Zróbmy wszystko, by w tych trudnych okolicznościach jak najlepiej przeżyć Mszę św.
Zróbmy wszystko, by w tych trudnych okolicznościach jak najlepiej przeżyć Mszę św.
Jeszcze tak niedawno to, co się dzieje teraz, wydawało się niemożliwe. Wszędzie pełno kościołów, a w nich Eucharystia i żywy Bóg, zawsze „na wyciągnięcie ręki”. Ile razy, zabiegani, zajęci sprawami codziennymi, nie weszliśmy do kaplicy na adorację Najświętszego Sakramentu, myśląc po cichu: może będzie więcej czasu... Ileż razy odkładaliśmy spowiedź — przekładaliśmy ją na za tydzień albo zbyt łatwo usprawiedliwialiśmy się słabym do niej przygotowaniem. Ile razy wpadaliśmy do kościoła na Eucharystię w ostatniej chwili albo nawet spóźnieni, bo tyle było ważniejszych spraw na głowie... Nie mieliśmy czasu na to, żeby wcześniej przeczytać Liturgię Słowa, choć łatwo można ją znaleźć na tak wielu stronach internetowych, w książkach czy gazetach. Obciążeni nadmiernie obowiązkami, setką pilnych spraw do załatwienia, czasem złym samopoczuciem, liczymy, że dobry Bóg wszystko to widzi i usprawiedliwi nasze braki...
Uważny czytelnik od razu zauważy, że CZAS jest w tym moim wstępie słowem kluczem. Kardynał Stefan Wyszyński mawiał: „Czas to miłość”. I tak jak miłość jest on nam jednocześnie dany i zadany. Dziś wielu mówi, że z powodu epidemii czas się zatrzymał. Nie. Zatrzymał się świat, a czas biegnie swoim torem. To Bóg dał nam tę niecodzienną codzienność, byśmy mogli się nad sobą zastanowić, byśmy mogli za Nim zatęsknić... Zwłaszcza gdy oglądamy transmisje Mszy św. na ekranach swoich telewizorów, tabletów, a niektórzy pewnie i telefonów. Zachęcam gorąco — zróbmy wszystko, by w tych niewątpliwie trudnych okolicznościach jak najlepiej przeżyć Mszę św. Może, paradoksalnie, teraz nasz udział będzie bardziej świadomy? Tylko — jak to osiągnąć...?
Zaplanujmy wcześniej, kiedy będziemy oglądać Eucharystię, i zorganizujmy dzień tak, by mieć wtedy czas tylko na nią, tak jakbyśmy wychodzili do kościoła. Przemyślmy Liturgię Słowa, co pomoże lepiej ją zrozumieć podczas transmisji. Zadbajmy o odpowiedni strój, o biały obrus na stole, zapalmy też świecę — w ten sposób podkreślimy niezwykłość chwili, damy też do zrozumienia domownikom, jak ważne jest to domowe spotkanie z naszym Panem; stwórzmy namiastkę wspólnoty Kościoła, oglądając razem — w gronie domowników — transmisję Mszy św. To, oczywiście, są jedynie czynniki zewnętrzne, które nie stanowią o jakości naszego uczestnictwa, jednak bardzo w nim pomagają, o czym więcej piszemy na str. 14-15 (Niedziela 14/2020).
Staramy się wyjaśnić wątpliwości czytelników dotyczące Komunii św. duchowej. Wszystkim, którym dokucza niemożność przystępowania do Komunii św., polecam piękną modlitwę: „Pragnę Cię przyjąć, Panie, z tą samą czystością, pokorą i pobożnością, z jaką przyjęła Cię Twoja Najświętsza Matka, z duchem i żarliwością świętych...”. Wypowiedzmy te słowa z głębi serca i wzbudźmy to szczere pragnienie, a strumienie łask popłyną na nas i naszych domowników. Pan Bóg przecież zna i przenika nasze serca, wie, że dziś nie możemy Go przyjąć inaczej, i nie ogranicza z tego powodu swojej miłości ani dobroci względem nas.
Czas, który został nam dany, nie należy do najłatwiejszych z wielu względów. Dla ludzi wierzących jest z pewnością bolesnym czasem próby. Proponujemy więc, by wykorzystać go na dogłębne, krok po kroku, poznanie liturgii Mszy św. Można przecież całe życie chodzić do kościoła i nie wiedzieć, co znaczą poszczególne gesty czy wypowiadane przez kapłana i wiernych słowa. Nasz „przewodnik” po Liturgii może się przydać podczas oglądania transmisji Mszy św., na ekranie telewizorów bowiem znacznie lepiej widać przebieg misterium.
opr. mg/mg