Ponad milion wiernych żarliwie modliło się o pokój dla Polski i świata.
Inicjatywa modlitwy różańcowej w intencji naszej ojczyzny pod nazwą Różaniec do granic stała się wielkim wydarzeniem, które połączyło rozmodlonych Polaków. Niektóre środowiska i media próbowały przedstawić tą akcję jako tworzenie „getta katolickiego”, izolowanie się od innych ludzi. To co jednak było najważniejsze w tym wydarzeniu to autentyczne doświadczenie modlitwy. Ponad milion wiernych żarliwie modliło się o pokój dla Polski i świata.
Niezwykła akcja Różaniec do granic pokazała, że dla żarliwej modlitwy nie istnieją żadne bariery i granice. Wbrew obawom niektórych sceptycznie nastawionych mediów prawdziwa modlitwa nigdy nie dzieli, ale zawsze łączy ludzi i narody, przyczynia się do większego szacunku ludzi do siebie nawzajem, przybliża pokój.
Tak właśnie rozumiał różaniec św. Jan Paweł II: „Powtarzając dobrze znane i drogie sercu modlitwy: Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu, człowiek skupia się na rozważaniu tajemnic zbawienia i przedstawia Bogu za wstawiennictwem Maryi potrzeby własne i całej ludzkości, prosząc Chrystusa o siły, by mógł bardziej konsekwentnie i wielkodusznie żyć Ewangelią… Maryjny Różaniec oddala niebezpieczeństwa rozpadu rodziny, jest niezawodną więzią jedności i pokoju” (Castel Gandolfo, 1 X 1995).
Redakcja [książki "Różaniec bez granic"]
Modlitwa ma moc. Dziś potrzeba takiej modlitwy za Polskę, Europę
i świat. Chcemy dzisiaj przeprowadzić szturm do nieba, który nas połączy, nie tylko zgromadzonych na granicy Polski, ale w ogóle ludzi żyjących w Polsce oraz rodaków za granicą.
(bp Ryszard Kasyna)
"Modlę się przede wszystkim o pokój na świecie, bo moim zdaniem, to jest najistotniejsze” – tak, może nieco górnolotnie, ale szczerze mówił reporterowi KAI w tamten sobotni poranek Łukasz ze Stargardu. Tomasz z Nowogardu dodawał: „Są trudne czasy teraz i chcemy pokazać, że taka grupowa modlitwa może ochronić Polskę i możemy czuć się bezpiecznie w naszym kraju”. Tamtego dnia zarówno reporterzy KAI, którzy rozjechali się po całym kraju, jak i redaktorzy nadzorujący ich prace w newsroomie w Warszawie mieli wyjątkowo dużo pracy. Ale też i wyjątkowe było zapotrzebowanie na ich doniesienia. Na zachodniej granicy, w Sanktuarium Matki Bożej Nadodrzańskiej Królowej Pokoju w Siekierkach nad Odrą, modliło się ponad tysiąc osób, w tym nie tylko mieszkańcy okolicznych parafii, ale także przybysze z terenu całego województwa zachodniopomorskiego. Na przejściu w Lubawce zgromadziło się około tysiąca wiernych, natomiast w Chełmsku śląskim około 500 osób.
Wyznaczono też punkty modlitewne w Karkonoszach. Tam wierni modlili się na przełęczy Okraj i przejściu granicznym Okraj, w pobliżu Kowar i Karpacza. Na słynnej wśród narciarzy Polanie Jakuszyckiej zebrało się blisko 2 tysiące osób, które rozeszły się do kilku miejsc modlitwy, dochodząc aż na Szrenicę, co wymaga sporego wysiłku. Punkty modlitewne wyznaczono też w tzw. Worku Turoszowskim, w pobliżu Bogatyni i Zgorzelca, na pograniczu czeskim i niemieckim. Jednym z miejsc modlitwy „Różaniec do granic” był także Zgorzelec na granicy polsko-niemieckiej. Kościołem stacyjnym był kościół św. Józefa Robotnika.
„Modliliśmy się w gronie około 1,5 tys. uczestników” – powiedział KAI w Zgorzelcu proboszcz ks. Kazimierz Pietkun. – Na modlitwę przybyli także pielgrzymi z Bolesławca, Lwówka Śląskiego, Lubania oraz grupa wiernych z Niemiec.
W położonej na Zachodzie archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej wierni po mszach i nabożeństwach udali się do stref modlitwy na zachodnią granicę. Wśród nich była także kilkusetosobowa grupa w Rosówku, przy granicy z Niemcami. „Modlę się codziennie na różańcu i przyjechałam tu, ponieważ uważam, że wszyscy powinniśmy łączyć się w modlitwie. Owszem, wahałam się, przecież modlić można się wszędzie, ale pomyślałam, że gdy ludzie zobaczą, że modlimy się wspólnie, to nasza moc będzie jeszcze większa” – tak swoją obecność na granicy z Niemcami tłumaczyła pani Irena z parafii św. Andrzeja Boboli ze Szczecina. „Główna intencja to modlitwa o pokój, miłość i jedność, a przede wszystkim o przebaczenie sobie nawzajem – tłumaczył i dziennikarzowi KAI i wiernym, którzy go słuchali ks. Krzysztof Tracz, proboszcz parafi pw. Świętej Trójcy w Kołbaskowie. – Zawsze jak się modlę na różańcu, mówię «Maryjo, Ty pomóż, bo to Ty powiedziałaś, żebyśmy odmawiali różaniec»” – dodawał.
Jest to fragment książki "Różaniec bez granic", Krzysztofa Ziemca (Wydawnictwo M). Książka jest >>TUTAJ<< .
opr. ac/ac