Dziedzictwo wiary

Darem Benedykta XVI jest też swego rodzaju mistyczna cisza

W historii Kościoła średnia długość jednego pontyfikatu wynosi nieco ponad siedem lat. Z tej perspektywy 8-letni pontyfikat Benedykta XVI jest pełny. Jest on również spełniony w perspektywie duchowej, bo Ojciec Święty zostawia nam ogromne dziedzictwo.

Darem Benedykta XVI jest najpierw jego nauczanie. Poszukując zrozumienia wiary chrześcijańskiej, uprawiał on teologię osadzoną na fundamencie Pisma Świętego i wielowiekowej Tradycji Kościoła. Zostawia nam trzy wspaniałe encykliki, w tym dwie poświęcone miłości i nadziei jako kardynalnym cnotom chrześcijańskim, a także wiele przemówień, homilii i listów. Wszystkie one uczą, że drogą Kościoła jest Jezus Chrystus, który ukazuje Boga jako hojnie udzielającą się Miłość i powołuje do życia ze sobą. Otrzymaliśmy również wspaniałą refleksję o Jezusie Chrystusie zawartą w trzech tomach poświęconej Mu książki, w której Benedykt XVI podzielił się głębią swojej wiary – solidnej i erudycyjnej, a zarazem ufnej i prostej. To właśnie z tej wiary wyrasta rozpoczęty w październiku 2012 r. Rok Wiary.

Drugi dar Benedykta XVI to jego postawa i gesty, w których wyraziła się godność i niezłomność Namiestnika Chrystusowego, a jednocześnie jego pokora. Posługa Piotra zawsze domaga się świadka mężnego i nieulegającego kompromisom, bo one grożą osłabianiem wiary chrześcijańskiej. Ojciec Święty musiał znieść wiele ataków na swoją osobę, a także na Stolicę Piotrową i Kościół. Podczas jego pontyfikatu bardzo widoczna stała się prawda, że Kościół ma w świecie nie tylko przyjaciół. Co więcej, zdarza się, że także w obrębie Kościoła zło jawi się pod płaszczykiem dobra, co – obok nadziei na nawrócenie i poprawę – wymaga pilnej troski o ustrzeżenie depozytu wiary i moralności. W pamięć milionów ludzi mocno zapadły ostatnie dni pontyfikatu, naznaczone spokojem i rozwagą oraz pokorą i prostotą, które wyrastają z pewności, jaką daje mężna wiara w Boga.

Darem Benedykta XVI jest też swego rodzaju mistyczna cisza. Papież nigdy nie uskarżał się na słabnący stan zdrowia ani ograniczenia, jakie niesie starość. Wyznał to dopiero wtedy, gdy ogłosił swoją rezygnację z urzędu Biskupa Rzymu. Obok fizycznych cierpień ujawnił też swoje cierpienia duchowe związane z decyzją, którą podjął. Wziął na siebie również rozterki, wątpliwości i dylematy oraz niezrozumienie i sprzeciwy innych. Nie zszedł z krzyża, lecz trwa pod krzyżem – przez dyskretną samotność przed Bogiem, przez modlitwę i kontemplację. Uznał, że jest teraz Kościołowi bardziej potrzebny właśnie w tym oddaleniu i zatopieniu się w Bogu.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama