Czy nauczania Papieża Franciszka trzeba bronić? Czy należy je krytykować? Jak na Papieża patrzy Kościół w Polsce?
O nauczaniu papieża Franciszka w „Przewodniku” piszemy dużo. Miałem w pewnym momencie wrażenie, że być może za dużo. Do redakcji docierały też kolejne głosy: znowu papież Franciszek.
Szybko skorygowałem jednak moje i Czytelników spostrzeżenie. Czytając gazety, portale i książki publikowane aktualnie w Polsce, dochodzę do wniosku, że papieskiego nauczania należy dzisiaj bronić nie mniej, a bardziej. Krytyka spadająca na Franciszka jest coraz większa. Jest ona o tyle dotkliwa, że wypływa głównie ze środowisk z Kościołem związanych. Ma się wręcz wrażenie, że mamy do czynienia z powszechną akcentacją tej krytyki. Jest już normą w polskiej publicystyce, także religijnej, że można papieżowi przypisywać intencje i działania zmierzające do — cytuję za wieloma materiałami medialnymi — „destrukcji moralnej Kościoła”. Moje największe obawy budzi jednak brak wyraźnej alternatywy wobec tego nurtu. A jeżeli ona jest, to mało słyszalna, niszowa. Są w Polsce media katolickie, które papieża bronią, i to mądrze, tzn. wyjaśniając jego nauczanie. Są to jednak czasopisma o mniejszym zasięgu, częściej miesięczniki i kwartalniki. Krytyka, przemilczanie lub zwyczajnie brak wsparcia dla reform papieża Franciszka są obecne w mediach o większym zasięgu. Ich popularność doprowadziła do wewnętrznej polaryzacji polskich katolików. Ci więc słusznie zadają sobie pytanie: jak na papieża naprawdę patrzy Kościół w Polsce?
Czytając gazety i strony internetowe przyznające się do wartości katolickich, spotkałem się jeszcze z inną opinią o naszym tygodniku. Na jednym z portali odnalazłem zdanie, że w „Przewodniku” odnosimy się co prawda do papieskiego nauczania, ale tylko z założenia jest ono entuzjastyczne. Bo wczytując się głębiej w nasze teksty, można odnaleźć ton raczej tłumaczący i ostudzony niż całkowicie bezkrytyczny. I tak w rzeczywistości jest: absolutnie stajemy po stronie papieża, traktujemy go jako pasterza Kościoła powszechnego i staramy się wsłuchiwać w to, czego nas uczy i dokąd prowadzi. Robimy to z naturalnym, powiedziałbym „katolickim zaufaniem” do osoby Ojca Świętego. To nie znaczy jednak, że nasze zaufanie do Franciszka wynika jedynie z jego papieskiego urzędu. Nie, ono ma swoje źródło również w samej tradycji Kościoła. To, czego naucza papież, można i należy odczytywać w kluczu ciągłości, a nie zerwania z tradycją. Nasze stawanie w obronie Franciszka ma więc swoje źródło w jednym i drugim przekonaniu: to jest papież i jego nauczanie jest zgodne z tradycją.
Natomiast odnosząc się do wspominanego nie bezkrytycznego tonu naszego tygodnika, muszę przyznać, że i ten pytający ton można u nas odnaleźć. Pytamy, jak to czy tamto w nauczaniu papieskim rozumieć albo jakie są jego konsekwencje praktyczne. I czy niektóre papieskie decyzje, nawet bardzo słuszne, znalazły odpowiednią formę komunikacji, abyśmy mogli je w czas zrozumieć i z pełnym przekonaniem przyjąć. Złożoność życia Kościoła powszechnego jest jednak tak wielka, że papież — otoczony przecież wieloma urzędnikami Kurii Rzymskiej — widzi ją szerzej i lepiej. Bo trzeba też pamiętać, że może nas wciąż uwierać nieeuropocentryczny styl myślenia Franciszka. Że na przykład gdy papież pyta o celibat, to zastanawia się nad zaradzeniem brakowi kapłanów w Amazonii czy niektórych regionach Afryki. Zatem nasze stawianie pytań papieżowi, nawet jeśli pojawia się w imię zwykłej szczerości, nie ma zabarwienia pejoratywnego, tak jakbyśmy chcieli sugerować, że jednak coś jest nie tak. Jeśli stawiamy pytania, to dotyczą one formy przekazu, a nie treści. Pomijam oczywiście zupełnie luźne wypowiedzi papieża. Taka jest właśnie ich natura, że są „luźne”, a więc niezobowiązujące, a na pewno niemające rangi nauczania następcy św. Piotra.
Na pytanie więc o to, co na temat papieża Franciszka myśli się w Kościele w Polsce, odpowiedziałbym: zależy gdzie przyłożyć ucho. A warto przykładać je tam, gdzie mamy pewność, że rzeczywiście słuchamy Kościoła, a nie tylko zestawu prywatnych opinii. A że złożoność tematu jest faktycznie duża, wracam do niego na łamach „Przewodnika”.
Ks. Mirosław Tykfer, redaktor naczelny „Przewodnika Katolickiego”
opr. mg/mg