Felieton przeciw narzekaniu
Dzwonek zabrzmi kilkumilionowej grupie dzieci i młodzieży. Mocny, na przebudzenie, dzwon, powinien zabrzmieć pozostałym milionom dorosłych. Na naukę nigdy nie jest za późno.
Niestaranny, powierzchowny sposób myślenia jest grzechem, powiadają niektórzy. Czuwanie, aby mielizny, płytkość swojego myślenia nie powiększała bagnistych obszarów głupoty, to zadanie dla każdego z nas. Szczególnie dla tych, którzy zobowiązali się wychowywać innych - dla nauczycieli (także akademickich), kapłanów, ludzi kultury.
Wstrząsa mną gniew, gdy słyszę jakby nieustający spazm narzekań, żalów, poczucia krzywdy. Gniew jest zewnętrznym przejawem bezradności. Na bezradność nie chcę się zgodzić więc dlatego piszę.
W życie każdego człowieka wpisany jest trud.
Kiedy współczesny Polak napotyka przeszkody, jest zdziwiony. Jest rozgoryczony. Jest "telewizyjnie" głęboko przekonany, że zagrożenia, kataklizmy, ciężka praca wydobywania się z kryzysu, pot, zmęczenie i rozpacz powinny spotykać kogoś innego. Nieszczęście nie powinno dotyczyć kogoś, kogo odwiedza ekipa polskiej telewizji. "To oburzające..."
Kiedy coraz wyraźniej widać, w których miejscach wprowadzane reformy wymagają modyfikacji, zamiast cieszyć się z możliwości ulepszenia, oskarża się ludzi, którzy mieli odwagę rozpocząć wychodzenie ze stagnacji o to, że nie byli wystarczająco genialni, że nie przewidzieli wszystkiego.
Kiedy dokonuje się wspaniały skok technologiczny w kraju jeszcze niedawno głęboko zacofanym, bo przez lata żyjący fikcją centralistycznego sterowania "przewodnią siłą", kiedy coraz pełniej rozwija się dobra organizacja pracy i współpraca, jednostronnie pokazuje się bezrobocie jako znak nieudolności i złej woli aktualnie dźwigających maszty, tonącego od dziesiątków lat okrętu - nawy państwowej.
A korupcja? Korupcja i kombinowanie nas nie dotyczy? Nas, Ciebie i mnie?
Itd. Itd.
Co nam nie pozwala przyjmować ze spokojem i godnością trudne strony życia i braki, których realnie doświadczamy?
Co nam nie pozwala łączyć się w grupy ludzi serdecznie myślących, serdecznie zatroskanych o słabszych, wspierających się wzajemnie i rzetelnie kontrolujących?
Czy coś nam uniemożliwia tworzenie systemów edukacyjnych, których głównym celem będzie pokazywanie walorów przyjaznego współżycia i współpracy, z poczuciem całkowitej pewności, że problemów nigdy nie zabraknie, że to właśnie trudności rozwiązywane z przyjaźnią i wzajemną troską stanowią o sensie życia?
Czy ja naprawdę jestem naiwny?
Rolnik spod Janowa w Dzień Matki Boskiej Zielnej wcześnie rano modli się w świątyni, potem, wspierany przez swoich najbliższych, w obawie przed deszczem, zwozi zboże. Kamer telewizyjnych nie ma. Oni zwyczajnie ciężko pracują. Taka jest potrzeba. Robią to, co do nich należy. Widziałem blask miłości, czułości codziennej w ich oczach.
Róbmy to, co do nas należy. Dzwon na alarm bije każdemu z nas. Uczmy się cieszyć wszystkim, co mamy dobrego. Nie czekajmy na spotkanie niewidomego, żeby dowiedzieć się, jak cudowne i ważne są nasze oczy. Niech nie będzie konieczne poznać kogoś nie słyszącego, aby odkryć wspaniałą muzykę słów i ich dobrego sensu. Cieszmy się naszymi ramionami i dłońmi, którymi możemy wesprzeć innych.
Nie zamykajmy się masochistycznie w naszym bólu, w naszym niedosycie. Nie wyolbrzymiajmy drobnych rzeczy, których nam brakuje. Są tacy, którzy mówią, że lepiej być cztery czy pięć razy oszukanym, niż przejść przez życie niedowierzając wszystkim. Poszukujmy tego, co nas łączy, tego, w czym się zgadzamy.
Nie wydobędziemy z siebie cudownej energii bez wiary, że Bóg w nas nie przestaje wierzyć.
Warto akceptować powolność i tajemnicę dojrzewania różnych spraw. Warto zuchwale wierzyć w dobro, ufać, że w dłuższej perspektywie, tylko ono może być górą. Warto uśmiechać się z ochotą lub bez niej. Warto być gotowym myśleć.
Jerzy Binkowski - psycholog
opr. ab/ab