Cotygodniowy felieton z Gościa Niedzielnego (34/2000)
Co jest ważne? Lustracja dwóch prezydentów? Ustawa uwłaszczeniowa? Coraz bliższe wybory? A może projekt tamy na Wiśle w Nieszawie, poniżej Włocławka? Tyle jest spraw, które wydają się krzyczeć, że tylko one są istotne. Zajmują pierwsze strony gazet, pierwsze miejsca w serwisach radiowych i telewizyjnych. Czytamy, słuchamy, roztrząsamy w rozmowach, często niewolniczo powtarzamy usłyszane opinie. To nasze zniewolenie informacją to nieunikniony los, konsekwencja tego, że tkwimy w społeczeństwie. Przed całkowitym zniewoleniem przez powódź informacji chronią człowieka wiedza i wiara. Wiara otwiera przed nim perspektywę wiecznej, niezmiennej dobroci, wiecznego źródła porządku moralnego, pokazuje w chaosie spraw kierunek i sens. Wiedza uzbraja człowieka w argumenty, fakty, hierarchie. Dzięki niej może porównywać szaleństwa współczesności z dawnymi. Może krytycznie lekceważyć pochopne sądy i alarmy, odkrywać w informacji manipulację, demaskować przemilczenia i półprawdy, przyłapywać kłamców na gorącym uczynku. Nasze zniewolenie wiadomościami to w nieznacznym stopniu sprawa osobista. Sam się człowiek przed tym nie obroni, muszą się bronić rodziny, środowiska, wspólnoty. Wiara i wiedza muszą się wspierać. Ani jednego, ani drugiego nikt nam nie zagwarantuje. Rok Jubileuszowy to dobry czas do oceny, czy wzrastamy w wierze. Jednocześnie jednak - właśnie w tym roku odbieramy sygnały o tym, że z szerzeniem wiedzy jest marnie. Zostajemy w tyle. Wyprzedzają nas prawie wszyscy prócz Albanii. W Polsce mamy tylko 7 proc. ludzi z wyższym wykształceniem, w Unii Europejskiej ponad 20 proc. Wiedza, wykształcenie, nauka to nie tylko sprawy wzrostu gospodarczego, sukcesu, bogactwa. To elementy jakości życia, bycia u siebie w kraju, w swoim czasie. To również wolność od głupoty i zniewolenia przez informację, roztropność i dalekowzroczność we władaniu zasobami przyrody. Na wstępie wspomniałem o rządowych planach budowy tamy na Dolnej Wiśle, która ma ratować zagrożony zamuleniem zbiornik we Włocławku. Gdybyśmy mieli bardziej wykształcone, bardziej samodzielne myślowo społeczeństwo, ta wiadomość wywołałaby burzliwą dyskusję, wołanie o pełną informację, o ujawnienie wszystkich ekspertyz i ustosunkowanie się do nich. Z tego cośmy się dowiedzieli, wnioskować można, że przekonano rząd do ryzykownej, krótkowzrocznej, a kosztownej łataniny. Jeśli zamulił się szybko jeden zbiornik, drugi zamuli się szybciej, tym bardziej że zmiany klimatyczne zapowiadają warunki, które sprzyjają zamuleniu, bo częstsze będą i susze, i powodzie. Co wtedy? Kolejne tamy. Niech się tym martwią następne kadencje - mówią pewnie ministrowie i parlamentarzyści. Nikt jeszcze nie wie, czy ustawa uwłaszczeniowa stanie się faktem prawnym, nikt nie jest w stanie przewidzieć jej ostatecznego działania. Czy ludzie poczują, że stała się sprawiedliwość? Mieszkanie to więcej niż bon, mieszkanie mieszkaniu nierówne, tak samo jest z działkami. Pisze się o tej ustawie sporo, ale nie przypomina się, że tłem dla tego niełatwego, skomplikowanego, pomijającego wielu uwłaszczenia jest stałe wielkie wywłaszczenie dokonywane dzięki rosnącym podatkom. Bezpośrednie albo pośrednie, jawne czy ukryte. Wzrost akcyzy na gaz napędzający pojazdy - to cios w tych posiadaczy aut, którzy uczyli się oszczędzać i chronić atmosferę przed spalinami. Wycofywanie się kas chorych z finansowania pewnych usług, pewnych placówek leczniczych i opiekuńczych to także akcja wywłaszczeniowa. Społeczeństwo lepiej wykształcone, gotowe do analizowania informacji, do organizowania się w przeciwdziałaniu może potrafiłoby zażądać większej równowagi między uwłaszczeniem a wywłaszczeniem, potrafiłoby wymóc bardziej klarowne prawo.
opr. mg/mg