Jeśli dziewczynka, to Wanda

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (29/2006)

Jak świat światem, nigdy Niemiec Polakowi bratem - nie sądzicie, zacni utracjusze raju, że coś w tym jest na rzeczy? Bo choć raz po raz dochodzi pomiędzy przedstawicielami władz do pojednawczych gestów, a nawet prób fraternizacji, to wkrótce potem wydarza się jakiś nieprzyjazny incydent albo pojawia się seria obraźliwych dowcipów na nasz temat. Owszem, są to fakty nieporównywalnej rangi, ale one również określają stosunki między naszymi narodami.

Jak choćby ów szyderczy artykuł o prezydencie Rzeczypospolitej, opublikowany na łamach poczytnego niemieckiego brukowca „Tageszeitung", w którym nazwano go „nowym polskim kartoflem". Napisano również, że: „z Niemiec zna tylko spluwaczkę w męskiej toalecie na lotnisku we Frankfurcie"; braci Kaczyńskich określono „draniami, którzy chcą rządzić światem", a o p. Jarosławie, że „co prawda mieszka z matką, ale przynajmniej bez ślubu". Cóż, nie od dzisiaj niemieckie dowcipy słyną z wyjątkowej toporności, prostactwa i rubaszności; walą-jak to powiadają górale - „z całej mocy między ocy". Te jednak, nawet jak na ich standardy, są wyjątkowo perfidne. Niemcy mogą, oczywiście, kpić z prezydenta, ale własnego państwa. I niechaj nie próbują leczyć naszym kosztem własnych kompleksów. Zarówno tych, które sięgają czasów wojny, jak i tych, które zrodziły się niedawno, z poczucia nieudacznictwa wywołanego kiepskim stanem ich gospodarki na tle innych krajów europejskich.

„Tageszeitung" jest gazetą związaną ze środowiskami lewicowymi i ekologicznymi; pisywało do niej wielu „zielonych" - a to, jak wiadomo, niedojrzali „czerwoni" - z dawnego pokolenia 1968 r. Mając świadomość, co to za towarzystwo, można by, oczywiście, zignorować wszystkie te grubiaństwa, gdyby redakcja nie przeprosiła ostentacyjnie... kartofli za porównanie z prezydentem RP.

Aż trudno uwierzyć, że jesteśmy razem z Niemcami zaliczani do tej samej „kultury ziemniaka". My, w Wielkopolsce, nieźle się na pyrach znamy i wiemy, że „ugotowane z miłością ziemniaki lepiej smakują niż usmażona w gniewie kiełbasa". Nie będziemy się więc oburzać, bo złość piękności szkodzi, a adwersarz nie jest tego wart. W tej sytuacji nie zdziwię się jednak, jeśli niebawem pośród Lachy nastąpi renesans popularności imienia Wanda. Przez pamięć o tej białogłowie, która Niemca nie chciała.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama