Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (33/2003)
W samym środku „sezonu ogórkowego" każdy news ma szansę przedrzeć się na łamy prasy. Przedarła się też, i to jako jedna z wiadomości tygodnia, informacja o obwieszeniu przez „Samoobronę" polskich miast ogłoszeniami o powstaniu „Centrum Informacji Aferalnej". Fakt faktem, że sprawa, jak wszystko, czego się tknie Lepper, z punktu okazała się śmiechu warta. Sam „wódz", zdybany przez dziennikarzy, nie był w stanie powiedzieć nawet, czy pod wskazanym numerem „Samoobrona" chce o aferach informować (tylko po co? Informują wszak o nich codziennie prasa, radio i telewizja), czy też zbierać donosy. Dopiero jego współpracownicy wyjaśnili, że to drugie. Przy okazji pouczyli dziennikarzy, że talibowie w Klewkach naprawdę byli, i że, wbrew podśmiewaniu się miastowych, naprawdę hodowano tam wąglika. Skoro, jak widać, szeregowi członkowie „Samoobrony" do dziś szczerze wierzą w te bzdury, to efekty działania „centrum" mogą nas jeszcze porządnie ubawić.
Cały absurd tego pomysłu, gdyby ktokolwiek chciał go traktować poważnie, w tym, że ci, którzy wiedzą o prawdziwych aferach, są osobiście zainteresowani utrzymaniem ich w sekrecie; ludzie Leppera mogą liczyć najwyżej na telefony od różnych mitomanów i nawiedzonych, powtarzających plotki z magla. Oczywiście, byłoby naiwnością sądzić, że „wódz" naprawdę spodziewa się po partyjnym telefonie zaufania jakiejś użytecznej wiedzy. „Samoobrona" chciała po prostu wymyślić coś, co by poprawiło jej wizerunek, nadszarpnięty rozsypywaniem się klubu parlamentarnego, a przede wszystkim pokazało jej wyborcom, że Lepper walczy z aferami.
Osobiście podsunąłbym mu lepszy sposób. Wystarczyłoby szczerze i uczciwie opowiedzieć Polakom o interesach swoich i swoich współpracowników. Pokazać rozliczenia pieniędzy, które bez żadnych pokwitowań przechodzą Lepperowi przez ręce, wyjaśnić, jak to było z powyłudzanymi kredytami, z lipnymi pożarami dla wyciągnięcia odszkodowania, z fałszowaniem podpisów na listach wyborczych. Wytłumaczyć, dzięki komu i jak załatwił sobie Lepper bezkarność i z niebotycznych długów doszedł w szybkim czasie do zamożności. Zwierzyć się, jaki udział w stworzeniu i wylansowaniu „Samoobrony" i jej wodza mają przedstawiciele mafijnego układu wyrosłego z komunistycznych służb specjalnych. A na koniec, to już zupełny drobiazg, skąd „Samoobrona", która nie ma żadnej zgodnej z prawem struktury, statutu, jasnych źródeł finansowania ani niczego, czego wymaga się w Rzeczpospolitej od innych, wzięła pieniądze na stawianie idiotycznych billbordów, wedle bazowych cenników kosztujących po tysiąc euro od sztuki za miesiąc.
Publicysta
opr. mg/mg