Gdy gasną gwiazdy...

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (34/2006)

Pamiętacie, zacni utracjusze raju, zapowiedź ministra Wassermana, że niebawem zgaśnie niejedna gwiazda mediów i politycznych salonów? Pierwsza przygasła przed miesiącem, gdy ABW zatrzymała detektywa Rutkowskiego. Tuż przed ogłoszeniem decyzji o aresztowaniu „maczo" zasłabł nagle w sali sądowej i skład sędziowski musiał pofatygować się do szpitala. Jest podejrzany o udział w aferze paliwowej i pranie brudnych pieniędzy, poświadczenie nieprawdy w dokumentach oraz powoływanie się na wpływy w prokuraturze oraz Sejmie. Grozi mu dziesięć lat...

A jeszcze dwa tygodnie wcześniej słyszeliśmy, że będzie pracował przy bajce o krasnoludkach i Królewnie Śnieżce, użyczając głosu Wielkiemu Łowczemu, który na rozkaz Złej Królowej tropi Śnieżkę. Tytuł Wielkiego Łowczego miał uzasadnienie, skoro detektyw brylował na szklanym ekranie jako bohater brawurowych historyjek kryminalnych. Był ulubieńcem mediów, tabloidów oraz prasy brukowej. Ta ostatnia śledziła jego kolejne związki z panienkami, które mogłyby być jego córkami. Plotkowano o jego seksualnych podbojach, zastanawiano się, z kim pije i za co wznosi toasty. Potem został posłem z listy Samoobrony, ale szybko pożegnał się z Lepperem i związał z nieznanym Stronnictwem Gospodarczym. Choć w ławach sejmowych bywał rzadkim gościem, to chętnie posługiwał się paszportem dyplomatycznym.

I nagle oto runął mit szeryfa-kowboja-detektywa. Nie wiemy, czy przywykł już do życia w celi i do więziennego wiktu. Na szklanym ekranie był dość gadatliwy, a teraz pozostają mu rozmowy z „klawiszami", bo-z uwagi na ciężar zarzutów - siedzi w jednoosobowej celi, a na „spacerniak" wychodzi sam. Chciał być skrzyżowaniem kapitana Sowy, Sherlocka Holmesa, Simone'a Templera i Rambo, ale warto pamiętać, że w latach osiemdziesiątych służył w milicji i należał do warszawskiego oddziału ZOMO. Potem został szefem agencji ochroniarskiej i założył własną agencję detektywistyczną.

Cóż, wygląda, że był człowiekiem wyjątkowo słabego charakteru. Kreowany na „twardziela", najczęściej w ciemnych okularach, z pistoletem w ręku i bluzgający w obecności kamer „łaciną", wydawał się człowiekiem sukcesu. Co poniekąd poświadcza o słabości III Rzeczypospolitej.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama