Wiara to rzeczywistość dynamiczna, nierozerwalnie sprzęgnięta z esencją życia
Miesięcznik "Msza Święta" nr 3/2013
Warszawa
Wiara to rzeczywistość dynamiczna, nierozerwalnie sprzęgnięta z esencją życia. Jej moc i trwałość mają zjawiskową postać, to znaczy, że wiara bywa ciągle narażona na osłabnięcie, a może nawet i długie zamilknięcie. Dzieje się tak, ponieważ ludzki byt ma przygodny, niejednoznaczny charakter. Niczego, co tka egzystencjalne doświadczenie, nie możemy uznać za ostatecznie pewne i stabilne. Tylko z kwestią cierpienia nie mamy większych problemów, w tym naturalnie znaczeniu, że uważamy ją za niezbywalny element ludzkiego sposobu istnienia. Cokolwiek otrzymuje dar bycia, od razu zyskuje też owego daru swoistą ograniczoność, podatność na ból czy – w religijnym porządku – grzech. To jedyna perspektywa, w której wszyscy pozostajemy równi i z której patrzymy na siebie, na innych ludzi i na dookolny świat. Jakiekolwiek (dające się pomyśleć) gesty kosmiczne przekraczają naszą przyrodzoną kondycję.
Dlatego też, doceniając swe twórcze możliwości, nie pokładamy w nich ostatecznych nadziei. Nawet najbardziej wyrafinowane i olśniewające zdobycze naszego umysłu, powiązane z aktywnością społeczną, nie wypełniają do końca naszych marzeń i tęsknot. Szczęście codzienności zdaje się być wynikiem styku tego, co niesie ludzka pasja odsłaniania tajemnic rzeczywistości oraz tego, co przeżywa i kontempluje ludzkie serce, a co ujmuje najmocniejsze słowo języka naturalnego: miłość. Z jednej więc strony trzymamy się faktów, dających się konkretnie ująć i opisać, z drugiej strony zaś pochłania nas świat duchowy, niepoddający się żadnym intersubiektywnym opisom, przynależny źródłu, które jest transcendentne, zawsze ustawione w tle, wzywające do pomnażania konfesyjnego trudu.
Owo źródło – to Bóg (racja wszelkiego istnienia), który stworzywszy świat włączył weń swe stworzenie i który chce, aby nie niweczyło ono szans, jakie przed nim zajaśniały. W Osobie Syna Bożego ukazał niesamowite horyzonty, dzięki którym słabości ziemskiego życia nie prowadzą do beznadziejnego pesymizmu, ani też nie pociągają w stronę różnorakich form hedonizmu. Raczej umacniają świadomość, że każdy z ludzi, o ile jakoś dąży do prawdy i do dobra i świadomie spełnia podejmowane przez siebie zadania, nawet te najzwyklejsze, najbardziej codzienne, tworzy wartości i dzieła nieprzemijające, które – dzięki zbawczemu czynowi Chrystusa – będą „ocalone”, utrwalone i zachowane na wieczność.
[…]
opr. aś/aś