Poczdam i polska racja stanu

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (34/2005)

Okrągła, 60. rocznica konferencji poczdamskiej z lipca 1945 roku nie odbiła się szerszym echem ani w Polsce, ani w Niemczech.

W przypadku naszych zachodnich sąsiadów sprawa jest zrozumiała. Pamięć o Poczdamie nie pasuje do lansowanej przez kanclerza Schroedera nowej mocarstwowości Niemiec w sojuszu z Rosją Putina. Niemieccy „wypędzeni" unikają też jak ognia kierowania zarzutów co do deportacji Niemców sprzed 60 lat przeciw Rosji i pozostałym wielkim mocarstwom. W swych żądaniach unieważnienia dekretów wysiedleńczych z 1945 roku koncentrują się na piętnowaniu ówczesnych władz polskich i czeskich.

Jednak dla Polaków pamięć o Poczdamie nie jest kwestią obojętną. Decyzja o przyznaniu nam Ziem Zachodnich „ufundowała" podstawy polskiej racji stanu po wojnie.

Polska nie była równoprawnym uczestnikiem konferencji. Przesunięcie granic Polski na zachód było decyzją Stalina, która miała pomóc Polakom znieść ograbienie ich z Wileńszczyzny i Lwowa.

Ale to przesunięcie zbudowało obecny kształt naszych granic. Większość Polaków uznała je za swoiste odszkodowanie za straty wojenne. Nie może być więc nam obojętne negowanie poczdamskich decyzji.

Powinniśmy więc przypominać Niemcom postanowienia poczdamskie - aby pamiętali, jakie są konsekwencje rozpętywania wojennej awantury. Poczdam powinien być ostrzeżeniem przed tym, jaką cenę płaci się za rozpętanie wojny mającej na celu podbój sąsiadów.

Tymczasem na łamach „Rzeczpospolitej" publicysta Janusz Majcherek - w jednym z nielicznych tekstów na temat poczdamskiej rocznicy - pisze: „Gdyby dziś zastosowano takie zasady, jakie przyjęto w Poczdamie, uznane by to zostało za łamanie prawa międzynarodowego" .

Przypomina z dezaprobatą, jak po wojnie na włączonych do Polski terenach usuwano wszelkie ślady niemczyzny, niszcząc często pamiątki historyczne.

Trudno nie zareagować na tak specyficzne nawiązanie do rocznicy Poczdamu.

Jak dziś z perspektywy spokojnej zamożnej Europy można osądzać Polaków sprzed 50 lat, którzy przybywszy do Gdańska czy Szczecina, odreagowywali zbrodniczą okupację hitlerowską, zamazując ślady po niemieckiej przeszłości?

Wypada zaproponować więcej pokory wobec reakcji na potworność, jaka była udziałem pokolenia naszych dziadów.

Polacy odreagowywali wówczas otarcie się o zagładę. Nikt nie cieszy się z tego, do czego musiało dojść po wojnie - do przesiedlenia milionów Polaków na zachodnie ziemie po wygnaniu ich z kresowych ziem Rzeczpospolitej. Ale bez tego przesunięcia granic pozbawiona ziem wschodnich Polska byłaby jakimś kadłubowym państwem przypominającym karłowate Księstwo Warszawskie.

Majcherek, sugerując moralną naganność postanowień poczdamskich, pośrednio powtarza opinie, które w RFN głosi Erika Steinbach. Tezę ziomkostw o bezprawności decyzji dotyczącej usunięcia ludności niemieckiej ze Śląska, Pomorza i Mazur.

To niebezpieczny dla naszej racji sposób myślenia.

Polska powinna przypominać, w jakich okolicznościach dziejów naszego kontynentu otrzymała Ziemie Zachodnie i jakiej polityki Niemiec było to konsekwencją. Inaczej za pewien czas może pojawić się teza, że Polacy nad Odrą i Łyną są bezprawnymi gośćmi. •

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama