, że w jednej z publikacji podkreślił, iż „bez rozumu nikt nie jest zdolny przyjąć wiary. Rozum decyduje o człowieczeństwie, nie można więc elementu decydującego o człowieczeństwie wyrzucić z ludzkich przeżyć najgłębszych. Bez rozumu byłaby tylko noc”. Zaś na pytanie o przykazania filozofa realisty powiedział, że: „jest jedno - używać rozumu w stosunku do rzeczywistości i starać się tę rzeczywistość zrozumieć. Nie mówię - zaufać rozumowi, ale używać go. Używać go w całym kontekście swojego człowieczeństwa. Używać rozumu, aby spełniać się jako byt rozumny.” Najlepszą bowiem drogą do osiągnięcia celu życiowego jest „realizowanie naszego człowieczeństwa, a więc doskonalenie poznania, doskonalenie miłości, doskonalenie wolności w naszych decyzjach roztropnych, wybierających realne, prawdziwe dobro.”

Był też człowiekiem niesłychanej i prostej wręcz pobożności. Sam mówił: „Czekam na szczęście wieczne. A jedyną rzeczą, którą warto w życiu uprawiać to filozofia. Ona daje największe zadowolenie, przynosi bowiem rozumienie rzeczy i w miarę możności unikanie absurdu. Dlatego - nie chcąc utracić własnego człowieczeństwa - należy poddać się we władanie realistycznej filozofii bytu i rozumiejąco wsłuchiwać się w głos chrześcijańskiego Objawienia. To w zupełności wystarczy”.

opr. aw/aw



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama