Cotygodniowy komentarz z "Gościa Niedzielnego" (43/2001)
Przyćmione relacjami o nalotach na pozycje talibów w Afganistanie, doniesieniami o rozbudzonym na nowo konflikcie w Palestynie, obrazami rozruchów w Indonezji, Pakistanie i Nigerii, niemal niezauważone przeszły wiadomości o niezwykle znaczących zmianach na gospodarczej mapie świata. W ogólnym zamieszaniu ledwo odnotowano to, co w innym czasie znalazłoby się z pewnością na czołówkach gazet: Chiny przystąpiły do Światowej Organizacji Handlu (WTO). O znaczeniu tego wydarzenia świadczy także obecność — mimo wojny z terroryzmem — amerykańskiego prezydenta G. W. Busha na szczycie APAC w Szanghaju oraz spotkanie z prezydentem Chin Jiang Zeminem.
Wchodząc do WTO, Chiny zobowiązują się do stopniowego otwarcia gospodarki na świat. Tymczasem chińskie władze są przyzwyczajone do pełnej kontroli wszystkich sfer życia. Zagraniczne inwestycje obwarowane są ściśle przestrzeganymi warunkami, tak aby z kraju nie wypłynęło więcej waluty niż do niego wpływa. Dzięki temu Chiny mają dziś drugie co do wielkości rezerwy budżetowe na świecie. Podobne wymagania stawiane są w handlu zagranicznym.
Za mniej więcej rok wiele chronionych dotąd chińskich przedsiębiorstw będzie musiało sprostać zagranicznej konkurencji. Nowa sytuacja będzie niewygodna zwłaszcza dla państwowych firm i banków. Aby wejść do WTO, Chiny musiały pójść na liczne ustępstwa, przede wszystkim wobec USA i Unii Europejskiej, nie zyskując w zamian zbyt wielu wymiernych korzyści.
Na co liczą Chiny, które włączyły się ponadto do kampanii antyterrorystycznej? Najludniejszy kraj świata ma gospodarkę mocniejszą niż Rosja, Indie i Indonezja razem wzięte i jeszcze większy potencjał. Wejście do WTO wymusi zmiany zarówno wewnętrzne, jak zewnętrzne. Chiny uważają, że w ten sposób umocnią swą pozycję i skłonią resztę świata do milczenia o łamaniu praw człowieka w tym państwie. Chcą stać się równoprawnym uczestnikiem międzynarodowej społeczności i współtworzyć reguły gry. Zwłaszcza teraz, po ataku na USA, rynek chiński zyskuje na atrakcyjności. Prawdę mówiąc, nikt nie przebije warunków, jakie oferują inwestorom Chińczycy, z rzeszą młodych ludzi ambitnych, dobrze wykształconych i tanich.
opr. mg/mg